Rzeczpospolita: Kamala Harris po ogłoszeniu swojej kandydatury w wyborach prezydenckich wygrywała z Donaldem Trumpem w każdym sondażu przeprowadzonym przez agencję Reutera. Jej przewaga stale maleje jednak od końca września. Z czego to wynika i czy Harris ma szanse wygrać z Trumpem?
Dr hab. Włodzimierz Batóg: Wyniki sondażowe Kamali Harris tuż po konwencji – w ogólnokrajowych badaniach – odzwierciedlały nastroje Demokratów w tym konkretnym momencie, dlatego były dla Harris bardzo korzystne. Po debacie Trump-Biden te nastroje były tragiczne – debata pokazała bowiem zupełny brak przygotowania prezydenta USA do pełnienia tej funkcji przez następne lata.
Konieczność zmiany i wystawienia Kamali Harris wydawała się niezbędna. I była niezbędna. Kiedy w debacie z Trumpem Harris wypadła dość dobrze, uznano, że sobie poradzi, że jej osobiste cechy zrównoważą wszystko to, co złego mówiono o Bidenie. To był impuls wynikający ze zmiany i świeżości kandydata. Sprawa się jednak skomplikowała w momencie, kiedy kandydat – czyli Kamala Harris – przestał być dla wyborców świeży. Kiedy Harris zaczęła więcej mówić, pokazywać się publicznie, kiedy zaczęto jej zadawać pytania i kiedy pokazała się jako pełnoprawna kandydatka Demokratów, okazało się, że ten impuls już nie działa. On przestał działać między innymi z powodu źle skonstruowanej kampanii Demokratów.
Czytaj więcej
Donald Trump w środę wziął udział w wiecu w Wisconsin, a wcześniej usiadł na fotelu pasażera w śmieciarce i założył kamizelkę odblaskową, jaką noszą pracownicy służb oczyszczania. To nawiązanie do wpadki Joe Bidena, z wypowiedzi którego wynikało, że wyborców Trumpa określił mianem „śmieci”.
To był dla Harris trudny moment. Z jednej strony musiała się pokazać jako osoba nowa, a z drugiej strony jest to Partia Demokratyczna – chodzi więc o ciągłość. Z trzeciej strony Harris jako wiceprezydent nie była znana ze swojej aktywności, więc bardzo łatwo jej było postawić zarzuty. A zarzuca się jej właśnie, że to jest ciągłość, kontynuacja, że niczego nie zmieni, że nie jest nowa i nie ma doświadczenia. Nie zadziałała nawet próba przedstawienia jej jako prokuratora generalnego Kalifornii, który walczył z przestępczością i jednoczesne pokazywanie Trumpa jako przestępcy, którego Harris zmiażdży i rozniesie.
To są uwarunkowania wewnątrz Partii Demokratycznej, które spowodowały, że Harris była jedynym kandydatem, na którego można było postawić. W trakcie kampanii okazało się, że ona ma poważne braki. Nie da się urokiem osobistym wygrać wyborów – trzeba powiedzieć coś konkretnego. Kamala Harris wyraźnie unikała takich konkretów – nie była zdecydowana. Nie potrafiła też się na przykład przyznać do porażki w polityce migracyjnej. Myślę, że to zadecydowało o odbiorze jej przez przeciętnego Amerykanina.