– Były przypadki uszkodzeń: usuwaliśmy je na bieżąco. Trudno mi podać konkretną liczbę takich zdarzeń, nie prowadziliśmy rejestru – mówi Czyż.
Zgodnie z winietą umieszczoną pod zapisami regulaminu uszkodzenia i wandalizm należało zgłaszać Hackett Hamilton, aby agencja mogła zająć się renowacją. A były przypadki dewastacji: zerwane łańcuchy w Radomiu i Chorzowie, zadrapania we Wrocławiu czy notorycznie przyczepiane naklejki, co akurat oznaczało sukces akcji, bo ławka wtopiła się w tkankę miasta. Nie inaczej należy traktować przypadek z Rzeszowa, gdzie mieszkańcy zwracali uwagę na chwiejącą się barierkę przy schodach, odstające elementy i kołysanie podestu, ławeczkę podpisali fani ośmiu gwiazdek swoim sztandarowych hasłem: „Jeb… PiS”. W Gdańsku ktoś podest przemalował na szaro, agencja odnowiła go na niebiesko, ktoś znowu na szaro, agencja na niebiesko…
Wojciech Nowak przy dworcu kolejowym we Wrocławiu widział kolejkę do ławeczki: wszyscy uśmiechnięci – bynajmniej bez nienawiści – czekali na swoją kolej. Sam zrobił sobie zdjęcie na pamiątkę. Jest zadowolony z efektu. Jego zdaniem instalacje pokazywały, że my, Polacy, inwestujemy i się rozwijamy, mamy świetne perspektywy. Patriotyczne elementy – kontur Polski, biało-czerwone obramowanie – mogły drażnić, bo dzisiaj polskość nie jest w cenie, mimo promowania jej przez prawicową władzę.
– Nie mamy siły tradycji Ameryki, gdzie symbolika narodowa, wyłączona ze sporu politycznego, jest hołubiona i jednoczy ludzi. Nasz eksperyment pokazał coś innego: patriotyczna ławka ludzi podzieliła. Doszukać się w niej barw rosyjskich? Przecież niebieski to kolor Unii Europejskiej! Ale my, Polacy, potrzebujemy wroga… Każdy plac zabaw ma regulamin, ale nasz, choć służył bezpieczeństwu ludzi, wzbudził kontrowersje – ubolewał Nowak.
Samowola czy wolność (twórcza)
Mogło też drażnić coś innego. Ulewnego deszczu nie przetrzymała konstrukcja w Poznaniu, gdzie naprawiono ją pędzlem i farbą. Według agencji została źle przygotowana, wysłano ją przed położeniem trzeciej i czwartej warstwy impregnatu, co stanowiło ewidentny błąd i naprawę na własny koszt. Ławeczka z paździerza zainteresowała media, które – według Nowaka zgodnie z efektem kuli śniegowej – skrupulatnie wyliczały grzeszki.
We Wrocławiu deszcz zmył biało-czerwoną farbę. Czy i tam zabrakło impregnatu, a do tego młotka? Bo po kilku dniach zaczęły rozchodzić się płyty. Konstrukcja wzbudziła zresztą zdziwienie, bo Magdalena Wankowska, miejska konserwator zabytków, oraz Katarzyna Śmigielska, koordynatorka zespołu analiz i estetyki wydziału architektury urzędu miejskiego, zgodnie z dokumentacją wydały zgodę na huśtawkę i namiot – do czego w zgłoszeniu zredukowano pierwotny projekt.
W Lublinie, gdzie popsuły się – same lub z cudzą pomocą – łańcuchy zapobiegające spadnięciu z podestu, również pominięto zgłoszenie do wydziału architektury, co rzecznik marszałka tłumaczył „instalacją artystyczną” niepodlegającą nadzorowi budowlanemu. Czyżby – jak zwykle w Polsce – artystom wolno więcej, a omijanie prawa to przejaw wolności twórczej?
A ławeczki w Poznaniu w ogóle nie powinno być. Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, uznał ją za samowolę budowlaną i chciał nałożyć mandat 500 zł. „Plusowi Minusowi” tłumaczy: – Wszcząłem z urzędu postępowanie w zakresie legalności budowy „patriotycznej ławeczki”, a więc zgodności posadowienia tego obiektu małej architektury – w miejscu publicznym (kompleks sportowo-rekreacyjny „Malta”) – z przepisami prawa budowlanego. Pismem z 16 września 2022 r., adresowanym do osoby reprezentującej spółkę Hackett Hamilton z siedzibą w Warszawie, zawiadomiłem o planowanej, na 6 października, kontroli tego obiektu. Przed zapowiedzianym terminem ustaliłem, że został on wybudowany w warunkach samowoli budowlanej – polegającej na niedokonaniu przez inwestora, spółkę Hackett Hamilton, zgłoszenia do Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta Poznania. Kontrola odbyła się w zaplanowanym terminie bez udziału przedstawiciela inwestora, który nie stawił się na czynności kontrolne. W tej sytuacji nałożenie mandatu z powodu ewidentnego naruszenia przepisów prawa budowlanego było niemożliwe. Pod koniec listopada stwierdziliśmy usunięcie samowoli budowlanej, w konsekwencji czego umorzyłem postępowanie dotyczące legalności tego obiektu.
Czyżby – jak zwykle w Polsce – komuś się upiekło?
Bogdan Lewandowski: Komisja ds. afery taśmowej nic nie da
Dopiero PiS pokazało, że postawienie na transfery socjalne przekłada się na sukces wyborczy. Wcześniej takiego myślenia w ogóle nie było. I to była przyczyna klęski całej lewicy oraz tej mizerii, której teraz doświadczamy - mówi Bogdan Lewandowski, poseł SLD w latach 1997–2005.
Wróci?
To nie koniec skarg i zażaleń: sierpniowe oświadczenie BGK wspominało, że instalacje będą stanowiły element scenografii podczas planowanych wydarzeń promocyjnych, do których nie doszło. – Ponieważ takie wydarzenia w zeszłym roku się nie odbyły, instalacje siłą rzeczy nie zostały wykorzystane – ironizuje rzecznik Czyż, choć to śmiech przez łzy. A problem rozpadł się sam: farba wyblakła, sklejka sparciała, ławeczki zniknęły.
Według BGK „akcja promocyjna” – nie artystyczna! – trwała do końca listopada, gdy po „okresie najmu” publicznych przestrzeni zaczął się demontaż.
Wojciech Nowak żartuje, że przed realizacją kolejnych akcji promocyjnych wykorzystujących wariacje na temat ławki zalecałby zapoznanie się z historią dotychczasowych realizacji. Nie chodzi jedynie o ławki patriotyczne czy niepodległości, skoro nawet te puszczające muzykę Chopina wzbudziły wątpliwości. W Krakowie ważniejsze od ławeczki patriotycznej okazało się wyremontowane przez Zarząd Dróg Miasta kosztem 228 tys. zł siedzisko przy placu Biskupim, w którym po kilu miesiącach popękało egzotyczne drewno.
Wszystkie ławeczki patriotyczne trafiły już do magazynu. W BGK trwa teraz dyskusja, co dalej. – Pracujemy nad ponownym wykorzystaniem poszczególnych elementów instalacji. Chcemy, aby zostały one zagospodarowane. Ustalenia trwają – mówi Czyż. Czyżby – znów jak zwykle w Polsce – rzecz miała utonąć w wodzie lanej na zebraniach?
Rzecznik ostrzega, że bank ma czym się chwalić i promowanie się nie zakończy, „kolejny etap akcji reklamowej jest obecnie opracowywany”. Czy to znaczy, że ławeczki powrócą? Mogą, bo – jak zwykle w Polsce – prowizorki trzymają się najmocniej.
Dziękuję, postoję.