Nowa placówka, powstała dzięki darom prywatnych kolekcjonerów, mecenasów sztuki (są wśród nich wielcy marszandzi, tacy jak Grzegorz S., Ryszard P. czy Roman G., którzy jednak pragną pozostać w cieniu), ale i zwykłych obywateli, gromadzić ma, trochę na kształt zbiorów księżnej Czartoryskiej w Puławach, dzieła sztuki świadczące o nieuleczalnym przywiązaniu Polaków do wolności i o oporze, jaki stawiali od zarania dziejów tradycjonalistycznym hordom.
Kolekcję otwierają dwa płótna dotąd nieznane: na widok obrazu Rembrandta „Jan Amos Komensky uchodzi z Leszna do Amsterdamu", ukazującego upadek polskiej nauki pod rządami reakcji, kuratorzy nowojorskiej Frick Collection nie posiadali się z uniesienia. Niewykluczone, że Rembrandt jako pierwszy obiekt ze zbiorów wypożyczony zostanie, by ozdobić salę plenarną Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Taka podróż nie grozi kameralnemu portretowi wilnianina Franciszka Smuglewicza „Śmierć Janusza Radziwiłła": zarówno ocalałe płótno, jak i sportretowany na nim starzec – wizjoner polityczny otoczony przez katolickich prymitywów – znajdują się w znacznie gorszym stanie.
Zupełnie inna w nastroju jest odnaleziona niedawno teka akwafort, najprawdopodobniej pochodzących z pracowni Jana Piotra Norblina, ukazująca wielkich polskich poetów na wychodźstwie. Otwierają ją portrety czterech wieszczów – mówiąc kolokwialnie, są to cztery asy kolekcji: „Adam Mickiewicz na Krymie (w proteście przeciw rządom PiS)", „Zygmunt Krasiński w Rzymie (w proteście przeciw rządom PiS), „Juliusz Słowacki w Egipcie (w proteście przeciw rządom PiS)" oraz „Cyprian Kamil Norwid w Paryżu (w proteście przeciw rządom PiS)". To jednak nie wyczerpuje zawartości liczącej kilkadziesiąt szkiców teki: można w niej znaleźć konterfekty m.in. Andrzeja Bobkowskiego w Gwatemali, Czesława Miłosza w San Francisco, Manueli Gretkowskiej w Sztokholmie i Przemysława Salety w Bangkoku (w proteście przeciw rządom PiS).
Jak przystało na kolekcję naśladującą zbiory z Puław, nie zabrakło „pamiątek historycznych", nieposiadających może wielkiej wartości artystycznej, ale ogromną – kolekcjonerską i emocjonalną. Znalazła się tam kabura tetetki porucznika Baumana i wykonany przez mechanika-samouka z Tuły mosiężny kraniometr, ongiś własność Tomasza Jastruna, który jako pierwszy odkrył, że „politycy PiS należą do innej rasy". Kto zamarzy o poprawie nastroju – będzie mógł z dziecinną radością pociągnąć za sznurek zegara kurantowego, srebrzystym głosem wygrywającego songi z najnowszej płyty Marii Peszek, w której artystka gani „dzielenie Polski krzyżem jak brzytwą". Prostych radości będzie zresztą więcej: na najmłodszych czekają w bufecie pralinki z białej, orłowskiej czekolady.
Kolekcja będzie z pewnością rosnąć: już dziś zapowiedziano otwarcie Gliptoteki, gdzie znajdą godne schronienie gliniane tabliczki z biblioteki Assurbanipala (VII w.p.n. Chr.) z zapisem pierwszych felietonów Stefana Bratkowskiego: wzruszające świadectwo wierności swoim przekonaniom. Do działu pamiątek trafić ma biżuteria żałobna Renaty Kim (srebro i stal oksydowana), w której powtarzają się motywy splecionych ze sobą korony cierniowej i ośmiornicy, oraz zestaw biurkowy (kałamarz i popielniczka, brąz) z popiersiami prezesa Rzeplińskiego. W dziale Teatraliów nie zabraknie projektów scenograficznych do remake'u „Gorączki" Agnieszki Holland (tym razem akcja filmu toczyć się będzie pod Sejmem późną jesienią 2015 r.).