Zwolennicy byłego prezydenta Donalda Trumpa mają nowego arcywroga. Została nim najpopularniejsza obecnie w USA, a pewnie i na całym świecie, piosenkarka Taylor Swift.
I tak na przykład prowadzący program w prawicowej telewizji Newsmax Greg Kelly stwierdził, że ludzie „całkowicie przesadzają z uwielbieniem dla tej kobiety”. Podkreślił także, że popularność, jaką cieszy się artystka, to bałwochwalstwo. „Nie powinniście tego robić. Gdy spojrzy się do Biblii, to grzech!”, grzmiał prezenter. W podobnym tonie o Swift wypowiedziała się dziennikarka kanału One America News Alison Steinberg, która stwierdziła, że „jej muzykę posiada George Soros, a jej duszę sam diabeł”.
Gdy na początku lutego 2024 r. Swift pojawiła się na Super Bowl, czyli finałowym meczu rozgrywek futbolu amerykańskiego, w którym grała drużyna jej chłopaka Travisa Kelce’a, na prawicy natychmiast popularna stała się teoria spiskowa, jakoby rozgrywki były ustawione. Wszystko po to, by przynieść jeszcze większą popularność piosenkarce i jej partnerowi, którzy następnie mają poprzeć Partię Demokratyczną. Według komentatora stacji Fox News Jesse’ego Wattersa wpisuje się to w operację psychologiczną Pentagonu i CIA, której celem jest zwiększenie poparcia dla kandydata demokratów Joe Bidena. To, że te ataki zaczęły się w roku wyborczym, nie jest przypadkiem i wiąże się z obawami republikanów, że Swift może wpłynąć na to, jak zagłosują Amerykanie. Nie są one bezpodstawne.
Czytaj więcej
Za kratami albo na emigracji – opozycjoniści, mimo że słabi, zamierzają rzucić wyzwanie Władimirowi Putinowi. I choć rezultat wyborów prezydenckich jest z góry znany, liczą, że osłabią jego wizerunek i zmobilizują Rosjan przeciwko wojnie.
Czy Taylor Swift poprze w wyborach w USA Joe Bidena. Z Trumpem już starła się w sieci. O co poszło?
Przez wiele lat gwiazda pop znana ze śpiewania o złamanym sercu, rozstaniach i przyjaźni nie zabierała głosu ani w kwestiach politycznych, ani społecznych. To podejście zaczęło się zmieniać w 2016 r., gdy Taylor Swift odbierała kolejną już nagrodę muzyczną Grammy. Wówczas zadedykowała ją „wszystkim młodym kobietom, które na swojej drodze spotkają ludzi, którzy będą chcieli podciąć im skrzydła albo wykorzystać ich sukces”. Dwa lata później pierwszy raz zaangażowała się w wielką politykę. W rozmowie z magazynem „Vanity Fair” tłumaczyła, dlaczego się na to zdecydowała. „Jako muzyk zawsze słyszałam, że powinnam trzymać się z dala od polityki. Prezydentura Trumpa (2017–2021 – red.) zmusiła mnie do zainteresowania się nią i dokształcenia się. Zaczęłam rozmawiać o władzy i polityce z moim partnerem”, zwierzyła się dziennikarzom.