Prawo publiczne rozpoznaje instytucje takie jak „organ”, „kadencja”, czy „delegacja kompetencji”. Problem w tym, że aktualnie KRS nie będzie tych kwestii w ogóle brał pod uwagę. Dlaczego? Ponieważ te instytucje nie mają nic wspólnego z prawem spółek handlowych. Żartobliwie można stwierdzić, że rada nadzorcza spółki akcyjnej i znana z okresu PRL gminna rada narodowa mają tyle samo ze sobą wspólnego, co „kadencja” w rozumieniu prawa publicznego oraz „kadencja” na gruncie Kodeksu spółek handlowych.
KRS w ogóle nie będzie zainteresowany tym, czy Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego podjął jakąkolwiek czynność z zakresu prawa publicznego. Dla KRS istotne jest jedynie to, że walne zgromadzenie akcjonariuszy postanowiła skorzystać ze swojego podstawowego korporacyjnego uprawnienia do odwołania w każdym czasie i bez podawania przyczyny, członków władz spółki.
Dla praktyka zajmującego się prawem spółek teza, że działania Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego były „bezprawne” brzmi populistycznie. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego wykonywał prawa podmiotowe wynikające z Kodeksu cywilnego oraz Kodeksu spółek handlowych. Zwracam uwagę, że osoby zarzucające rzekomą bezprawność nie opierają tego zarzutu na jakimkolwiek jednoznacznie brzmiącym przepisie prawa. Forsują własną interpretację, powołując się raz na regułę kolizyjną lex specialis derogat legi generali albo dokonują interpretacji zwrotu „chyba że ustawa stanowi inaczej” w art. 5 ustawy z dnia 31 lipca 1997 r. o Polskiej Agencji Prasowej. W ten sposób starają się udowodnić tezę, że Kodeksu spółek handlowych do tej konkretnej sytuacji się nie stosuje. Wniosek ten nie wynika jednak z żadnego przepisu prawa, który brzmiałby: „przepisów Kodeksu spółek handlowych nie stosuje się”. Nie wskazują również żadnego innego przepisu, czy to Kodeksu cywilnego, czy ustaw szczegółowych, z którego możliwe byłoby wyprowadzenie normy prawnej o treści: „zakazane jest stosowanie Kodeksu spółek handlowych”.
Nie jest zatem zgodne z prawdą twierdzenie, że sytuacja prawna jest „jasna”. Jest dokładnie odwrotnie, a pojawiające się alarmujące i grające na emocjach twierdzenia nie są niczym innym, a po prostu propozycją interpretacyjną. Propozycja ta jednak opiera się na nieporozumieniu. Ustawa z dnia 22 czerwca 2016 r. o Radzie Mediów Narodowych nie stanowi lex specialis wobec Kodeksu spółek handlowych jako lex generalis. Ta reguła kolizyjna nigdy nie dotyczy całych aktów prawnych (ustaw) i jej przywoływanie jest niewłaściwe warsztatowo. Reguła kolizyjna lex specialis zawsze dotyczy relacji pomiędzy konkretnymi przepisami prawa. Przepis to konkretna jednostka redakcyjna danej ustawy, np. art. 2, paragraf 5, etc. Aby powołać się na regułę lex specialis derogat legi generali należy najpierw porównać hipotezy obu norm. Katalog sytuacji objętych lex specialis musi zawierać się w całości w zakresie lex generalis, a do tego zawierać jeszcze jakiś szczególny element. Już na pierwszy rzut oka mam istotne wątpliwości, czy w ogóle taka sytuacji zachodzi w przypadku prywatnoprawnych norm, które regulują umocowanie danej władzy spółki do realizacji praw podmiotowych. Ale nawet jeżeli uznać, że tak to przepisem szczególnym (lex specialis) byłby art. 368 par. 4 KSH, który w zdaniu drugim posługuje się zwrotem „także”, a zatem obejmuje swoim zakresem większą liczbę stanów faktycznych niż art. 27 ust. 3 ustawy o radiofonii i telewizji, czy art. 8 ust. 