Fala upałów w USA pociąga za sobą poważne skutki klimatyczne, społeczne i polityczne

Lato 2023 roku daje się we znaki mieszkańcom Stanów Zjednoczonych. Słupki rtęci pobijają dotychczasowe rekordy. Co gorsza, za sprawą El Nino i zmian klimatycznych – ponadprzeciętne temperatury szybko nie odpuszczą.

Publikacja: 18.08.2023 17:00

Upał może być śmiertelny, o czym ostrzega znak znajdujący się w Parku Narodowym Doliny Śmierci

Upał może być śmiertelny, o czym ostrzega znak znajdujący się w Parku Narodowym Doliny Śmierci

Foto: David McNew/Getty Images/AFP

W Arizonie jest tak gorąco, że więdną kaktusy saguaro, będące symbolem amerykańskiego Zachodu. To monumentalne rośliny sięgające nierzadko 12 metrów. Generalnie żyją nawet do 200 lat, ale nie wiadomo, czy przetrwają tegoroczne lato. W Desert Botanical Garden w Phoenix w Arizonie ponad 1000 saguaro przewróciło się z gorąca lub straciło odnogi. Jeżeli nie one, to co może wytrzymać tegoroczne upały? W USA ponadprzeciętnie wysokie temperatury utrzymują się od czerwca. Po tym rekordowo gorącym miesiącu, przyszedł rekordowo upalny lipiec, a początek sierpnia nie wskazywał na szybkie ochłodzenie. Najgoręcej jest w południowej części kraju od Kalifornii po południową Florydę. Ale zarówno mieszkańcom Wschodniego Wybrzeża, jak i Środkowego Zachodu pogoda też dała się we znaki.

W połowie lipca w pustynnej Dolinie Śmierci odnotowano ponad 127 stopni Fahrenheita (53,3 stopnia Celsjusza). Oficjalnie jest to najgorętsze miejsce na ziemi. Jednak, o ile w Dolinie Śmierci nikt nie mieszka, a w tych warunkach pogodowych turyści ją omijają, o tyle w: Arizonie, Teksasie, Kansas, Nevadzie, Luizjanie, Florydzie, temperatury powyżej 37 stopni Celsjusza połączone z wysoką wilgotnością powietrza nie pozwalają cieszyć się z lata dziesiątkom milionów mieszkańców. Meteorologowie zaś mają pełne ręce roboty, obliczając różnego rodzaju rekordy gorąca, których najwięcej padło właśnie w Arizonie i Teksasie.

Najlepszym przykładem jest Phoenix, gdzie temperatury powyżej 110 stopni Fahrenheita w ciągu dnia (43,3 stopnia Celsjusza) utrzymywały się przez 31 dni, czyli o 13 dni dłużej niż wynosił dotychczasowy rekord odnotowany w 1974 r. Innymi pobitymi tam rekordami były 17-dniowe upały powyżej 115 stopni Fahrenheita (41,6 stopnia Celsjusza) oraz temperatura niespadająca przez kilkanaście nocy z rzędu poniżej 90 stopni Fahrenheita (32 stopni Celsjusza). W rezultacie lipiec okazał się w Phoenix najgorętszym miesiącem w historii.

Upał trzyma też w wielu innych południowych metropoliach Ameryki od Nowego Orleanu przez Dallas, Austin, Las Vegas, Houston po Miami. W teksańskim El Paso przez 44 dni bez przerwy temperatura nie spadała poniżej 100 stopni Fahrenheita (37,7 stopnia Celsjusza), o 21 dni dłużej niż w dotychczas rekordowym 1994 roku. O „ochłodzeniu” mówiono tam na początku sierpnia, gdy na kilka dni, słupek rtęci nie przekroczył 97 stopni Fahrenheita (36 stopni Celsjusza).

