Tomasz Terlikowski: Bez sankcji nie będzie pokoju

Nie ma i nie będzie pokoju w Europie, o Ukrainie nie wspominając, dopóki nie zostaną nałożone ostre i jednoznaczne sankcje na gaz i ropę. Dopóki ich nie ma, to od samych tylko Niemiec Rosja dostaje wielokrotnie więcej miliardów dolarów, niż przeznaczanych jest przez wszystkie kraje zachodnie na pomoc Ukrainie.

Publikacja: 22.04.2022 17:00

Tomasz Terlikowski: Bez sankcji nie będzie pokoju

Foto: AFP

To za te pieniądze, choćby Rosjanie mieli jeść trawę, zostaną wyprodukowane nowe rakiety, nowe czołgi i nowe okręty wojenne. I nawet jeśli – tym razem w Donbasie, czego wszyscy sobie życzymy – Rosjanie przerżną, to i tak za pięć albo dziesięć lat, gdy wszystko wróci do normy, a „rozsądni" politycy będą przekonywać, że istnienia Rosji nie wolno ignorować, że trzeba z nią prowadzić biznes, bo tylko on może przyczynić się do zmiany, wojna zacznie się na nowo. Może w nowej formie, może pod innym płaszczykiem, ale się zacznie. Rosja, a nie tylko Putin, nie uznaje prawa Ukrainy do samodzielnego istnienia. I nie odpuści tego tematu. Jeśli zaś będzie miała pieniądze za ropę i gaz, to będzie się zbroiła i czekała na odpowiedni moment.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Watykan i wojna. Zła dyplomacja, błędna etyka

Już teraz to widać. To, że Ukraina jest niszczona, palona do gołej ziemi, może wynikać właśnie z tego, że Rosja ma już świadomość, że tę wojnę w istocie przegrała. A jako że nie zamierza odpuszczać swoich strategicznych celów, to... niszczy Ukrainę, tak by ta nie była w stanie odbudować infrastruktury, przemysłu, a nawet potencjału demograficznego przez wiele lat. Im słabsza, im bardziej zniszczona, im biedniejsza Ukraina, tym łatwiejszym stanie się celem dla Rosji, która – choć teraz trwa wojna – tylko od państw zachodnich otrzymuje setki miliardów euro. To właśnie dlatego trzeba natychmiast przestać kupować paliwa kopalne od Rosji, odciąć ją od tych pieniędzy, tak by nie była w stanie odbudować swojej potęgi militarnej.

Czy jest to trudne dla państw europejskich? Bez wątpienia. Oznacza to wyższe ceny energii, paliw, a te pociągną za sobą wyższe ceny wszystkiego. To prawda, ale jeśli się na to nie zdecydujemy, to wojna będzie wciąż u naszych bram, niekontrolowany napływ uchodźców będzie trwał, a Rosja będzie miała pewność, że w zasadzie może wszystko.

To, że Ukraina jest niszczona, palona do gołej ziemi, może wynikać właśnie z tego, że Rosja ma już świadomość, że tę wojnę w istocie przegrała. A jako że nie zamierza odpuszczać swoich strategicznych celów, to... niszczy Ukrainę, tak by ta nie była w stanie odbudować infrastruktury, przemysłu, a nawet potencjału demograficznego przez wiele lat.

Ale zatrzymanie importu paliw kopalnych nie wystarczy. Trzeba jeszcze, a wprost powiedział o tym premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, uzbroić Ukrainę tak, by Rosji nigdy więcej nie przyszło do głowy jej zaatakować. Kijów musi dysponować najnowocześniejszymi systemami przeciwrakietowymi, samolotami i czołgami, musi mieć taką broń, żeby Rosjanie na samą myśl o próbie zmierzenia się z nimi dostawali gęsiej skórki. I nie inaczej muszą być uzbrojeni wszyscy inni sąsiedzi Rosji, ze szczególnym uwzględnieniem Polski, państw nadbałtyckich, Finlandii (ta już ma świetną armię), Słowacji i Rumunii – Węgry niech się o to zatroszczą same... To zaś wymaga ogromnych nakładów. Jeśli ich nie będzie, jeśli Rosja nie będzie miała świadomości, naprzeciw jakich armii stoi, będzie dalej grała swoją grę.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: W każdym z nas jest potencjał zła

Mam świadomość, że to, co piszę, jest wbrew nauczaniu obecnego papieża. Tyle że innej drogi zbudowania pokoju nie ma. Idealne państwa i idealni ludzie nie istnieją, a Państwo Boże nadejdzie dopiero wraz z końcem czasów – w państwie ziemskim musimy posługiwać się ziemskimi środkami. To zaś oznacza, że ochroną przed przemocą jest nie tylko modlitwa, ale także zbrojenie. A najlepszym przykładem tego, że Stolica Apostolska – wbrew własnym słowom – myśli tak samo, jest fakt istnienia Gwardii Szwajcarskiej, która uzbrojona jest w normalną broń, a nie w różańce.

To za te pieniądze, choćby Rosjanie mieli jeść trawę, zostaną wyprodukowane nowe rakiety, nowe czołgi i nowe okręty wojenne. I nawet jeśli – tym razem w Donbasie, czego wszyscy sobie życzymy – Rosjanie przerżną, to i tak za pięć albo dziesięć lat, gdy wszystko wróci do normy, a „rozsądni" politycy będą przekonywać, że istnienia Rosji nie wolno ignorować, że trzeba z nią prowadzić biznes, bo tylko on może przyczynić się do zmiany, wojna zacznie się na nowo. Może w nowej formie, może pod innym płaszczykiem, ale się zacznie. Rosja, a nie tylko Putin, nie uznaje prawa Ukrainy do samodzielnego istnienia. I nie odpuści tego tematu. Jeśli zaś będzie miała pieniądze za ropę i gaz, to będzie się zbroiła i czekała na odpowiedni moment.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi