Nie mówiłem nic o obniżeniu wieku zgody! Mówiłem, że trzeba ten urzędowy wiek znieść! Za pedofilię należy karać, pytanie tylko, co to jest pedofilia. A ja bronię praw kobiet przed machiną biurokratyczną. Twierdzę, że to sama dziewczyna i jej matka powinny decydować, czy dziewczyna jest już dojrzała, czy nie. W ostateczności: sąd, który widzi tę dziewczynę. A w obecnej sytuacji, absurdalnej, jeżeli dziewczyna ma 15 lat plus jeden dzień, to już mogę, a jeżeli ma 15 lat minus jeden dzień, to jestem pedofilem. I to jest kompletny absurd. Decydować ma człowiek – a nie papierek, metryka. Dziewczyny dojrzewają w różnym wieku… 20 proc. traci dziewictwo przed 15. rokiem życia – i co: mamy 20 proc. wsadzać do kryminału?
Jestem uważany za najbardziej logicznego, najbardziej inteligentnego polityka w Polsce, a tu się chce zrobić ze mnie człowieka niespełna rozumu
Zna pan to prześmiewcze powiedzenie o „protokole 4,76” czy „protokole 1 proc.”, że jak partii dobrze idzie w kampanii, to Korwin-Mikke odpala taki protokół i mówi coś oburzającego?
Ale nie wiem, o co chodzi, bo tutaj, jak już, to był „protokół 7,16”, więc nie tak znowu źle, i to nie z tego powodu. Spadek notowań zaczął się nie po moich słowach, a po dyskusji Mentzen–Petru – można to sobie dokładnie prześledzić w sondażach.
Czyli pan stawia tezę, że to nie Korwin przegrał kampanię Konfederacji…
…a skąd! Mentzen przegrał, oczywiście. Jeszcze troszkę zaszkodziła aborcja, ale to jest już wliczone w cenę biletu. Po aferze z patriarchatem nie było żadnego spadku notowań, natomiast są liczne świadectwa, że kobiety masowo się od nas odwróciły. Jak pogodzić te dwa fakty? Widocznie zyskaliśmy sporo głosów męskich szowinistycznych świń, które uważają, że to jakieś wariactwo prawne z tymi 15 latami i trzeba patrzeć na dziewczynę, czy dojrzała, czy nie. Przecież nikt normalny, kto poznaje dziewczynę, nie zagląda jej do metryki! Nikt poza kim?
Pedofilami?
Bynajmniej! Poza tymi youtuberami. Oni sprawdzali dziewczynom dokumenty i jeżeli miały więcej niż 15 lat, to rezygnowali. Czyli to nie byli żadni pedofile, chodziło im tylko o to, żeby zrobić coś nielegalnego. Nie odczuwali pociągu do nich, po prostu chcieli łamać prawo. A pedofila nie obchodzi, czy któraś ma 15 lat plus jeden dzień czy minus jeden dzień – on po prostu czuje pociąg do niedojrzałych dziewcząt.
Przejdźmy dalej…
…chcę jeszcze skończyć, bo to jest istotne. Otóż 80 proc. naszych wyborców to mężczyźni, a 20 proc. to kobiety. Jeśli stracimy wszystkie kobiety, a zyskamy jedną trzecią mężczyzn, to przybędzie nam wyborców, prawda? Sam przez lata byłem zwolennikiem tezy, że jeżeli w Pcimiu mamy 5 proc. poparcia, a w Pikutkowie 20 proc., to trzeba robić kampanię w Pcimiu, bo tam są duże rezerwy. Natomiast wszyscy specjaliści od wyborów mówili mi, że nie – trzeba postawić na Pikutkowo, bo tam jest dla nas lepszy klimat, a na Pcim machnąć ręką. I przekonali mnie. Dlatego musimy machnąć ręką na kobiety, a skupić się na mężczyznach. Mądre kobiety i tak na nas głosują, bo w interesie kobiet jest, by nie rządziły nimi kobiety.
Ale dziwi się pan, że powiedział coś, co można przeciwko panu wykorzystać, i narodowcy to rzeczywiście wykorzystali, by wprowadzić do Sejmu Karinę Bosak?
Nie dziwię się, to jest normalne, ale to, że kolega Wipler ogłosił, żeby głosować nie na mnie, tylko na panią Bosakową, to już z partyjnego punktu widzenia kryminał, bo mógł chociażby wezwać do głosowania na Wilka. A co więcej, szef sztabu zabronił mi z tym polemizować, wypowiadać się w ogóle w mediach i zabronił mi też podać ich do sądu.
Bo inaczej?
Co inaczej? Zabronił, to zabronił, posłuchałem się, ja wbrew pozorom przestrzegam hierarchii i jeżeli jest szef sztabu, to trzeba go słuchać. Tylko kolega Wipler zrobił jeszcze jedną rzecz: ogłosił gdzieś w telewizji, że Korwin-Mikkemu partia zabroniła wypowiadać się w mediach. To więc ja zacząłem się wypowiadać, żeby nie wyszło na to, że kolega Wipler mówi przypadkiem prawdę. Bo dla mnie takie oskarżenie to był straszny cios, chyba gorszy niż wezwanie do głosowanie na panią Bosakową, w kampanii zabójczy.
Kim jest Przemysław Wipler w Konfederacji?
Nikim! Tak w Konfederacji, jak i w Nowej Nadziei. Wyraziłem zgodę na przyjęcie go do partii, ale pod warunkiem że nie będzie piastował żadnego stanowiska.
Owinął sobie Sławomira Mentzena wokół palca?
Tak mówią niektórzy. Kolega Mentzen stracił konsystencję, spójność, nie wiem, co się z nim stało. Naprawdę to jest zupełnie inny człowiek. Ale co gorsza – i chcę powiedzieć jasno, że to jest rzecz, której mu nie daruję – kolega Mentzen zmienił regulamin sądu partyjnego, w praktyce zmieniając statut partii Nowa Nadzieja. I teraz prezes partii może oceniać głosowania członków sądu, czy są zgodne z interesem partii. I to jest coś przerażającego, tego nie ma nawet u Łukaszenki, nie było nawet za Stalina.
Wprowadził dyktaturę Mentzena, a pan przecież gorąco popiera jednowładztwo.
No dobrze, ale jak ja byłem prezesem partii, to zawsze przestrzegałem hierarchii, że mówimy najpierw: władza sądownicza, ustawodawcza, wykonawcza – w tej kolejności. Zawsze najbardziej szanowaliśmy władzę sądowniczą, a on potraktował ją jako machinę do gilotynowania ludzi.
I pana już zgilotynował?
Na razie, gdy złożyłem wniosek do sądu partyjnego o ukaranie kolegi Wiplera, to sąd, gdy dostał wezwanie w środę, już w czwartek go uniewinnił, nie wzywając żadnych świadków, a ze mną nawet się nie konsultując, choć byłem przecież oskarżycielem.
Nie ma pan więc już żadnej kontroli nad partią?
Zastrzegłem sobie w statucie, że mam prawo zawetować zmiany programu partii, zmianę niektórych punktów statutu i do 1 maja 2024 r. mam prawo zawetować zawarcie koalicji. Tak że nie jest tak, że nic nie mogę.
I będzie pan walczył o Nową Nadzieję czy zakłada pan znowu nową partię?
Na razie próbuję się zdecydować. Rozmawiałem z licznymi ludźmi i wybadałem, że jeżeli bym odszedł z Nowej Nadziei, to pójdzie za mną 400–500 osób.
Wojujące feministki są zodiakarami, a kobiety biznesu uczy się tarota
Niektórzy uważają, że w jakiś magiczny sposób da się zmienić płeć, wystarczy w to wierzyć. Tak samo część feministek uważa, że słowami można kreować rzeczywistość. Nie mówmy więc „prostytutka”, tylko „pracownica seksualna”, a na pewno ukróci to stygmatyzację - mówi Kaya „Kayaszu” Szulczewska, influencerka.
Pójdzie albo nie pójdzie.
Ale to nie są jakieś pokątne głosy mające mi jedynie dodać otuchy – ludzie piszą zobowiązania, pod imieniem i nazwiskiem, że wstąpią do nowej partii, będą płacić składkę itd. To są poważni ludzie. I jeśli zostanie zarejestrowana, to nie wiadomo, czy przypadkiem w nowej partii nie będzie więcej członków niż w Nowej Nadziei.
A tak szczerze, to dlaczego proces sukcesji się nie powiódł?
Są różne hipotezy. Pierwsza taka, że jak lew przejmuje samice po padłym samcu, to zabija lwiątka z poprzedniego miotu. Kolega Mentzen może więc musi się mnie pozbyć, żeby poczuć się pewnie. Nie wiem, po co to robi, bo ja zawsze byłem i będę zwolennikiem tego, by rządziła jedna osoba. Tak że nie wiem, o co teraz mu chodzi, może się asekuruje na wszelki wypadek.
Albo?
Druga hipoteza jest dużo ciekawsza. Otóż w całej kampanii ukrywano mnie i kolegę Brauna. Rodzi się pytanie: dlaczego? I obawiam się, że najbardziej prawdopodobna odpowiedź zawiera się w słowach Jarosława Kaczyńskiego, który co najmniej dwukrotnie mówił, że on może wejść w koalicję z Konfederacją, byle bez Brauna i Korwin-Mikkego. I być może o to chodziło.
Ale to oznacza, że w Konfederacji był ktoś, dajmy na to, hipotetycznie, Przemysław Wipler, kto dążył do stworzenia po wyborach rządu z PiS.
Nie wiem, czy to on, ale takie podejrzenia są, a rozmowy z PiS na pewno trwały, i to do samych wyborów – nawet dokładnie wiem jakie. Wszystko oczywiście stało się nieaktualne, kiedy się okazało, że Konfederacja z PiS nie ma 231 posłów. To jest oczywiście hipoteza, ale coraz więcej za nią przemawia. Tym bardziej więc teraz ze mnie i kolegi Brauna próbuje się robić wariatów, chyba nawet jakaś taka farma trolli do tego została zaprzęgnięta. Jestem zdumiony, bo ja jestem uważany za najbardziej logicznego, najbardziej inteligentnego polityka w Polsce, a tu się chce zrobić ze mnie człowieka niespełna rozumu.
Ale gdyby to się przydarzyło panu pierwszy raz, że stracił pan kontrolę nad własną partią i musi zakładać nową…
…a to trzeci raz.
No właśnie, muszę więc drążyć – o co chodzi?
Albo każdy nowy prezes próbuje się mnie pozbyć z partii, bojąc się moich wpływów, albo jest też inna możliwość. Otóż po tym, jak przeprowadziłem w Sejmie w 1992 r. uchwałę lustracyjną, to działy się różne rzeczy. Przecinali mi opony, straszyli, a raz podszedł do mnie taki niepozorny facet, sięgający mi gdzieś do ramienia, w ortalionie, i powiedział: „My panu tego nigdy nie wybaczymy. Służby specjalne zniszczą panu wszystko, cokolwiek pan zrobi do końca życia”.
Sugeruje pan, że Przemysław Wipler jest jeszcze bardziej podejrzanym człowiekiem, niż uważają pańscy ludzie w Nowej Nadziei?
Akurat Wipler? Są i inni podejrzani, ale nie mam na to żadnych dowodów.
Myśli pan, że jest jeszcze miejsce na polskiej scenie na taką prawicę, o której pan marzy?
Jestem w polityce po to, żeby zmienić świat. I nie zamierzam okłamywać ludzi, mówiąc coś, w co nie wierzę, żeby dostać trzech posłów więcej. Mogę przegrać, ale nie zamierzam utwierdzać ludzi w fałszywych stereotypach. A Konfederacja dziś ich utwierdza. Jeżeli więc nie uda mi się opanować sytuacji, przynajmniej w Nowej Nadziei, to będę musiał założyć nową partię.
A może już czas dać sobie spokój?
E tam, proszę pana, czytelnicy może pamiętają, że było kiedyś pięć tygrysów Azji: Malezja, Tajwan, Korea Południowa, Singapur, Hongkong. I w Malezji autorem cudu gospodarczego był pan doktor Mahathir ibn Mohamad. Proszę sobie wyobrazić, że dwa lata temu, jak Malezja trochę podupadła, to w wieku 94 lat stanął on do wyborów i wygrał. Po czym po roku podał się do dymisji, mówiąc, że korupcja jest tak rozpowszechniona, że nie da się z tym nic zrobić (śmiech).
Czyli też zostaje pan w polityce do końca życia?
Tak jest. Są ludzie, którzy umierają w wieku lat 25, tylko jeszcze pogrzeb odkładają do osiemdziesiątki. Ja takim człowiekiem nie jestem.
Janusz Korwin-Mikke (ur. 1942)
Polski polityk, filozof, publicysta i brydżysta. Założył cztery partie: Unia Polityki Realnej, Wolność i Praworządność, KORWiN (przekształcona w lutym 2023 r. na Nową Nadzieję). Był posłem na Sejm I i IX kadencji (1991–1993, 2019–2023) oraz posłem do Parlamentu Europejskiego VIII kadencji (2014–2018).