2 ustawy o Polskiej Agencji Prasowej. Nie zmienia to jednak w żaden sposób dylematu osoby, która podlega prawu. A odwoływany członek rady nadzorczej danej spółki akcyjnej, obiektywnie, nie wie komu ma dać posłuch: czy uchwale walnego zgromadzenia akcjonariuszy, czy może czynności dokonanej przez Radę Mediów Narodowych. Zachodzi zatem niezgodność prakseologiczna, której nie wyjaśnia wykładnia językowa. Dopiero w toku dalszej wykładni należy rozstrzygnąć, mając na uwadze względy tak systemowe, jak i funkcjonalne. W kontekście kwestii systemowych i spójności systemu prawa prywatnego, już 30 lat temu, w uzasadnieniu uchwały z dnia 21 września 1993 r. (III CZP 72/93) Sąd Najwyższy, piórem SSN Z. Strusa wykładał, że „zasadnicza odmienność źródeł prawa regulujących funkcje państwa w zakresie "imperium" i „dominium”, inny sposób ochrony podmiotów pozostających z państwem w stosunkach prawnych jednej i drugiej sfery jego działalności, zróżnicowane bezpośrednio cele omawianych funkcji, a wreszcie konieczność przestrzegania granic kompetencji wynikających z podziału władz w „zdrowym państwie”, nie pozwalają na dowolność w posługiwaniu się przez nie instytucjami prawa cywilnego w sferze działalności określonej jako >imperium", uregulowanej przepisami prawa publicznego<.”
Konstytucja nie wymaga, aby mieszać zagadnienia ze sfery „imperium” (prawa administracyjnego) oraz zagadnienia ze sfery „dominium” (prawa cywilnego). Konstytucja nie wymaga, aby KRRiT przypisane były jakiekolwiek cywilnoprawne uprawnienia do odwoływania czy powoływania członków organu osoby prawnej typu zrzeszeniowego (spółki akcyjnej). Konstytucja wymaga, jak wyłożył w wyroku z 13 grudnia 2016 r., aby nie pozbawiać jakiegokolwiek wpływu KRRiT na udział w wyborze tych osób. „Udział w wyborze” to pojęcie obejmujące większą grupę zachowań, niż sam cywilnoprawny akt „wyboru”.
W tym pełnym, łączącym sferę dominium oraz imperium, kontekście normatywnym należy oceniać rozwiązania wprowadzane do systemu prawnego przepisami ustawy z dnia 22 czerwca 2016 r. o Radzie Mediów Narodowych. Na mocy tej ustawy doszło do znanego z okresu PRL pomieszania instytucji z zakresu prawa cywilnego (sfera dominium) powołując do życia „sui generis organ nadzoru właścicielskiego nad mediami działającymi w oparciu o własność państwową”, realizujący zadania metodami przyjętymi w prawie administracyjnym (prawa publicznego). Ten sposób tworzenia prawa, jeszcze w 2007 roku, krytykowała profesor K. Pawłowicz w artykule „<Złota akcja> Skarbu Państwa jako instytucja prawa publicznego”, Państwo i Prawo 2/2007, trafnie wskazując, że „środki prawne określone w ustawie o szczególnych uprawnieniach Skarbu Państwa z 2005 r. są środkami nadzoru służącymi realizacji zadania publicznego. Łączenie ich z instytucjami prawa handlowego nie ma podstaw materialnych ani proceduralnych”. Celnie punktowała wówczas, że: „powiązanie więc publicznoprawnych kompetencji służących realizacji władzy publicznej i uzależnienie możliwości jej wykonywania od posiadania przez Skarb Państwa „choćby jednej akcji” w nadzorowanej na podstawie ustawy spółki strategicznej jest - z punktu widzenia czystości konstrukcji prawnej nadzoru - niepotrzebne a nawet błędne. (…). Założenie przyjęte w obowiązującej ustawie istotnie zaciemnia i utrudnia zrozumienie rzeczywistego charakteru prawnego środków w niej przewidzianych; kieruje też niepotrzebnie dyskusję na ich temat na tory problematyki spółek oraz relacji między akcjonariuszami”.