Irena Lasota o zmianach w Telewizji Polskiej

Kto najwięcej zyskał i dalej zyskuje na zmianach w Telewizji Polskiej? Podobno nie widzowie, bo oglądalność maleje.

Aktualizacja: 06.08.2016 19:10 Publikacja: 04.08.2016 12:13

Irena Lasota o zmianach w Telewizji Polskiej

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Raczej nie nowo mianowani dziennikarze czy administratorzy, bo łaska pańska umie jednego dnia przeskoczyć na pstrego konia i bez zatrzymywania (jak w cyrkach starych czasów) przeskoczyć znów na kłusaka. Nie najgorzej na zmianach wyszli czołowi dziennikarze poprzedniej zmiany, którzy przeszli do prywatnych kanałów. Najlepiej jednak na skandalach w TVP skorzystał – niechcący – Czesław Bielecki.

Zrozumiałam to, gdy zobaczyłam w „Financial Times" artykuł o straszliwych skandalach i dyktatorskich czystkach w TVP. Artykuł powielał to, co pisała już cała prasa światowa. Miało z niego wynikać, że do czasu wygranych przez PiS wyborów telewizja publiczna (państwowa? narodowa?) była przykładem wolności, obiektywizmu i pluralizmu, a od jesieni zeszłego roku w upartyjnieniu prześcignęła nawet telewizję z PRL. Artykuł nie wnosił więc nic nowego do antypisowskiej kampanii, opatrzony był za to przepięknym zdjęciem (z drona?) budynku TVP na Woronicza. To budynek, którego fotografie były w ostatnim roku pokazywane częściej bodaj niż Pałac Kultur.

Budynek został zaprojektowany przez pracownię DiM'84 Czesława Bieleckiego. Od razu wyznaję, że znam i lubię Bieleckiego, a sam budynek widziałam, zanim jeszcze został wykończony, i ogromnie mi się spodobał. Pewnie pomogło i to, że oprowadzał nas po nim sam architekt, tłumacząc, czemu miały służyć różne elementy, co było jego nadzieją, inspiracją, a w kilku nawet przypadkach myślą polityczną. Nie wiem, czy utrzymał się jego pomysł, by dyrekcja obradowała w oszklonej, okrągłej i niezbyt dużej sali konferencyjnej. Przejrzystość zarządzania jest oczywiście podstawą demokracji.

„Kicz i architektoniczna groteska, jak chcą jedni, czy fascynujący pałac ze szkła, jak twierdzą drudzy? – czytam w portalu Sztuka Architektury z 2010 roku. – W plebiscycie zorganizowanym przez »Dziennik« został niemal jednogłośnie okrzyknięty gargamelem polskiej architektury XXI wieku, a wśród określających go epitetów często pojawiają się słowa: chaotyczny, przesadzony, kakofoniczny.

Ale są także głosy wskazujące na zawartą w nim siłę symbolu i podkreślające, że niestandardowa forma obiektu jest dowodem odwagi architekta, który nie boi się wcielać w życie swoich śmiałych wizji. Jedno jest pewne – dawno nie było w Polsce budynku, który wzbudzałby tyle emocji co nowa siedziba TVP zaprojektowana przez pracownię DiM'84 Czesława Bieleckiego".

Projekt budynku został zaakceptowany jeszcze w XX wieku, a oddany do użytku w 2009 roku. Kampanię przeciwko gmachowi wszczęła „Gazeta Wyborcza", której nigdy nie podobał się żaden projekt Bieleckiego, ani architektoniczny, ani polityczny.

Budynek rzeczywiście nie był łatwy do polubienia, a otoczenie skłaniało do tego, by odbierać go jak sen wariata. PRL-owskie ponure budynki, wieże wysokiego napięcia, bramy i budki strażnicze zasłaniały widok na nowoczesną wieżę Babel, która – wedle autora – była inspiracją projektu. Mam nadzieję, że ludzie przyzwyczaili się już do tego gmachu, a może i zrozumieli jego architektoniczną filozofię.

Poza Bieleckim na awanturach o TVP skorzystały również Warszawa i Polska: „Ten zdumiewający i widowiskowy pałac ze szkła umiejscawia Warszawę na mapie jako ważne i tętniące życiem europejskie miasto. Budzi również wizje tego, jak Warszawa mogłaby wyglądać, gdyby nie liczne tragedie, jakie miały tu miejsce od 1939 r." – pisała Julia Rooke, dziennikarka i producentka BBC.

Oczywiście, gdyby nie typowe polityczne przepychanki (Bielecki był w 2010 roku bezpartyjnym kandydatem z ramienia Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Warszawy) władze miasta mogłyby lansować budynek TVP jako obiekt wart odwiedzenia przez turystów. Ale do takiej wielkoduszności jeszcze daleko.

„Projektując budynek instytucji publicznej, jaką jest TVP, uważałem, że powinien on spełniać rolę symbolu, nieść ze sobą nowe znaczenia i odwoływać się do tradycji. Mam przekonanie, że wobec globalnych nurtów jako architekci tu i teraz powinniśmy nadawać architekturze polską tożsamość, jak miało to miejsce w II Rzeczypospolitej. Szukałem znaczeń w dialogu z przeszłością. Dopiero przyszłość pokaże, czy je znalazłem" – pisał w projekcie Czesław Bielecki.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Raczej nie nowo mianowani dziennikarze czy administratorzy, bo łaska pańska umie jednego dnia przeskoczyć na pstrego konia i bez zatrzymywania (jak w cyrkach starych czasów) przeskoczyć znów na kłusaka. Nie najgorzej na zmianach wyszli czołowi dziennikarze poprzedniej zmiany, którzy przeszli do prywatnych kanałów. Najlepiej jednak na skandalach w TVP skorzystał – niechcący – Czesław Bielecki.

Zrozumiałam to, gdy zobaczyłam w „Financial Times" artykuł o straszliwych skandalach i dyktatorskich czystkach w TVP. Artykuł powielał to, co pisała już cała prasa światowa. Miało z niego wynikać, że do czasu wygranych przez PiS wyborów telewizja publiczna (państwowa? narodowa?) była przykładem wolności, obiektywizmu i pluralizmu, a od jesieni zeszłego roku w upartyjnieniu prześcignęła nawet telewizję z PRL. Artykuł nie wnosił więc nic nowego do antypisowskiej kampanii, opatrzony był za to przepięknym zdjęciem (z drona?) budynku TVP na Woronicza. To budynek, którego fotografie były w ostatnim roku pokazywane częściej bodaj niż Pałac Kultur.

Plus Minus
„Anora” jak dawne zwariowane komedie, ale bez autocenzury
Plus Minus
Kataryna: Panie Jacku, pan się nie boi
Plus Minus
Stanisław Lem i Ursula K. Le Guin. Skazani na szmirę?
Plus Minus
Joanna Mytkowska: Wiem, że MSN budzi wielkie emocje
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
J.D. Vance, czyli marna przyszłość dla bidoków