Michał Szułdrzyński: Media społecznościowe to komunikacyjne piekło

Rzeczywistość zbudowana na dosłowności byłaby najgorszym z możliwych miejsc.

Publikacja: 01.12.2023 17:00

Michał Szułdrzyński: Media społecznościowe to komunikacyjne piekło

Foto: AdobeStock

Wyobraźcie sobie państwo, jak by wyglądała nasza codzienność, gdyby każdy, z kim się spotykamy, traktował wszystko, co mówimy, całkowicie dosłownie. Gdyby ludzie, którzy nas otaczają, nie mieli poczucia humoru, nie wiedzieli, co to ironia. Ironia zgodnie ze słownikową definicją to osiąganie efektu komicznego poprzez niezgodność wypowiedzi na różnych jej poziomach – a więc na przeciwieństwie pomiędzy tym, co powiedziane wprost, a tym, co jest niedopowiedziane, będące pewnym założeniem.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Aborcja i polityczny paradoks

Jeśli słowa „Najlepszy na świecie jest rząd Mateusza Morawieckiego” wypowie zapalony zwolennik Prawa i Sprawiedliwości, może to brzmieć jak pochwała. Ale gdy wygłosi je sympatyk Donalda Tuska, jesteśmy pewni, że to ironia. Zabawność tej sytuacji wynika właśnie z faktu, że wypowiedziane słowa są niezgodne z niewypowiedzianymi w tej chwili sympatiami politycznymi danej osoby. A zatem, by rozumieć ironię, musimy znać kontekst. Ale to nie dotyczy wyłącznie ironii. I zwykłą wypowiedź trudno zrozumieć, opierając się wyłącznie na dosłownym sensie słów. Jednak może źle się wyraziłem, ponieważ zawsze jakiś kontekst jest. Tyle tylko, że jeśli kontekstu nie rozumiem, to dopowiadam go sobie sam. A wtedy komunikat, który ktoś do mnie skierował, rozumiem podwójnie na opak.

 Istniejemy obok maszyn, które nie rozumieją naszych uczuć, ale często to właśnie one stanowią dla nas najważniejszy punkt odniesienia. 

Co ciekawe, to bardzo powszechne zjawisko. Przecież nigdy nie wiem, co ma w głowie ktoś, kto do mnie mówi. Mogę to sobie jedynie wyobrazić. Na każdych warsztatach komunikacji – od komunikacji w rodzinie, przez komunikację w firmie, w polityce itp. – zawsze robi się zabawne ćwiczenia pokazujące, jak dalece różni się zamierzona przez nas treść od tego, co uda nam się ostatecznie przekazać w formie komunikatu. A sam komunikat ulega jeszcze dalszej modyfikacji, gdy próbuje go odkodować odbiorca. Gdy daję komuś banknot 20-złotowy i mówię, że daję ci ileś tam złotych, ale ktoś nie usłyszy dokładnie kwoty, wystarczy, że popatrzy na to, co mam w ręku, by doprecyzować komunikat. Stąd psychologowie tak często podkreślają znaczenie komunikacji pozawerbalnej, która osadza nasz język w pewnym kontekście. Gdy ktoś mówi, że wcale nie jest zdenerwowany, lecz widzę, że trzęsą mu się ręce, wiem, że albo ironizuje, albo chce zataić swój stan, albo kłamie.

Wykonajmy jeszcze jeden eksperyment myślowy. Wyobraźcie sobie państwo świat, w którym nie ma żadnej komunikacji pozawerbalnej, w którym nie można liczyć na żaden kontekst, w którym nie ma żadnych niuansów, w którym nie ma możliwości nabrania jakiegokolwiek dystansu do innych, do omawianych spraw czy wreszcie dystansu do samego siebie. Przecież taki świat byłby piekłem na ziemi, byłby jakimś koszmarem, gdzie ludzie czuliby się całkowicie odizolowani od innych, jak nierozerwalne, nieprzenikalne monady tkwiące w solipsystycznym świecie. Byłby to świat, gdzie nikt nikogo nie może tak do końca zrozumieć.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Requiem dla Nahal Oz

A przecież taki świat istnieje. Czyż nie są nim platformy społecznościowe? Przecież tam nie ma żadnego kontekstu, żadnej pozawerbalnej komunikacji. Tygle takie jak Twitter (dziś zwany X), Signal czy inny Telegram całkowicie zmieniają reguły naszej komunikacji. Istniejemy obok maszyn, które nie rozumieją naszych uczuć, ale często to właśnie one stanowią dla nas najważniejszy punkt odniesienia. Podobnie jest z ChatGPT, który przekazuje nam tylko odpowiedź na zadane pytanie zgodnie z zasadą prawdopodobieństwa. Odnosi się bowiem wyłącznie do treści, nie zaś do realnego świata, w którym przyszło nam żyć. Nie pyta o prawdziwość zdania, dba jedynie o to, aby było poprawnie skonstruowane. A przy okazji pokazuje, jak wiele dziś ryzykujemy, gdy nie odróżniamy świata cyfrowego od rzeczywistości.

Wyobraźcie sobie państwo, jak by wyglądała nasza codzienność, gdyby każdy, z kim się spotykamy, traktował wszystko, co mówimy, całkowicie dosłownie. Gdyby ludzie, którzy nas otaczają, nie mieli poczucia humoru, nie wiedzieli, co to ironia. Ironia zgodnie ze słownikową definicją to osiąganie efektu komicznego poprzez niezgodność wypowiedzi na różnych jej poziomach – a więc na przeciwieństwie pomiędzy tym, co powiedziane wprost, a tym, co jest niedopowiedziane, będące pewnym założeniem.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Polska przetrwała, ale co dalej?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Plus Minus
„Septologia. Tom III–IV”: Modlitwa po norwesku
Plus Minus
„Dunder albo kot z zaświatu”: Przygody czarnego kota
Plus Minus
„Alicja. Bożena. Ja”: Przykra lektura
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Plus Minus
"Żarty się skończyły”: Trauma komediantki
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni