Dziennik albo nawet bardziej zbiór luźnych notatek, pisanych na gorąco mikroopowiadań. Reportaż literacki? Dużo powiedziane, zresztą szkoda byłoby, żeby „Szalom bonjour Odessa” Aleksandry Majdzińskiej zaginęło gdzieś w masie drukowanych dziś – często od jednej sztancy – reportaży. To zdecydowanie rzecz osobna, niezwykła, portret (portrecik) miasta pisany ołówkiem w tramwaju. A jednak mimo zwięzłości także niezwykle zmysłowy, pełen barw, dźwięków i zapachów, a niekiedy raczej brudu, hałasów i smrodu. Czasami jednego i drugiego naraz, jak w scenie na odeskim targu: „Idziesz za smrodem. Mówią, że to najlepszy sposób na znalezienie jatek. Ale po drodze śmierdzą jeszcze kiszone ogórki, kapią nasiąknięte octem arbuzy. Kiedy mijasz ustawione w rzędy pomidory, czujesz na sobie czyjś wzrok, nie ludzki, zwierzęcy jakiś. Chude, napięte, głodne psy rozrywają świńskie łby z przewróconego kubła”.
Czytaj więcej
W „Chwilach wieczności” norweska pisarka imponuje zdolnością uchwycenia przemian wpisanych w proces starzenia się.
Proza bardziej poetycka niż dziennikarska. Bardziej monolog niż raport z „innego” świata, pisany już po wybuchu wojny w Donbasie, ale jeszcze przed inwazją na Kijów z 2022 r. Dzięki temu sprawia wrażenie bezinteresownego, nierealizującego żadnych zadań. Czyściutka proza, trochę osobista, ale nie na tyle, żeby jakoś szczególnie dogłębnie tłumaczyć nam się z detali biograficznych autorki. A przy tym książka krótka, na godzinę czytania – żadnego gadulstwa, kronikarstwa ani buchalterii. Jeśli pojawia się historia z podręczników, to tylko w anegdocie i żywej opowieści. Choćby tak: „Odessa zaczęła się od łapówki, dlatego nieco dalej za rynkiem Książka przy placu Żwaneckiego natrafiasz na jej pomnik. Ma kształt karocy Kopciuszka, a nazywa się pomnik Pomarańczy-Wybawicielki, bo rosyjski car Paweł I uległ w mroźny lutowy dzień smakowi odeskich cytrusów i nie cofnął finansów na budowę miasta”.
Uwagę narratorki przykuwa różnorodność kulturowa miasta – Ukraińcy, Rosjanie, Żydzi, Polacy, Ormianie i masa innych nacji ma tam swoje zaułki i knajpki. No i koty, które są wszędzie („Jest Odessa – są koty”).
Ale już w zasadzie za swoją pierwszą książkę Aleksandra Majdzińska mogła otrzymać Nagrodę imienia Marka Nowakowskiego, którą w ubiegłą niedzielę dostała za „Szalom bonjour Odessa”. Bo opublikowany w 2019 r., w tym samym trójmiejskim wydawnictwie Marpress, zbiór „Morkut i inne opowiadania” również znakomicie się wpisuje w spojrzenie na literaturę, jakie reprezentował autor „Księcia nocy”, a wciąż przybiera m.in. Kazimierz Orłoś i młodsi – Wojciech Chmielewski czy Paweł Sołtys.