To za te pieniądze, choćby Rosjanie mieli jeść trawę, zostaną wyprodukowane nowe rakiety, nowe czołgi i nowe okręty wojenne. I nawet jeśli – tym razem w Donbasie, czego wszyscy sobie życzymy – Rosjanie przerżną, to i tak za pięć albo dziesięć lat, gdy wszystko wróci do normy, a „rozsądni" politycy będą przekonywać, że istnienia Rosji nie wolno ignorować, że trzeba z nią prowadzić biznes, bo tylko on może przyczynić się do zmiany, wojna zacznie się na nowo. Może w nowej formie, może pod innym płaszczykiem, ale się zacznie. Rosja, a nie tylko Putin, nie uznaje prawa Ukrainy do samodzielnego istnienia. I nie odpuści tego tematu. Jeśli zaś będzie miała pieniądze za ropę i gaz, to będzie się zbroiła i czekała na odpowiedni moment.
Czytaj więcej
Od kilku tygodni ostro krytykuje politykę, dyplomację, ale i działania symboliczne Stolicy Apostolskiej w sprawie wojny w Ukrainie. I gdy wydaje mi się, że już nie może być gorzej, że sytuacja osiągnęła dno, ktoś – zazwyczaj jest to kardynał Pietro Parolin – puka od spodu.
Już teraz to widać. To, że Ukraina jest niszczona, palona do gołej ziemi, może wynikać właśnie z tego, że Rosja ma już świadomość, że tę wojnę w istocie przegrała. A jako że nie zamierza odpuszczać swoich strategicznych celów, to... niszczy Ukrainę, tak by ta nie była w stanie odbudować infrastruktury, przemysłu, a nawet potencjału demograficznego przez wiele lat. Im słabsza, im bardziej zniszczona, im biedniejsza Ukraina, tym łatwiejszym stanie się celem dla Rosji, która – choć teraz trwa wojna – tylko od państw zachodnich otrzymuje setki miliardów euro. To właśnie dlatego trzeba natychmiast przestać kupować paliwa kopalne od Rosji, odciąć ją od tych pieniędzy, tak by nie była w stanie odbudować swojej potęgi militarnej.
Czy jest to trudne dla państw europejskich? Bez wątpienia. Oznacza to wyższe ceny energii, paliw, a te pociągną za sobą wyższe ceny wszystkiego. To prawda, ale jeśli się na to nie zdecydujemy, to wojna będzie wciąż u naszych bram, niekontrolowany napływ uchodźców będzie trwał, a Rosja będzie miała pewność, że w zasadzie może wszystko.