Gulczyński zresztą opowiada we wspomnianym wywiadzie, że gdy trzy lata temu, myśląc, że ta bardziej lewicowa strona się tym zainteresuje, napisał w „Polityce” artykuł pt. „Kogo obchodzą mężczyźni?”. „I patrząc na recepcję tego artykułu, okazało się, że nikogo nie obchodzą. Poza Korwinem”. I najnowsze sondaże poparcia politycznego dowodzą, że przez te trzy lata rzeczywiście nic się nie zmieniło. „Żadna inna partia nie ma pozytywnego komunikatu dla mężczyzn. Lewica wręcz wprost mówi, że stoi po stronie kobiet” – opowiada badacz.
Mężczyźni będą nienawidzić kobiet, a kobiety gardzić mężczyznami
Nierówności klasowe są dziś niedostrzegane, bo skupiamy się głównie na nierównościach horyzontalnych: płciowych, rasowych, etnicznych, orientacji seksualnej. Wszystkie instytucje prześcigają się w pokazywaniu, jak to bardzo walczą o równość, ale tylko w tej mierze. Rozmowa z Michałem Gulczyńskim, socjologiem
Dlaczego młodych mężczyzn tak ciągnie do Konfederacji? Gulczyński mówi, że „być może czują, że państwo prowadzi politykę społeczną, która jest dla nich niekorzystna. Spójrzmy np. na system emerytalny. Mężczyźni nadal częściej pracują, odprowadzają większe składki, a szybciej umierają. Dla nich więc ten system redystrybucji rzeczywiście jest nieopłacalny”.
Dyskutujmy o przegięciach
Spytałem niedawno swojego przyjaciela aktora o pewien serial na Netfliksie z jego udziałem. Próbował on w jakiejś mierze uczciwie i ciekawie ilustrować wojny płci w świecie studentów. Kończył się jednak wizją naiwnej i dydaktycznej babskiej rewolucji, w której jeden z chłopaków zostaje nawet skrzywdzony w ramach rywalizacji, ale i to mamy zrozumieć. – Wiesz, może jest w tym jakieś przegięcie, ale po tylu wiekach patriarchatu jest ono zrozumiałe – odpowiedział przyjaciel, człowiek mądry i wrażliwy.
Otóż ja bym o przegięciach dyskutował. Niestety, w dobie polaryzacji i ideologicznych kalk sama debata jest niemożliwa. Gulczyński udzielił wywiadu „Plusowi Minusowi” w dzień po tym, gdy feministki zbojkotowały dyskusję nad jego raportem w Klubie Jagiellońskim.
Co do popkultury mamy zaś pewien paradoks. Ona stawia na młodość, często przyznając jej na wyrost rację. Kiedy jednak dochodzi do dzielenia młodych na płci, chłopaki są często najbardziej podejrzanymi osobnikami, gwałcicielami, przemocowcami czy przynajmniej egoistami. I nie chodzi o to, że to w ogóle nie jest prawda. Chodzi o proporcje. Dziś główną postacią pozytywną w dziesiątkach filmów i seriali Netfliksa jest młoda kobieta.
Zakończę stosunkowo świeżym ustaleniem. W portalu Interia Jolanta Kamińska ciekawie podsumowała badania Instytutu Pokolenia. „Samotność ma dziś w Polsce twarz młodego mężczyzny” – orzekli jego autorzy. O ile wcześniej do poczucia osamotnienia przyznawali się częściej (co zrozumiałe) ludzie starsi, o tyle teraz nastąpiło pewne odwrócenie. Faceci w wieku 18 do 24 lat wprawdzie niechętnie mówili o tym wprost, ale z kompletu odpowiedzi można było wyczytać, że 55 proc. spośród nich ma takie poczucie i z jego powodu cierpi.
Czy to świadectwo męskiej krzywdy? Zapewne wielu czynników: od przykucia do internetu po pandemię, szczególnie mocno uderzającą w uczniów i studentów. Możliwe nawet, że te żale są przesadne. Zgodnie z innymi obserwacjami współczesnych socjologów, że młodzi częściej stają się „płatkami śniegu”, zbyt defensywnymi, skłonnymi do użalania się nad sobą.
No tak, ale przecież to bycie śnieżynkami akurat dotyczy także dziewczyn. Czy mniej im szkoda samych siebie, bo są wciąż bardziej przekonane do marszu naprzód, do startu w rywalizacji? Czy może mają już cień poczucia, że w rywalizacji wygrywają? Nie wiem, i wcale nie zamierzam się nadmiernie rozczulać nad młodymi panami. Ale teza, że nic się nie dzieje, też jest mi obca. Dzieje się. Co? A to wy mi powiedzcie. Zacznijcie się tymi młodymi panami interesować.