Artykuły antymyśliwskie dobrze się „czytają”, bo opierają się na prostym schemacie, na którym zbudowane są wszystkie bajki: dobry kontra zły, czyli niewinne zwierzątka vs okrutni myśliwi. Lubimy taki jasny przekaz, ponieważ łatwo jest wtedy ustawić się po szlachetnej stronie sporu. Jednak każdy kto nie jest już dzieckiem zauważył, że prawdziwy świat mocno różni się od bajek i nic nie jest w nim całkiem dobre albo całkiem złe. Mało tego, jeśli stracimy czujność, to na koniec może się okazać, że jedynym złym w całej historii jest ten, kto nam te bajki opowiada.
Czytaj więcej
Rząd chce zobowiązać myśliwych do cyklicznych badań lekarskich oraz psychologicznych. Ci uważają, że byłby to niezasadny obowiązek i obawiają się kolejnych zmian, które ograniczyłyby polowania i zniechęcały do nich.
Jeżeli w mediach pojawia się materiał o myśliwych, to najczęściej po to, żeby przedstawić ich w negatywnym świetle. Myśliwi (jacy?) okrutni, źli, bezduszni (co zrobili?) zabili, zastrzelili, zamordowali (co zamordowali?) zwierzęta (jakie?) bezbronne, niewinne, biedne. Takie zbitki słów przyciągają uwagę, więc najczęściej znajdujemy je w nagłówkach. Nie jest to jednak uczciwe, ani poważne przedstawienie sprawy. Powiem więcej, jeżeli media chcą ratować naszą przyrodę, to hejtowaniem łowiectwa właśnie ją niszczą. Wyjaśnię dlaczego.
„Myśliwi zastrzelili ponad dwieście lisów i ułożyli je w rzędzie”
Brzmi strasznie. Nie dość, że zastrzelili, to jeszcze ułożyli je w rzędzie. Pierwsze słowo, jakie nasuwa się po przeczytaniu takiego tytułu brzmi: sadyści. Drugie: zwyrodnialcy. Bądźmy szczerzy – takimi nagłówkami nikomu wizerunku się nie ociepli.
Skupmy się jednak na faktach. Prawdą jest, że na terenie siedemnastu kół łowieckich w ciągu dwóch dni upolowano ponad dwieście lisów. Tylko teraz uwaga – dla pełnego obrazu spójrzmy na tę sprawę z drugiej strony i spróbujmy stworzyć alternatywny tytuł do tego samego wydarzenia. Wcześniej mała garść informacji. Jeden lis w ciągu roku potrafi zabić i zjeść kilkanaście zajęcy oraz zniszczyć w swoim rewirze osiemdziesiąt procent lęgów ptaków gniazdujących na ziemi – nie zwracając uwagi na to czy są to gatunki prawem chronione, czy nie (bażanty, kuropatwy, przepiórki, słonki, czajki, derkacze, skowronki i wszystkie inne, które napotka podczas codziennego przeczesywania terenu). Jeśli zaś zagęszczenie tego drapieżnika jest duże – a w całej Polsce jest duże – to jego łupem padają również młode sarny.