Czytaj więcej

Nowe Stany związków zawodowych

Niechlubne rekordy

W tym gorącu nie tylko kaktusy dają za wygraną. Mieszkańcy skarżą się, że drzewa w ich ogrodach tracą liście, psy parzą sobie łapy podczas spacerów, a w samochodach topią się plastikowe pokrywy świateł. Z niepokojem na termometry patrzą też rolnicy i hodowcy bydła. W Iowa, Kansas czy Nebrasce od upałów w lipcu padły setki zwierząt hodowlanych. To ogromne straty dla tego sektora amerykańskiej gospodarki, który i tak został już zdziesiątkowanego przez susze, zmuszające farmerów do zintensyfikowania uboju ze względu na brak zazielenionych pastwisk.

Media donoszą o drastycznych przypadkach poparzeń ciała, nabytych w trakcie styczności z gorącymi powierzchniami np. podczas upadku. Słońce operuje tak intensywnie, że beton lub asfalt nagrzewają się czasem do temperatury nawet o 20 stopni Celsjusza wyższej niż powietrze. – „Przychodzą do nas pacjenci z poważnymi ranami III stopnia, przypominającymi te z pożarów, które wymagają interwencji chirurgicznej i miesięcznej rekonwalescencji” – mówił w wywiadzie dla CNN lekarz z arizońskiego ośrodka oparzeń, gdzie wszystkie 45 łóżek w lipcu było zajętych, a 33 proc. pacjentów nabawiło się poważnych obrażeń skóry przez upadek na nagrzaną powierzchnię.

Choć oparzenia to przypadki ekstremalne, udary słoneczne i zasłabnięcia od wysokiej temperatury, szczególnie u osób z chorobami towarzyszącymi, to nagminnie występujące przypadłości związane z upalną pogodą. Jak wynika z danych Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób rocznie ponad 9 tysięcy osób w USA trafia do szpitali z powodu gorąca, a kilkaset z nich umiera. W tym roku statystyki te mogą być niestety wyższe, co już odczuwa służba medyczna wielu miast na południu Ameryki.

Koszty upałów

To zdecydowanie najgorszy rok, jaki pamiętam. Bez względu na to, z jaką dolegliwością zgłaszają się do nas pacjenci, większość jest odwodniona. Po prostu trudno w takiej temperaturze odpowiednio się nawodnić. To pociąga za sobą inne dolegliwości – stwierdziła w wywiadzie dla „Grist” lekarka z izby przyjęć w Phoenix.

W środku tego 1,6-milionowego miasta, koło siedziby lekarza sądowego, pojawiły się tego lata potężne lodówki… na ciała. Widok niemalże z najgorszego momentu pandemii Covid-19. – „Zawsze w lipcu mamy do czynienia z wyższą liczbą zgonów. W tym roku przygotowaliśmy się na najgorszą ewentualność” – powiedział rzecznik Maricopa County, Jason Berry. W jego dystrykcie do początku sierpnia odnotowano 39 zgonów z powodu gorąca, a ponad 300 jest jeszcze nie sklasyfikowanych. Pięć ofiar znaleziono w domach, gdzie chłodzenie albo nie było włączone, albo nie działało. Reszta padła ofiarą wysokich temperatur na zewnątrz.

– To lato ma 90 proc. szans przejścia do historii jako jedno z pięciu najgorętszych w historii, po kilku ostatnich latach, które pobiły rekordy – mówił w wywiadzie dla National Public Radio Ahira Sanchez-Lugo, klimatolog z National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA). Ponadprzeciętnie wysokie temperatury, które dopiekają zarówno mieszkańcom Stanów Zjednoczonych, jak i Europy, według naukowców zawdzięczamy samym sobie. Mówiąc wprost: zmianom klimatycznym wywołanym ludzką działalnością. „Ludzie najprawdopodobniej przyczynili się do zintensyfikowania się ekstremalnych warunków pogodowych w ostatnim półwieczu. To dotyczy wzrostu częstotliwości upałów i susz na skalę światową” – podał ONZ-owski panel ds.  zmian klimatu. Ostrzega, że w miarę, jak pogłębiać się będzie globalne ocieplenie, warunki pogodowe, które teraz uważamy za ekstremalne, staną się normą.

