Karsten Haustein, meteorolog: To było ostatnie tak „chłodne” lato

Biosfera ostatecznie dostosuje się do cieplejszych warunków. Nie będzie to jednak świat, jaki znamy i w jakim chcielibyśmy żyć - mówi Karsten Haustein, meteorolog.

Publikacja: 25.08.2023 10:00

Karsten Haustein, meteorolog: To było ostatnie tak „chłodne” lato

Foto: Swen Reichhold/ Uniwersytet w Lipsku/ materiały prasowe

Plus Minus: Jak trudna jest dziś sytuacja związana z globalnym ociepleniem?

Obecnie przez ciągłą emisję dwutlenku węgla do atmosfery – planeta ociepla się o 0,2°C na dekadę. Średnia temperatura Ziemi jest już o około 1,25°C wyższa niż w okresie przedindustrialnym. Jednakże poza trendem ocieplenia, występuje też naturalna zmienność, przez którą nie każdy rok jest cieplejszy od poprzedniego.

Czy można stwierdzić, że za dotychczasowe ocieplenie odpowiadają ludzie?

Całe obecne ocieplenie od okresu 1850–1900 (1,25°C) zawdzięczamy wyłącznie sobie, więc czas zacząć działać. Nauka jest w tym względzie raczej jasna i jednoznaczna. Próg 1,5°C zostanie trwale przekroczony między 2030 a 2035 rokiem. To, o ile przekroczymy tę granicę, zależy wyłącznie od nas.

Obliczył pan, że w lipcu tego roku temperatura odbiega od średniej – tej sprzed ery powszechnego stosowania paliw kopalnych – o 1,3–1,7 °C. O ile lat powinniśmy się cofnąć, by znaleźć podobne warunki na naszej planecie?

Po raz ostatni warunki klimatyczne podobne do tych z lipca 2023 roku utrzymywały się co najmniej 115 tysięcy lat temu, w okresie eemskim. Jedynym powodem, dla którego nie możemy z absolutną pewnością stwierdzić, że w lipcu tego roku było cieplej niż wtedy, jest fakt, że rozdzielczość czasowa (okres jaki upływa pomiędzy dwoma identycznymi pomiarami nad tym samym punktem) prognostyków paleotemperaturowych jest zbyt niska. Zwykle wiemy tylko, ile wynosi średnia temperatura roczna, ale często dostępne są jedynie średnie dekadowe. Jest jednak mało prawdopodobne, by od tego czasu były cieplejsze okresy.

Jaki wpływ na ekosystemy i ludzi będzie miał taki wzrost temperatur?

Ekosystemy są coraz bardziej narażone na upały i susze – przynajmniej w wielu częściach Europy Środkowej, w tym także w Polsce. W skali globalnej różnorodność biologiczna będzie mniejsza, a wiele gatunków wymrze. Na przykład rafy koralowe – jeden z najbardziej zróżnicowanych ekosystemów na naszej planecie – nie są w stanie przystosować się do stale rosnących temperatur oceanów. Jeśli chodzi o ludzi, co roku fale upałów będą powodować tysiące przedwczesnych zgonów. Jak wykazały badania, tylko w ubiegłym roku z powodu nadmiernego upału w Europie zginęło 60 tysięcy osób.

Czytaj więcej

Fala upałów w USA pociąga za sobą poważne skutki klimatyczne, społeczne i polityczne

Jak źle jest w Europie, w tym w Polsce?

Globalne ocieplenie o 1,2°C lub 1,3°C odpowiada regionalnemu ociepleniu o 2 do 2,5°C – szczególnie w Europie Środkowej, czyli też w Polsce. Jeszcze bardziej jest to widoczne latem, kiedy wysychające gleby powodują dodatkowe dodatnie sprzężenie zwrotne, prowadząc do wzrostu maksymalnych temperatur dziennych nawet o 3°C w porównaniu z czasami przedindustrialnymi.

Jak uniknąć negatywnych skutków tej sytuacji?

