Przykład pogadanki motywacyjnej
Nie był zresztą brneńczykiem z urodzenia. Johann, bo takie dostał na chrzcie imię, urodził się na morawsko-śląskim pograniczu, w Hynčicach (kilka kilometrów na zachód od Novego Jičína – mniej więcej w tej samej odległości od tego miasteczka na wschód znajduje się Příbor, gdzie urodził się Freud, taka to okolica; powiat Nový Jičín miał wyjątkowe, niewiarygodne wprost szczęście). Był rok 1822, 20 lipca, chociaż w swoich życiorysach Mendel podawał, rzekomo najzupełniej celowo, błędną datę: 22 lipca (podobno ze względu na przypadające wtedy święto Marii Magdaleny – teoria chyba dorobiona przez biografów).
Rodzice Mendla byli najprawdopodobniej Niemcami, chociaż nie brakowało biografów, którzy doszukiwali się u niego słowiańskich (dokładniej: słowackich) korzeni. W każdym razie w domu mówiło się po niemiecku. Nie wiem, czy Mendel w ogóle znał czeski; właściwie nie było powodu, żeby Niemiec urodzony na początku XIX wieku na dawnych ziemiach czeskich (które czeskie nie były już od dwustu lat) i związany z Wiedniem i jego ówczesnym – jak brzmi popularne powiedzenie – przedmieściem, czyli Brnem, miał posługiwać się czeszczyzną. Czeskie odrodzenie narodowe dopiero się rozpędzało, Mendel był zresztą rówieśnikiem największych postaci tego ruchu: Boženy Němcovej i Karela Havlíčka Borovskiego. Ale językiem nauki w jego czasach była, i jeszcze długo miała nim być, niemczyzna.
Losy Mendla, przynajmniej do czasu jego przełomowego odkrycia, spokojnie mogłyby posłużyć jako przykład w dowolnej pogadance motywacyjnej. Bo to są dzieje sukcesu odniesionego na przekór wszystkiemu. Naukę zaczyna w wiejskiej szkole, ale i nauczyciel, i miejscowy proboszcz poznają się na inteligencji chłopca i namawiają na przeniesienie go do szkoły pijarów w Lipníku nad Bečvou. Kiedy ma dwanaście lat, trafia do opavskiego gimnazjum.
W roku 1838 ojciec Johanna ulega ciężkiemu wypadkowi w czasie jakichś leśnych prac, co jednocześnie pogarsza sytuację finansową rodziny i wywołuje u syna tajemniczą niemoc. Biografowie piszą enigmatycznie, że wówczas „po raz pierwszy objawiła się Mendlowa wrażliwość i niska odporność na stres”. Brzmi to jak epizod ciężkiego załamania nerwowego. Pierwszy, ale nie ostatni wcale. Słabość? Rezygnacja? Melancholia? Depresja? Cokolwiek to było, Johann opuszcza część roku szkolnego 1839, ale dzięki późniejszym egzaminom przyjmują go na najwyższy rocznik. Rok później przenosi się do Ołomuńca do czegoś, co dziś nazwalibyśmy studium filozoficznym, gdzie kształci się w filozofii, literaturze klasycznej, teologii oraz fizyce. Za poruczeniem jednego z nauczycieli wstępuje do zgromadzenia zakonnego augustianów w Brnie. I wtedy właśnie, 9 października 1843 roku, przyjmuje imię, pod którym będziemy go znali: Gregor.
Ma dwadzieścia lat i od kilku już wędruje po kresach imperium, ucząc się w prowincjonalnych szkołach. Teraz też nie jest chyba lepiej, bo w 1845 roku rozpoczyna naukę teologii w brneńskim seminarium. Historia Kościoła, dogmatyka, hebrajski. W 1847 roku zostaje wyświęcony na księdza. Najpierw pełni posługę w Szpitalu Świętej Anny, ale – tu znów pojawia się wzmianka o wyczerpaniu – praca jest dla niego zbyt ciężka, więc zakon kieruje go do gimnazjum w Znojmie. Uczy tam greki, łaciny, niemieckiego i matematyki. W związku z tą pracą zapisuje się na egzamin na uniwersytecie w Wiedniu, którego złożenie pozwalałoby mu uczyć przyrodoznawstwa i fizyki. Weryfikacja jest dwuetapowa: najpierw kandydat składa prace pisemne, po których następuje egzamin ustny. Prace pisemne zostają ocenione nisko, ale Mendel zostaje dopuszczony w sierpniu roku 1850 do egzaminów ustnych, których jednak nie zdaje. Ciężko przeżywa porażkę.
Najpewniejszą drogą do sukcesu wydają się studia na wiedeńskim uniwersytecie. Zakon jest na tyle hojny i na tyle wierzy w jego zdolności, że mu to w końcu umożliwia. W latach 1851–1853 Mendel studiuje matematykę, fizykę i nauki biologiczne. Jego nauczycielami są Christian Doppler (autor opublikowanej dziesięć lat wcześniej pracy, w której opisał zjawisko znane dziś jako efekt Dopplera – w tym momencie stojący już jednak nad grobem) i Franz Unger. Giganci ówczesnej nauki. Wraca do Brna, żeby po trzech latach, w maju roku 1856, jeszcze raz przystąpić do egzaminu nauczycielskiego w Wiedniu. I znów ponosi porażkę. Ale już od roku 1854 jest nauczycielem w niemieckiej Realschule w Brnie, gdzie będzie uczył przez następnych czternaście lat. Podobno – to hagiograficzny element, ale nie musi być, rzecz jasna, fałszywy – jest uwielbiany zarówno przez kolegów, jak i przez uczniów.