W krótszej perspektywie wysokie temperatury w Ameryce Północnej spowodowane zmianami klimatycznymi dodatkowo podgrzewać będzie El Nino – cykliczne zjawisko klimatyczne, przynoszące ze sobą masy ciepłego powietrza znad równikowych rejonów Oceanu Spokojnego. El Nino zaczęło się w czerwcu i – według prognoz – może trwać do marca 2024 roku. – „Jest duża szansa, że El Nino ocieplać będzie północną półkulę również w zimie” – podają eksperci z NOAA.

Długotrwałe fale gorąca sprawiają, że w USA rośnie popyt na klimatyzatory, nawet w regionach kraju, gdzie do tej pory ich nie potrzebowano. Firma wysyłkowa Amazon podaje, że kupno klimatyzatorów na jej portalu wzrosło o prawie 250 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Niestety, nie każdy może sobie pozwolić na taki zakup. Wydatek kilkuset dolarów lub więcej na klimatyzator do jednego pomieszczenia wykracza poza budżetowe możliwości wielu Amerykanów o niskich dochodach. W tej grupie znajdują się przede wszystkim osoby starsze i chore, a paradoksalnie to im najbardziej takie urządzenie jest potrzebne.

Przy czym kupno klimatyzatora to jeden, a korzystanie z niego przy rosnących cenach prądu – to drugi potężny wydatek. Eksperci szacują, że tego lata Amerykanie zapłacą ponad 11 procent więcej za prąd niż rok temu. To ogromne obciążenie dla rodzin o niskich dochodach, dla których – jak podaje federalny Departament Energii – rachunki za prąd już teraz stanowią aż 8,6 proc. ich domowego budżetu – trzy razy więcej niż dla rodzin lepiej sytuowanych.

Duże miasta, takie jak np. Nowy Jork, podczas upałów otwierają tzw. centra chłodzenia w szkołach czy innych publicznych budynkach, gdzie mieszkańcy mogą spędzić czas w chłodnym pomieszczeniu. Nie wszędzie jednak takie udogodnienia są dostępne. Na dodatek, jak podkreśla na podstawie swoich badań Centers for Disease Control and Prevention (CDC), „istnieje wiele barier uniemożliwiających korzystanie z tych ośrodków”. Ludzie udają się tam niechętnie, gdy przepisy nie pozwalają im na przyprowadzanie czworonogów lub kiedy miejsca te znajdują się daleko od metra czy autobusu. Czasem też nieżyciowe przepisy sprawiają, że centra te są otwierane dopiero wtedy, gdy temperatury już zbyt mocno przypiekają.

Czytaj więcej

Wszyscy prezydenci Boba Woodwarda

Prawo do chłodu

Naukowcy zajmujący się badaniami klimatu oraz eksperci od urbanistyki apelują do ustawodawców o zmianę federalnych i lokalnych przepisów oraz programów pomocowych, by lepiej chroniły ludzi przed anomaliami klimatycznymi. – „Rozwiązania, jakimi dysponujemy, stworzone są z myślą o krótszych falach gorąca i bardziej umiarkowanych warunkach pogodowych. Ekstremalne gorąco, z jakim mamy obecnie do czynienia, nie jest rozpatrywane w takich samych kategoriach jak inne katastrofy związane z klimatem. Nasza reakcja na nie staje się coraz mniej adekwatna, chociaż stanowi ono coraz większe zagrożenie dla życia” – powiedział w wywiadzie dla CNN Business Mark Wolfe, dyrektor National Energy Assistance Directors’ Association, stowarzyszenia zajmującego się programami pomocowymi dla biedniejszych Amerykanów. Zwrócił też uwagę na to, że nie ma ogólnokrajowego planu pomocy rodzinom mało zarabiającym w transformacji do życia w wyższych temperaturach.

Apelował do ustawodawców o federalne fundusze np. na systemy chłodzenia w budynkach komunalnych, gdzie mieszkają mało zamożni Amerykanie, oraz o przepisy nakazujące, aby właściciele budynków czynszowych zobowiązani byli nie tylko do zapewnienia ogrzewania w zimie, lecz także chłodzenia w lecie.

