Kibuc Lochame ha-Geta’ot mieści się nieopodal Akki, na północnej granicy Izraela. Kiedyś były to tereny brytyjskiej bazy wojskowej i miejsce po zniszczonej arabskiej wiosce As-Sumajrijja. A jeszcze wcześniej mieszkali tu Samarytanie, wyrzuceni przez Turków jakoś w XVIII wieku. Dziś to teren względnie niebezpieczny, bo blisko libańskiej granicy. A to granica konfliktu; zdarzają się więc sporadyczne ataki. Nawet ostatnio, w kwietniu tego roku ktoś wystrzelił na te tereny rakiety.
Ale nie o naszych czasach chcę tu pisać, tylko o końcu lat 40. ubiegłego wieku, kiedy na miejsce dawnych bazy i wioski trafili osadnicy z Europy. Nie byli to zwykli syjoniści, którzy od dawna zakładali w Palestynie kibuce, tylko ocaleni z Holokaustu w Polsce i na Litwie. Ludzie, którzy jako nieliczni przeżyli powstania w gettach w Warszawie i Wilnie, koszmar Auschwitz i innych obozów śmierci. Wśród nich Icchak Cukierman i Cywia Lubetkin, żołnierze Żydowskiej Organizacji Bojowej, bohaterowie powstania z kwietnia 1943 roku.
Czytaj więcej
Czyją twarz ma Chrystus? Czyimi rysami w tym roku się posłuży, w kogo wcieli, by jego uniwersalna opowieść była zrozumiała?
Kim byli? Przede wszystkim młodymi, zaangażowanymi w życie ludźmi. Cukierman, urodzony w Wilnie, był przed wojną jednym z liderów Dror, młodzieżowej organizacji syjonistycznej, i członkiem rozwijającego się już w II Rzeczypospolitej ruchu kibuców. Aplikował na Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie. Został przyjęty, ale ostatecznie podjął decyzję o pozostaniu w Polsce. W czasie wojny był jednym z założycieli ŻOB, a potem członkiem ścisłego kierownictwa, zastępcą komendanta – Mordechaja Anielewicza.
Na tydzień przed wybuchem powstania opuścił getto, by przejąć funkcję pełnomocnika ŻOB do spraw kontaktów z polskim podziemiem. W kwietniowych walkach za murem udziału więc nie brał, choć starał się pomagać, jak umiał. Mógł niewiele.