Desperacko potrzebujemy dostosować się do zmian. Wprowadzić systemy ostrzegania oraz wsparcia, aby chronić podczas fali upałów osoby szczególnie na nie narażone. W perspektywie średnioterminowej musimy ponownie przemyśleć, jak powinny wyglądać nasze miasta i zapewnić w nich więcej terenów zielonych. Zabudowa niekoniecznie musi być mniej gęsta, ale na pewno przydałoby się znacznie mniej asfaltu. Ludzie powinni móc chodzić czy jeździć w cieniu, który dają drzewa, a nie w bezlitosnym słońcu..

Jakiś czas temu napisał pan na Twitterze, że może to być ostatnie tak „chłodne" lato. A i tak wcale nie jest za zimno.

Naturalna zmienność na poziomie regionalnym jest ogromna, dlatego zawsze trudno jest jednoznacznie powiedzieć, że to było ostatnie „takie i takie lato”. Globalnie, do połowy lat 30. będzie jeszcze kilka chłodniejszych lat. Można jednak powiedzieć, że obserwowany tak często i tak długo układ pogodowy w Europie Środkowej od lipca jest raczej ekstremalny. Oczywiście w przyszłości pojawią się chłodne letnie dni, ale fakt jest taki, że dwa lub trzy tygodnie zimnej i deszczowej letniej pogody będą zdarzały się coraz rzadziej.

W perspektywie długoterminowej zmiany klimatu mogą zagrozić naszemu przetrwaniu?

Jeśli nie ograniczymy ocieplenia do progów uzgodnionych w porozumieniu paryskim z 2015 roku, z pewnością wpadniemy w poważne kłopoty. Biosfera ostatecznie dostosuje się do cieplejszych warunków. Nie będzie to jednak świat, jaki znamy i w jakim chcielibyśmy żyć.

Jak zatem będzie wyglądał?

Nieurodzaj i głód spowodowane upałami oraz suszami drastycznie zwiększą ryzyko konfliktów, a ludzie będą zmuszeni do przesiedleń i ucieczki ze swoich krajów. Niektóre regiony staną się dosłownie niezdatne do zamieszkania. Ostatecznie przetrwanie ludzkości zależy od poziomu empatii i solidarności, jakie okażemy tym, którzy stracą wszystko z powodu zmieniającego się klimatu. Z fizycznego punktu widzenia większość osiągniętych punktów krytycznych nie stanowi zagrożenia w najbliższej przyszłości. Nawet w dłuższej perspektywie świat się nie skończy. Ale musimy zrozumieć, że niektóre skutki – takie jak na przykład wzrost poziomu mórz – faktycznie zagrażają miliardom ludzi. Nie chciałbym nazywać tego katastrofą klimatyczną – bardziej kryzysem. Mamy mnóstwo czasu, by wszystko zaplanować, ale potrzeba ogromnego wysiłku, żeby nasze działania dały efekty.

Co możemy zrobić, by zapobiec jeszcze większemu kryzysowi?

Oprócz adaptacji musimy łagodzić skutki tak szybko, jak to możliwe. Liczy się każda dziesiąta stopnia Celsjusza ocieplenia, którego możemy uniknąć. Świat nie skończy się na 1,5 lub 2°C, ale każde działanie, które możemy podjąć, by uniknąć ocieplenia o 2 stopnie, ma kluczowe znaczenie. Wiemy, jak to osiągnąć, ale partykularne interesy powstrzymują nas przed dotarciem tam tak szybko, jak to możliwe.

Co się stanie, jeśli nie podejmiemy tych działań?

Głównym zagrożeniem są właśnie konflikty spowodowane nieurodzajem i nieznośnymi upałami – z nich biorą się między innymi bezpośredni uchodźcy klimatyczni. Zachodnie społeczeństwa często uważają, że nie są podatne na zagrożenia, a technologia może ewentualne szkody naprawić. Niestety, jest to myślenie życzeniowe. W ostatnich gorących latach pokazały to już zgony związane z upałami w Europie. Długoterminowym bezpośrednim skutkiem jest też podnoszenie się poziomu mórz czy utrata bioróżnorodności. Optymistycznym jednak aspektem jest to, że topnienie wiecznej zmarzliny, wymieranie lasów Amazonii lub tak zwane załamanie się nurtu zatoki, nie stanowią dla nas bezpośredniego zagrożenia. Dlatego też jest wiele powodów do nadziei. Nie dojdzie do nagłej katastrofy klimatycznej, ale będzie to upadek społeczny spowodowany naszą niechęcią do podjęcia niezbędnych środków łagodzących i adaptacyjnych. Winni są ci, którzy dążą do krótkoterminowego zysku, a nie do inwestowania w zrównoważoną przyszłość. To widać w szerzącym się lobbingu politycznym.

