Bogusław Chrabota: Rynek woli Donalda Trumpa. Demokratyczne elity Kamalę Harris

Mocne strony Kamali Harris to przede wszystkim przewidywalność i spokój społeczny. Transakcyjny Donald Trump niesie nadzieję dla rynku, ale może również stać się czarnym aniołem chaosu.

Publikacja: 05.11.2024 04:55

Donald Trump i Kamala Harris

Donald Trump i Kamala Harris

Foto: Charly TRIBALLEAU / AFP

Gdyby patrzeć na amerykańskie wybory z perspektywy oczekiwań rynków, to faworytem jest tu bezdyskusyjnie Donald Trump. Wahania poparcia dla kandydatów przekładają się na wzrost lub spadek wartości dolara, kryptowalut, złota czy rynek akcji. Kiedy perspektywa wyboru miliardera rośnie, dolar się wzmacnia, podobnie jak kryptowaluty; kiedy maleje, dolar słabnie. Ma to mniejszy związek z bieżącym sloganem wyborczym obojga kandydatów, a większy z oczekiwaniami konkretnych działań, które podejmą administracje. Trump obiecuje obniżenie podatków i odrodzenie amerykańskiej gospodarki.

Donald Trump i Kamala Harris – różne wizje gospodarki

Eksperci spodziewają się, że wpływy z podatków zostaną zrekompensowane przez cła. Ale czy zastąpione? To już osobne pytanie, bo wejście na ścieżkę wojen celnych z Chinami czy takimi rosnącymi mocarstwami jak Brazylia niekoniecznie musi się Ameryce opłacać. Bez wątpienia wskutek prawdopodobnych retorsji stracą na tym również amerykańscy producenci. Trump to także prawdopodobne cięcia stóp procentowych. To może ożywić gospodarkę i zmniejszyć bezrobocie. Na koniec Trump zapowiada inwestycje w amerykańską gospodarkę, kosztem ograniczenia wydatków na politykę zagraniczną i wydatki socjalne. Kamala Harris – przeciwnie. Mimo iż jej potencjalna prezydentura nie będzie pewnie prostym przedłużeniem polityki Bidena, jest kojarzona, nie tylko intencjonalnie, przez przeciwników w kampanii z szeroką ofertą socjalną. Rzecz jasna na koszt podatnika.

Czytaj więcej

Ekspert o wyborach w USA: Szala przechyliła się na korzyść Donalda Trumpa. Amerykanie chcą zmian

Harris nie mówi też nic o ograniczeniu rozrastającej się jak tkanka rakowa amerykańskiej administracji. Taka administracja kosztuje, podobnie jak pełnienie roli gwaranta światowego bezpieczeństwa, co zwykło się dotąd wiązać z angażowaniem się Waszyngtonu w międzynarodowe konflikty. I tego Ameryka ma już zdecydowanie dość. Mocne strony Kamali Harris? Przede wszystkim przewidywalność, co dla biznesu jest szczególnie ważne, i spokój społeczny. Realne wsparcie dla wykluczonych i programy integracyjne dla świeżych migrantów. To wszakże siła robocza potrzebna Stanom Zjednoczonym jak każdemu krajowi na świecie zwłaszcza w procesie reindustrializacji państwa i skracania łańcuchów dostaw. W tym sensie słabością Trumpa jest jego żywiołowość i nieprzewidywalność. Nie tylko lewicowa społeczność Manhattanu boi się ulicznych niepokojów czy powtórki z ataku na Kapitol, a Trump nie poświęcił ani minuty w swojej kampanii na zapewnienia, że do chaosu po ewentualnym wyborze Kamali nie dojdzie.

Ani Donald Trump, ani Kamala Harris nie rozwiążą problemów Ameryki w cztery lata

Dla Europy lepsza będzie Kamala Harris

Europa musi się przynajmniej nieco obawiać deklarowanego izolacjonizmu Trumpa i jego transakcyjności. O ile jednak w pierwszym przypadku jest nadzieja, że to właśnie stary kontynent, a nie Chiny będzie grał rolę głównego partnera gospodarczego, to niepokoje związane z transakcyjnością Trumpa dotyczą w pierwszej kolejności możliwości jego dogadania się z Rosją. Nie tylko wbrew interesom Kijowa, ale przede wszystkim wystawiając europejskich partnerów na strategiczne zagrożenie ze strony Moskwy. To także główny problem Polski; nasze relacje partnerskie z USA są z perspektywy Waszyngtonu wzorcowe, choćby w dziedzinie wydatków zbrojeniowych, ale to, co się będzie działo za naszą wschodnią granicą, rozstrzygnie o kierunku polskiej polityki na dekady. W tym sensie bliżej nam do przewidywalnej Kamali niż do transakcyjnego Trumpa.

Czytaj więcej

Sondaż: Polacy wybraliby Kamalę Harris na prezydenta USA

W innym miejscu napisałem, że ani Donald Trump, ani Kamala Harris nie rozwiążą problemów Ameryki w cztery lata. To prawda, niemniej z perspektywy bieżących interesów gospodarczych Stanów Zjednoczonych ma znaczenie zarówno spokój społeczny i zrównoważony rozwój, deklarowane przez Harris, jak i zwijanie amerykańskiego welfare state, co zapowiada Trump. Poza wszystkim ważne jest jeszcze jedno: slogany wyborcze i buńczuczne hasła z czasu kampanii szybko wybrzmią. Ważne jest, kogo prezydentka/prezydent Stanów Zjednoczonych doproszą do swojej administracji, bo to właśnie ci ludzie będą realizowali konkretną politykę. W wypadku Kamali Harris te nazwiska z grubsza są znane. Na kogo postawi Trump? – to zagadka.

Gdyby patrzeć na amerykańskie wybory z perspektywy oczekiwań rynków, to faworytem jest tu bezdyskusyjnie Donald Trump. Wahania poparcia dla kandydatów przekładają się na wzrost lub spadek wartości dolara, kryptowalut, złota czy rynek akcji. Kiedy perspektywa wyboru miliardera rośnie, dolar się wzmacnia, podobnie jak kryptowaluty; kiedy maleje, dolar słabnie. Ma to mniejszy związek z bieżącym sloganem wyborczym obojga kandydatów, a większy z oczekiwaniami konkretnych działań, które podejmą administracje. Trump obiecuje obniżenie podatków i odrodzenie amerykańskiej gospodarki.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Chrześcijańskie spojrzenie na nową kadencję ustawodawczą w Unii Europejskiej
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Europo, koniec jeżdżenia na gapę!
felietony
Donald Trump przeminie, ale triumpizm zakwitnie. Tego chce lud
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Nowa Jałta dla Ukrainy?
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Opinie polityczno - społeczne
Rafał Trzaskowski albo nikt. Czy PO w wyborach prezydenckich czeka chichot historii?
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje