Po wejściu w życie 1 kwietnia nowelizacji ustawy – Prawo łowieckie wydawało się, że dyskusja na temat zmian w tym akcie zakończy się, przynajmniej na jakiś czas. Tymczasem okazało się, że nowelizacja nie osiągnęła wszystkich celów, które miała zrealizować, np. nie ułatwiła walki z rozprzestrzenianiem się po kraju afrykańskiego pomoru świń (ASF). Na tle walki z ASF pojawiły się natomiast różne oryginalne (żeby nie powiedzieć dziwaczne) pomysły reformy modelu ustrojowego łowiectwa.
Punktem wyjścia dla proponowanych pomysłów jest teza wyrażana wielokrotnie w mediach zarówno przez czynniki rządowe, jaki i środowiska organizacji rolniczych, że Polski Związek Łowiecki „nie radzi sobie z regulacją pogłowia zwierzyny". Teza ta jest lansowana przede wszystkim przez Ministerstwo Rolnictwa. Cytując biuro prasowe ministerstwa: „Według ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego populacja dzika powinna zostać zredukowana w Polsce do minimalnego poziomu. Leży to w kompetencjach myśliwych". [Kowalczyk]. Sam minister w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej" w odpowiedzi na pytanie dotyczące dotychczasowej małej skuteczności odstrzału dzików powiedział: „To mają zrobić tylko i wyłącznie myśliwi". Skoro zaś tego nie robią, należy ich do tego zmusić. Pytanie tylko, jak to zrobić?
Jak należało się spodziewać, Ministerstwo Rolnictwa ma przygotowaną odpowiedź na to pytanie. Minister Jurgiel chciał rozwiązania PZŁ. Minister Ardanowski we wspomnianym wywiadzie wprawdzie odciął się od pomysłu swojego poprzednika, ale tylko pozornie. Nadal bowiem grozi, że jeżeli związek nie weźmie się porządnie do wybijania dzików, to minister będzie „postulował stworzenie konkurencyjnych wobec PZŁ organizacji myśliwych". Tylko co by to dało? Oczywiście nic, bo jeżeli związek nie jest w stanie spowodować, żeby myśliwi przeprowadzili, jak to elegancko określa minister Ardanowski, „depopulację" (czytaj: wybicie populacji) dzików, to można założyć, że bez jednego związku łowieckiego skupiającego wszystkich myśliwych przeprowadzenie tej operacji byłoby jeszcze trudniejsze. Likwidacja monopolu musi się bowiem wiązać z eliminacją narzędzi bezpośredniego oddziaływania na myśliwych, a zwłaszcza na koła łowieckie. Co więcej, można być pewnym, że przy likwidacji monopolu PZŁ wielu myśliwych pozostanie niezrzeszonych w żadnej organizacji, a koła łowieckie uzyskają samodzielność i nie będą nigdzie zrzeszone. Zmuszenie ich do walki z dzikami będzie jeszcze trudniejsze niż teraz.
Teza, zgodnie z którą wielość organizacji łowieckich zwiększyłaby skuteczność w eliminacji dzików, albowiem podmioty te „konkurowałyby ze sobą w zakresie prowadzenia optymalnej gospodarki łowickiej", popularna również w środowisku izb rolniczych, jest czystym nonsensem. Po pierwsze, to nie organizacje myśliwych prowadzą gospodarkę łowiecką, tylko koła łowieckie. Po drugie, gospodarkę łowiecką prowadzi się na terenie obwodów łowieckich wydzierżawianych na długi okres czasu (dziesięć lat). Więc nie będzie żadnej konkurencji typu: „kto wybije więcej dzików, ten dostanie lepszy obwód", jak chcieliby tego urzędnicy ministerialni czy działacze izb rolniczych.
Szukanie kozła ofiarnego
O co więc tak naprawdę chodzi w tej dyskusji? Przede wszystkim o to, że rząd nie jest w stanie opracować żadnego programu walki z ASF (bo trudno za taki uznać pomysł budowy płotu wzdłuż wschodniej granicy) i usiłuje znaleźć kogoś, kogo może wskazać palcem i powiedzieć: „to ich wina – nie wypełniają swojego obowiązku, nie chcą wybić dzików i zaraza się roznosi". No i znaleziono winnego – myśliwych i ich związek. A że ci „winowajcy" akurat teraz mają bardzo złą prasę, więc świetnie nadają się na kozła ofiarnego. U podłoża argumentu, że rozprzestrzenianiu ASF są winni myśliwi, leży przeświadczenie Ministerstwa Rolnictwa, wyrażone wprost przez ministra Ardanowskiego, że wybijanie dzików to nie jest dobra wola myśliwych, tylko ich obowiązek wobec państwa. Zastanówmy się chwilę nad tą tyleż nowatorską, co szokująca tezą. Myśliwi mają obowiązek? A z czego ten obowiązek wynika? Bo na pewno nie z ustawy – Prawo łowieckie, która nakłada na nich obowiązek ochrony zwierzyny i gospodarowanie populacjami zwierząt łownych. Trudno w tym zmieścić „wybijanie dzików".