Na poprawę sytuacji większy wpływ mają zwykli ludzie – segregujący śmieci, korzystający z OZE lub ograniczający spożycie mięsa – czy decyzje podejmowane przez wielkie korporacje światowych mocarstw?

Segregacja odpadów ma zdecydowanie mniejszy wpływ na klimat, niż wiele osób uważa. Odnawialne źródła energii są znacznie bardziej efektywne. Ale najskuteczniejsze sposoby indywidualnego działania to zaprzestanie jedzenia mięsa, ograniczenie jazdy samochodem, unikanie podróży samolotem. To najbardziej niewygodne aspekty do wdrożenia. Co ciekawe, większość ludzi – przynajmniej w większości zachodnich społeczeństw – jest skłonna podjąć różne działania. Jednak nie zrobią tego na własną rękę. Wymaga to działań politycznych. A wszystko co dotychczas zrobiono to beznadziejnie niedoskonała wersja działań, które powinny zostać podjęte. Należy zrozumieć naukowe fakty: koszt uniknięcia dalszych zmian klimatycznych i ich łagodzenie, jest wielokrotnie niższy niż koszty, które nam wszystkim przyniosą niepowstrzymane zmiany klimatyczne. 

Mimo sytuacji wciąż nie brakuje tych, którzy bagatelizują skutki globalnego ocieplenia. Jak sprawić, by dostrzegli, że to realny i bardzo poważny problem, dotyczący nas wszystkich?

Wiele osób niewierzących w zmiany klimatu to teoretycy spiskowi i nie należy ich traktować poważnie. Jedyne, na co zasługują, to ignorancja. Tych, którzy są po prostu niedoinformowani, można natomiast przekonać pozytywną wizją przyszłości neutralnej pod względem emisji dwutlenku węgla. Ludzie nie muszą być ekspertami w dziedzinie klimatu, ale decydenci powinni przedstawiać kryzys klimatyczny jako ogromną szansę na zmianę społeczeństw – i szczerze mówiąc świata – na lepsze w społecznie sprawiedliwy sposób. Ale niektórych ludzi fakty nigdy nie przekonają. Media z pewnością powinny starać się o nich informować, ale moim zdaniem ważniejsze jest to, by pewnym ludziom przestać dawać platformę, na której mogą zaprzeczać faktom.

Czyli komu?

Zwolennikom teorii spiskowych. Ważne jest przeciwstawienie się takim głosom i otwarcie nazwanie ich kłamstwami. Może nie brzmieć to szczególnie neutralnie, lecz jako naukowiec i obywatel nie mogę być bezczynny i udawać, że niektóre postacie polityczne nie stanowią zagrożenia.

Czytaj więcej

Chiny kontra USA. Kontrolowane strategiczne zderzenie czy geopolityczna katastrofa

W Polsce są pana zdaniem tacy politycy?

Uważam, że taka partia polityczna jak PiS – która kłamie na temat zmian klimatycznych, angażuje się w sianie strachu, radykalną retorykę antyimigracyjną, regularnie rozpowszechnia nienaukowe teorie spiskowe – stwarza zagrożenie dla przetrwania ludzkości w kontekście wywołanych przez człowieka zmian klimatu.

Jak możemy trafić do tych, którzy mają moc sprawczą, a w kontekście zmian klimatu robią niewiele lub im zaprzeczają?

Należy między innymi nadać priorytet edukacji humanistycznej – co jest bardzo długim, ale niezwykle satysfakcjonującym zadaniem. Dopóki ideolodzy rządzą krajami, nic nie uchroni nas przed katastrofą. Gdy ludzie przestaną głosować na oportunistów, ideologów lub po prostu kłamców, będziemy w znacznie lepszej pozycji do podjęcia działań, które wykraczają poza krótkoterminowe zyski i rozwiązania. Przekazałbym raczej władzę ludziom, robiącym wszystko, co w ich mocy, by uczynić świat lepszym miejscem. Ale przyznaję, że nie jest to łatwe zadanie do wykonania.

Mimo że wielu naukowców mówi o pesymistycznej wersji przyszłości, świat wciąż nie wydaje się wystarczająco zmotywowany do rozwiązania problemów związanych ze zmianami klimatu.

Głosy rozsądku i nadziei – mimo smutnej rzeczywistości – są zbyt często ignorowane. Wielu moich kolegów woli wysyłać optymistyczne wiadomości niż te ponure i przygnębiające. Tak – fakty są przerażające, ale rozwiązania są nam dobrze znane i łatwe do wdrożenia. Potrzebujemy postępowej i empatycznej wizji tego, jak będzie wyglądać nasza wspólna przyszłość. Odnawialne źródła energii, miasta przyjazne rowerom, żywe i odporne na ciepło przestrzenie miejskie – lista jest bardzo długa.

A istnieje szansa, że jeśli włożymy odpowiednio dużo wysiłku, to uda nam się wrócić na przykład do klimatu z lat 70.–80. ubiegłego wieku?

Nie. Do tego potrzebna byłaby masowa geoinżynieria (celowe, wielkoskalowe, zaplanowane manipulowanie aspektami systemu Ziemi, aby przeciwdziałać zmianom klimatycznym). Niezbyt zabawny fakt: powodem, dla którego lata 70. były dosyć zimne, była inna forma ludzkiej ingerencji w system klimatyczny – uwalnianie ogromnych ilości zanieczyszczających środowisko aerozoli siarkowych z niefiltrowanych emisji przemysłowych. Aerozole te odbijały światło słoneczne, prowadząc do tego, że mniej krótkofalowej energii słonecznej docierało do powierzchni, gdzie ogrzewała ona planetę. Doprowadziło to do znacznego ochłodzenia, całkowicie równoważąc ocieplenie spowodowane emisją gazów cieplarnianych, które są produktem ubocznym spalania siarki.

Jest pan jeszcze w stanie spoglądać w przyszłość z nadzieją?

Tak. Niezwykle ważne są na przykład odnawialne źródła energii. Są one tak naprawdę jedynym, bezpiecznym finansowo sposobem inwestowania w energię. Podstawowym powodem, dla którego wciąż inwestuje się w inne sposoby wytwarzania energii, są dotacje – dotacje prowadzące do nakręcania spirali kosztów dla przyszłych pokoleń, a to one będą musiały radzić sobie ze szkodliwymi skutkami zmian klimatycznych. To samo dotyczy mobilności elektrycznej. Samochody napędzane gazem odchodzą w przeszłość. Miasta przyjazne samochodom również należą do przeszłości. Jednak absolutnie niezbędne jest, żeby nieodpowiedni ludzie nie zbliżyli się do władzy. Na świecie – między innymi w Europie i Stanach Zjednoczonych – widać wzrost popularności faszyzmu czy skrajnie prawicowej polityki. A to jest polityka, w której udaje się, że nic nie trzeba zmieniać. Obecnie jest to moje główne zmartwienie.

Czytaj więcej

Jak zmiany klimatu wpłyną na globalną uprawę winorośli i winiarskie tradycje

Karsten Haustein

Pracownik naukowy w Instytucie Meteorologii na Uniwersytecie w Lipsku. Z wykształcenia meteorolog. Obecnie skupia się na ekstremalnych zjawiskach pogodowych i atrybucji globalnej temperatury. Pasjonat komunikacji naukowej, zaangażowany w rozmaite działania informacyjne.

Plus Minus: Jak trudna jest dziś sytuacja związana z globalnym ociepleniem?

Obecnie przez ciągłą emisję dwutlenku węgla do atmosfery – planeta ociepla się o 0,2°C na dekadę. Średnia temperatura Ziemi jest już o około 1,25°C wyższa niż w okresie przedindustrialnym. Jednakże poza trendem ocieplenia, występuje też naturalna zmienność, przez którą nie każdy rok jest cieplejszy od poprzedniego.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Polska przetrwała, ale co dalej?
Plus Minus
„Septologia. Tom III–IV”: Modlitwa po norwesku
Plus Minus
„Dunder albo kot z zaświatu”: Przygody czarnego kota
Plus Minus
„Alicja. Bożena. Ja”: Przykra lektura
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Plus Minus
"Żarty się skończyły”: Trauma komediantki
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje