Największe wrażenie zrobiła na mnie ostatnio książka Szczepana Twardocha „Chołod”. Jest to jeden z moich ulubionych polskich pisarzy. Jego i Zygmunta Miłoszewskiego, podobnie jak Wojciecha Chmielarza i Roberta Małeckiego cenię najbardziej. Panowie trzymają bardzo wysoki poziom. Podobała mi się „La Bestia” autorstwa Przemysława Piotrowskiego. Odszedł w niej nieco od swojego brutalnego kryminału i zrobił coś w rodzaju hybrydy, połączenia reportażu z true crime. Uważam, że wyszło to dobrze. Boję się tylko, czy publiczność, która kocha kryminały Przemysława Piotrowskiego, nie zacznie kręcić nosem.
Czytaj więcej
Gry są dziś tym medium, które najlepiej oddaje ducha czasów. A mainstream próbuje opowiadać o nich kategoriami zakorzenionymi w XIX wieku - mówi Jakub Zgierski, producent i projektant narracji w grach wideo.
Chylę czoła również przed autorkami powieści gatunkowej. Nazywam je dobrymi wróżkami, ponieważ dobrze wróżą polskiemu kryminałowi. I tu jednym tchem wymienię Julię Łapińską i Annę Rozenberg. Smakuję również komedie kryminalne Małgorzaty Starosty, thrillery Magdy Stachuli i Izabeli Janiszewskiej oraz powieści Joanny Opiat-Bojarskiej.
Lubię seriale, w wolnym czasie oglądam je całymi dniami, najlepiej od razu wszystkie odcinki. Świetnym serialem jest „The Crown”. Z ogromną przyjemnością obejrzałem każdy odcinek. Doskonały jest również „Król” na podstawie Twardocha czy również polski „Rojst 97”. Z pełnego metrażu wczoraj oglądałem „Dom Gucci”. Słyszałem opinie, że to nudny film, ale pozwolę się z tym nie zgodzić. Nie ma pościgów samochodowych i strzelaniny, ale jest świetna robota Ridleya Scotta oraz gra aktorska.
Jeśli chodzi o muzykę, to wychowałem się na The Beatles. Na ich tekstach uczyłem się angielskiego. Później moją muzyczną fascynacją stał się zespół Dire Straits. Generalnie uważam, że mam drewniane ucho, ale się nie poddaję.