Premier Donald Tusk z sejmowej trybuny ogłosił, że Prawo i Sprawiedliwość „realizuje rosyjskie interesy”. Według słów premiera „PiS zainstalował w wymiarze sprawiedliwości rosyjskiego szpiega, żeby niszczył praworządność”. Na ile rozumiem Tuska, poprzednia władza zrobiła to, wiedząc, że sędzia Szmydt jest szpiegiem. Główna partia opozycyjna w Polsce jest tym samym przedstawiana jako agentura Putina. Inaczej Tusk nie nazwałby jej polityków „Płatnymi Zdrajcami, Pachołkami Rosji”, używając obelgi kierowanej kiedyś pod adresem PZPR.
PiS z kolei oskarża premiera o realizowanie niepolskich interesów, o zdradę. To miara wzajemnej brutalności, która przekracza kolejne granice. Jest jednak różnica, można ją uznać za subtelną, niemniej ona istnieje. Oskarżenia wobec Tuska – o nadmierną ustępliwość wobec Brukseli i Berlina czy o dawny „reset” w relacjach z Kremlem – mają naturę polityczną. Wikłanie partii opozycyjnej w wymyślone współdziałanie z domniemanym szpiegiem prowadzi do czegoś, co nazywam „kryminalizacją opozycji”. To zabieg rodem z państwa policyjnego.
Czytaj więcej
Lider PO przejął w zasadzie niemal całą agendę światopoglądową i obyczajową lewicowego koalicjanta. Partii Włodzimierza Czarzastego nie pomaga już nawet wojna o aborcję.
Nowa komisja do badania rosyjskich wpływów? Kolejny wyborczy teatr
Konsekwencją tego zabiegu jest kolejny krok: zapowiedź powołania nowej komisji do badania rosyjskich wpływów. Podobną inicjatywę w wykonaniu poprzedniej prawicowej większości uważałem za wyborczy teatr. Nie mam powodu, aby nowej komisji nie oceniać podobnie, zwłaszcza jeśli z retoryki Tuska wynika, że to nowe ciało ma się ograniczać do „badania” czasu rządów Zjednoczonej Prawicy.
Po raz pierwszy postawił się w tej sprawie Tuskowi marszałek Sejmu Szymon Hołownia, kontrolujący głosy posłów Polski 2050. Tusk zmienił więc formułę: to ma być komisja rządowa, nie parlamentarna. Jakie konkretne cele się za tym kryją? Nie wiem, ale niedawne aresztowanie ks. Michała Olszewskiego na podstawie niejasnego zarzutu, że korzystał bezpodstawnie z dotacji Funduszu Sprawiedliwości, pozwala się obawiać najgorszych manewrów z użyciem wymiaru sprawiedliwości.