Takie przepisy dopiero zaczynają się pojawiać lokalnie. Przykładowo w Chicago budynki mieszkalne muszą mieć system chłodzenia na korytarzach i w przestrzeni wspólnej. Jednak w zdecydowanej większości kraju, choćby w 9-milionowym Nowym Jorku, właściciel budynku czynszowego musi zapewnić lokatorom odpowiednią temperaturę w zimie, ale prawo nic nie mówi o chłodzeniu w okresie letnim.

Ponadto 80 proc. federalnych funduszy dla rodzin o niskich zarobkach przeznaczanych jest na ogrzewanie, a tylko 20 procent na chłodzenie. W 40 stanach prawo zabrania odcinania prądu rodzinom, które nie opłaciły rachunków, w okresie zimowym, ale tylko w 20 stanach podobne przepisy obowiązują w okresie upałów. – Te programy zostały stworzone 40 lat temu, gdy temperatury w okresie letnim były o wiele niższe. Ciągle jeszcze za mało poważnie podchodzimy do chłodzenia – mówił Wolfe.

Walka o gospodarkę

Odpowiednich przepisów brakuje też w sektorze pracy. Przypomnieli o tym niedawno pracownicy firmy wysyłkowej Amazon, którzy wszczęli strajk w południowej Kalifornii, domagając się bezpiecznych warunków pracy w okresie ekstremalnych upałów. Poszli za przykładem związkowców z UPS-u, którym w czerwcu udało się zmusić pracodawcę do zainstalowania chłodzenia w samochodach dostawczych.

Z powodu upałów cierpią nie tylko kierowcy, ale mnóstwo ludzi wykonujących swoją pracę na zewnątrz – od budowlańców, przez rolników, po obsługę techniczną obiektów infrastrukturalnych. Wiele amerykańskich zakładów produkcyjnych, szczególnie tych starszych, nie jest wyposażona w odpowiednie chłodzenie. „New York Times” opisuje rzeźnię w Dodge City w Kansas, gdzie pracownicy mają tylko wiatraki. – „Rzeźnicy ubrani są w ciężkie ubranie ochronne i kaski. Używają bardzo gorącej wody do sterylizacji urządzeń. Zawsze jest tam gorąco, ale w tym roku upał w rzeźni jest wykańczający” – czytamy w nowojorskim dzienniku.

Niestety, nie wszyscy traktują poważnie zagrożenia dla zdrowia wynikające z wysokich temperatur. Republikański gubernator Teksasu Greg Abbott na początku tego lata podpisał ustawę likwidującą przerwy na wodę i odpoczynek dla pracowników budowlanych. Za pracownikami wstawiło się dziesiątki ustawodawców, którzy wysłali pisma do Departamentu Pracy i do szefa Occupational Safety and Health Administration, odpowiednika polskiego sanepidu, z apelem, by zlikwidować teksański zakaz. „Ten kryzys wymaga natychmiastowego działania, jeżeli zależy nam na wspólnych celach, jakimi są ochrona życia i dbanie o bezpieczeństwo oraz godziwe warunki pracy” – można przeczytać w liście.

Mały krok w dobrym kierunku zrobił też prezydent Joe Biden. Pod koniec lipca, gdy fala upałów zaczęła mocno doskwierać nie tylko mieszkańcom południa, ale też północnych stanów, w tym Waszyngtonu DC oraz Nowego Jorku, zapowiedział że Departament Pracy zwiększy nadzór w miejscach zatrudnienia, aby wyeliminować szkodliwe warunki pracy wynikające z  wysokich temperatur. – „Nawet ci, którzy zaprzeczają, że znajdujemy się w samym środku katastrofy klimatycznej, nie mogą nie zauważyć, jak te ekstremalne temperatury negatywnie wpływają na Amerykanów” – powiedział Biden podczas spotkania z burmistrzami dwóch miast: Phoenix i San Antonio, zwracając przy tym uwagę na zgony, zagrożenie zdrowia dla osób starszych i bezdomnych, pogorszenie warunków pracy wraz z utratą produktywności oraz destrukcyjne pożary.

Zdaniem związkowców, to i tak za mało. Ten gest zaledwie sygnalizuje, że pracownicy mają prawo się domagać, żeby temperatura w miejscu pracy nie była za wysoka. Podkreślają jednak, że Departament Pracy wciąż nie wydał oficjalnych wytycznych dotyczących temperatury w miejscu pracy, które Biały Dom obiecał już dwa lata temu. Przed takimi przepisami bronią się pracodawcy, bo dla nich oznaczają one dodatkowe koszty związane z oferowaniem przerw w pracy, wody czy lepszego chłodzenia. To spory wydatek, na który części mniejszych firm po prostu nie stać.

Z drugiej strony ekonomiści obliczają, że przedłużające się upały słono kosztują amerykańską gospodarkę. W 2021 r. około 2,5 miliarda godzin pracy w rolnictwie, budownictwie i produkcji zostało utracone z powodu wysokich temperatur uniemożliwiających jej wykonywanie – podaje czasopismo medyczne „The Lancet”. Z innego raportu wynika, że w 2020 r. ograniczenia pracy wynikające z upałów kosztowały gospodarkę 100 miliardów dolarów, a suma ta może wzrosnąć do 500 miliardów dolarów w 2050 roku.

Czytaj więcej

Jak pandemia koronawirusa zmieniła się w epidemię przemocy

Jeszcze inne badania donoszą, że gdy temperatura przekracza 32 stopnie Celsjusza produktywność spada o 25 proc., ale gdy sięga 38 stopni – jest o 70 proc. niższa. – „Od dawna wiedzieliśmy, że produktywność człowieka spada w wysokich temperaturach, ale do niedawna nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak to przełożyć na język ekonomiczny” – mówił w wywiadzie dla „New York Timesa” R. Jisung Park, ekonomista z Uniwersytetu w Pensylwanii.

Przepisy to jedno, ale jak je egzekwować? Biorąc pod uwagę postępujące w zatrważającym tempie zmiany klimatyczne, może się okazać, że infrastruktura i obecnie używane sposoby chłodzenia przestaną być wystarczające. – „Większość systemów w USA zaprogramowana jest pod kątem upałów do 95 stopni Fahrenheita (35 st. Celsjusza). Tymczasem upały są o wiele większe” – stwierdziła Srinivas Garimella, wykładowca inżynierii mechanicznej z Instytutu Technologii w Georgii.

Przy okazji specjaliści od urbanistyki argumentują, że nie wystarczy większa liczba urządzeń i przepisów. Do ochrony przed zmianami klimatycznymi trzeba podejść globalnie. Sugerują zmiany w projektowaniu obszarów miejskich, żeby zapewnić mieszkańcom ochronę przed wysokimi temperaturami. To oznacza inwestycje w drzewa i struktury tworzące cień, w których może być do 10 stopni Celsjusza chłodniej, „chłodne dachy” i ulice pokryte jasną powierzchnią odbijającą promienie słoneczne, a nie ją pochłaniającą. W wywiadzie dla CNN Business Rushad Nanavatty z RMI, think tanku należącego do Cool Coalition, kampanii pod egidą ONZ skoncentrowanej na schładzaniu miast, stwierdził bezpośrednio: „Na dłuższą metę nie damy rady schłodzić się tak, jak do tej pory”.

W Arizonie jest tak gorąco, że więdną kaktusy saguaro, będące symbolem amerykańskiego Zachodu. To monumentalne rośliny sięgające nierzadko 12 metrów. Generalnie żyją nawet do 200 lat, ale nie wiadomo, czy przetrwają tegoroczne lato. W Desert Botanical Garden w Phoenix w Arizonie ponad 1000 saguaro przewróciło się z gorąca lub straciło odnogi. Jeżeli nie one, to co może wytrzymać tegoroczne upały? W USA ponadprzeciętnie wysokie temperatury utrzymują się od czerwca. Po tym rekordowo gorącym miesiącu, przyszedł rekordowo upalny lipiec, a początek sierpnia nie wskazywał na szybkie ochłodzenie. Najgoręcej jest w południowej części kraju od Kalifornii po południową Florydę. Ale zarówno mieszkańcom Wschodniego Wybrzeża, jak i Środkowego Zachodu pogoda też dała się we znaki.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi