Kiedy w 1933 r. Gustav Radbruch został zwolniony ze stanowiska profesora Uniwersytetu w Heidelbergu, uzasadniono to stwierdzeniem, że jego „cała osobowość i dotychczasowa działalność polityczna [...] nie dają rękojmi opowiedzenia się za narodowym państwem". Nie przedstawił jeszcze w tym czasie swojej znanej koncepcji, nazwanej od jego nazwiska „formułą Radbrucha", a skala zbrodni dokonanych później przez nazistów wydawała się wówczas niewyobrażalna. Mimo to dziś prawdopodobnie bylibyśmy zgodni, że zwolnienie wybitnego profesora prawa ze stanowiska na publicznej uczelni z powodów czysto politycznych i „osobowościowych", nawet jeśli byłoby zgodne z przepisem ustawy, należałoby uznać za działanie, które Radbruch nazwał już po 1945 r. „rażącą niesprawiedliwością" i w konsekwencji „ustawowym bezprawiem". Nawet jeśli w tamtym czasie czystki na uczelniach usprawiedliwiano dobrem narodu.
W artykule „
Zasady są ważne
W pierwszej kolejności prof. Bojańczyk akcentuje konieczność rozróżnienia pojęcia „ustawowego bezprawia" w rozumieniu Radbrucha i pojęcia „niekonstytucyjności" ustawy. Rzeczywiście są to różne pojęcia, ale poza wyartykułowaniem tego truizmu autor zdaje się nie zauważać, że choć nie każda ustawa niezgodna z konstytucją musi być ex definitione uznana za „ustawowe bezprawie", to jednak w wielu przypadkach może się okazać, że ustawa niekonstytucyjna jest jednocześnie „ustawowym bezprawiem". Dzieje się tak dlatego, że większość zasad i wartości, które Radbruch wyprowadzał z prawa naturalnego lub „praw rozumu", została po doświadczeniach drugiej wojny światowej wprost zapisana w konstytucjach. Gdyby konstytucje te obowiązywały przed 1945 r., to Radbruch, omawiając sprawy nazistowskich sędziów, katów czy dezerterów, nie musiałby prawdopodobnie tworzyć swojej wyrafinowanej koncepcji. Wystarczyłoby odwołać się do konstytucyjnych zasad – demokratycznego państwa prawnego, godności człowieka, równości i proporcjonalności, a także zasady podziału i równoważenia władzy oraz niezależności sądownictwa. Zasady te zostały „spozytywizowane" w ustawie zasadniczej RFN z 1949 r. w znacznej mierze dzięki inspiracji formułą Radbrucha, a ich naruszenie może być w pewnych szczególnych („rażących") przypadkach określone nie tylko jako niezgodne z konstytucją, ale także jako „ustawowe bezprawie". Dlatego jednym z powodów, dla których współczesne sądy nie muszą odwoływać się do formuły Radbrucha, jest fakt, że mogą odwołać się do art. 2 Konstytucji RP czy innych konstytucyjnych zasad.
Stwierdzenie prof. Bojańczyka, że zagadnienie niekonstytucyjności i kwestia formuły Radbrucha „nie mają ze sobą wiele wspólnego", a kaliber i waga argumentu radbruchowskiego „jest znacznie wyższa od prostego zarzutu niekonstytucyjności", pomija istotę nowoczesnych konstytucji, co jest karykaturalnym przedstawieniem nie tylko myśli Radbrucha, ale także obowiązujących konstytucji.