Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak – nowe twarze Konfederacji? Jeśli tak, to bez wątpienia działają. W górę strzeliły sondaże, o fenomenie notowań i odświeżonego przywództwa prasa rozpisuje się niemal co dzień.
Krzysztof Bosak jest znany w polskiej polityce od dawna, choć politykiem pierwszego planu stał się dopiero ostatnio. Sławomir Mentzen to postać relatywnie nowa, dzięki czemu zbiera żniwo publicznego zainteresowania. Ale – trzeba być uczciwym – nie tylko dzięki efektowi nowości; Mentzen to postać absolutnie nietuzinkowa. Świetne wykształcony, z bezdyskusyjnym dorobkiem biznesowym, samodzielny finansowo, a przede wszystkim – fantastycznie medialny. I nie chodzi tu tylko o umiejętności retoryczne. Mentzen jak nikt inny umie odnaleźć się w środowisku mediów społecznościowych. Dość powiedzieć, że na Twitterze ma ponad 300 tys. followersów, na TikToku ponad 700 tys. Gdy do tego dodamy umiejętność wprawnego posługiwania się liczbami i iście Korwinowską logikę wywodu, wychodzi polityk perfekcyjny. Albo – to równie dobre określenie – niebezpieczny.
Czytaj więcej
Starzejemy się jako Europa. Jako cywilizacja. To oczywiście smutne, ale nic w tym dziwnego.
Obaj z Bosakiem trafiają w polityczną niszę, którą – na pograniczu elektoratów wolnorynkowego i antysystemowego – można oszacować na jakieś 15–30 proc. wyborców. Dokładnie do tej społeczności kierowali w przeszłości swój przekaz Janusz Palikot i Ryszard Petru. Do nieco innej – ale całkiem blisko – Paweł Kukiz. Jak świetnie pamiętamy, wszyscy weszli do polityki w blasku fajerwerków i wszyscy, choć każdy na swój sposób, ponieśli klęskę.
Jakie wiatry wieją w polityczny żagiel Konfederacji spod znaku Bosaka i Mentzena? Nie tylko wyrazistość haseł, co w polskiej polityce ma znaczenie. Istotne jest kwestionowanie duopolu PiS–Platforma. To pozornie nic nowego, ale wciąż ważny argument dla antysystemowców. Dużo ważniejszy jest kurs na wolny rynek; obaj liderzy odwołują się do haseł wolności gospodarczej, wsparcia prywatnych przedsiębiorców, ograniczenia fiskalizmu, skończenia z najprymitywniejszymi formami transferów socjalnych, ograniczenia obecności państwa w biznesie etc. To ważne i kompletnie niezagospodarowane hasła w polskiej polityce. Na fali populizmu odłożył je na bok PiS, porzuciła Platforma; o reszcie formacji lepiej w tym kontekście nie wspominać. Nic więc w tym dziwnego, że retoryka wolnorynkowa znajduje tak masowe poparcie; choć, co jest dla wszystkich oczywiste, samodzielnej władzy nad Wisłą nie da.