Ministerstwo Edukacji Narodowej wspólnie z Ministerstwem Sportu i Turystyki chce pracować nad poprawą kondycji fizycznej i zdrowotnej dzieci i młodzieży, walcząc przy tym z plagą otyłości. Koncepcja słuszna, ale jednak zapowiadany sposób realizacji tego pomysłu może wzbudzać wątpliwości.
Uczniowie mają coraz większe kłopoty z kondycją fizyczną
Pretekstem do przyspieszenia działań prozdrowotnych w szkole było opublikowanie w tym tygodniu raportu dotyczącego sprawności fizycznej uczniów. Wynika z niego, że po ośmiu latach nauki dzieci są mniej sprawne niż wtedy, gdy do niej poszły. Badania pokazały także, że 7 proc. chłopców jest otyłych, a co piąty ma nadwagę. W przypadku dziewczynek jest to odpowiednio 3 i 13 proc.
Czytaj więcej
Oceny z wychowania fizycznego zachęcają mniej sprawnych uczniów do lawirowania oraz załatwiania zwolnień lekarskich. A może wystarczyłoby samo zaliczenie?
– Musimy to badać co roku, tak jak sprawdzamy wiedzę na przykład z matematyki. Kompetencji ruchowych można nauczyć tak jak innych przedmiotów – mówił podczas konferencji prasowej szef resortu sportu Sławomir Nitras. A Barbara Nowacka dodała, że zostaną przygotowane nowe podstawy programowe, które zaczną obowiązywać od następnego roku szkolnego, które mają doprowadzić do poprawy sprawności fizycznej. – Na WF dzieci powinny być oceniane za postęp, a nie za wyniki – przypomniała z kolei Nowacka.
MEN i MSiT poinformowały właśnie o pierwszych podejmowanych w tej sprawie krokach. To skupienie się na młodszych klasach podstawówki – będzie rozszerzanie kompetencji, testy sprawnościowe i informowanie o ich wynikach rodziców. Powołany zostanie także specjalny zespół, który opracuje nową podstawę programową z WF-u. Będzie też więcej o tym, dlaczego jest to ważne dla zdrowia.