Wchodząca właśnie w życie nowelizacja ustawy o prokuraturze to niewielki zabieg legislacyjny, który może być jednak doniosły w skutkach, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość w przyszłym roku przegra wybory i odda władze w ręce opozycji.
Już przed laty PiS wprowadziło do ustawy mały bezpiecznik, który nowej władzy utrudni wymianę prokuratora krajowego, bo niezbędna będzie do tego zgoda głowy państwa. Opozycji trudno będzie odebrać prezydentowi jego uprawnienia, zmieniając ustawę – Andrzej Duda by taką ustawę najpewniej zawetował. W efekcie jego sprzeciw może sprawić, że powołany ze wskazania PiS prokurator krajowy Dariusz Barski zachowa swoje stanowisko co najmniej do końca kadencji prezydenta, czyli 2025 r.
Problem w tym, że według obowiązujących dotychczas przepisów prokurator Barski byłby trochę takim Janem bez ziemi – miałby ograniczony wpływ na kształtowanie kadry kierowniczej PK, bo do tej pory decyzje podejmował w takich sprawach prokurator generalny. W efekcie jego władza jako niechcianego szefa ograniczałaby się do własnego gabinetu.
Czytaj więcej
Propozycje uregulowania współpracy polskich śledczych z Prokuraturą Europejską i umożliwiające ministrowi sprawiedliwości zmiany kadr w prokuraturze wzbudziły burzliwą debatę.
PiS, forsując niedawną nowelizację kodeksu postępowania karnego i ustawy o prokuraturze, zadbał więc o ten szczegół, odbierając PG bezpośredni wpływ na nominacje kadry kierowniczej w PK. Nowela zwiększa za to kompetencje prokuratora krajowego. Jako jedyny będzie on powoływać i odwoływać dyrektorów oraz ich zastępców w Prokuraturze Krajowej oraz naczelnika Wydziału Spraw Wewnętrznych. W efekcie nowy rząd, z nowo wybranym ministrem sprawiedliwości sprawującym również funkcję prokuratora generalnego, przestanie mieć wpływ na to, co dzieje się w PK, gdyż zostaną tam ludzie wybrani przez Zbigniewa Ziobrę.