Emocje wywołane kwotami, które przepłynęły między fundacjami członków rodziny Czartoryskich, oddalają debatę publiczną od przyczyny tej sytuacji: wewnętrznie sprzecznego modelu prawnego fundacji w Polsce. Trzeba mieć nadzieję, że politycy, którzy angażują się w eksponowanie problemu transferu pieniędzy za granicę, zastanowią się, dlaczego nie mogły zostać w Polsce.
Nie jest moją intencją wyrażenie aprobaty dla kontrowersyjnej decyzji o nabyciu od Fundacji XX. Czartoryskich kolekcji dzieł sztuki. Legalności formalnej tego zakupu szerzej się nie kwestionuje. Jest jednak przyczynkiem do negowania prawa tej fundacji do dysponowania uzyskanymi z transakcji środkami pieniężnymi poprzez przeniesienie ich na własność innej fundacji, poza granicami kraju. I chodzi tu już nie tylko o wady prawne czynności, ale również o zarzuty odnoszące się do norm moralnych czy etycznego postępowania w gronie samej rodziny.
Przeniesienie akcentu w dyskusji o wielkich pieniądzach za dzieła sztuki z wątku podjęcia wątpliwej decyzji o wydaniu 100 mln euro na wątek rzekomo niepatriotycznych działań wydaje się wygodne dla wielu aktorów i interesariuszy tej sprawy. Nie stawia się jednak publicznie pytania o stan prawa fundacyjnego w Polsce.
Bardzo stara koncepcja
Fundacje w naszym kraju funkcjonują na podstawie ustawy z 1984 r., która liczy tylko 20 artykułów. Ta skromność regulacji przez wielu uważana jest za atut. Pozwala na dość swobodne kształtowanie struktury fundacji, w tym na dowolne ustalanie liczby i rodzajów jej organów oraz ich kompetencji. To ważne, bo fundacja nie występuje w przyrodzie, jest bowiem tworem naszej wyobraźni, a jej wolę, jako podmiotu prawa, kształtują i urzeczywistniają żywi ludzie, będący członkami ciał statutowych.
Inni natomiast akcentują deficyt przyjętych rozwiązań prawnych i brak choćby ustawowych odesłań do przepisów odnoszących się np. do działalności spółek handlowych. Często skutkuje to stanem niepewności prawa i powierzeniem niesprecyzowanej władzy rozproszonym organom nadzoru (ministrom, starostom) i referendarzom orzekającym w sądach rejestrowych.