Będzie jak u Hitchcocka – na początku trzęsienie ziemi. Proponuję mocną tezę: liberalno-lewicowe elity pozwoliły się intelektualnie wykastrować Jarosławowi Kaczyńskiemu, co jest jednym z jego największych sukcesów. Łatwo mu poszło.
Zmiany na liście lektur: sprzeciwili się prof. Michał Bilewicz i Jakub Żulczyk, którzy PiS-u co najmniej nie lubią
W zeszłym tygodniu Barbara Nowacka zapowiedziała usunięcie z listy lektur „niejakiego Rymkiewicza”. Zmarły dwa lata temu wybitny poeta i eseista ze stałym miejscem w kanonie został raptem autorem „niejakim”, bo ministerce edukacji narodowej nie podoba się jego wiersz o katastofie smoleńskiej (dodajmy, że napisał też o Jarosławie Kaczyńskim). Niby pocieszające jest to, że sprzeciwili się temu np. prof. Michał Bilewicz i pisarz Jakub Żulczyk, którzy PiS-u co najmniej nie lubią. Ale oczywiście znaleźli się też entuzjaści decyzji Nowackiej.
Czytaj więcej
Z działań kolejnych ekip zajmujących się Ministerstwem Edukacji wynika, że nie mają one najlepszego mniemania o społeczeństwie. Jak zmienia się władza, to zmienia się i lista lektur – w końcu na niej najłatwiej przeprowadzić reformę o zacięciu rewolucyjnym.
Sam pomysł jest smutny z kilku powodów. Okazuje się, że można zmienić szefa resortu, ale nie praktykę zarządzania polską szkołą, a więc wciąż ma to być miejsce, gdzie się nie dyskutuje. Ponadto Jarosławowi Rymkiewiczowi odmówiono prawa do własnych poglądów, podczas gdy inni artyści mogą je mieć i regularnie się nimi dzielić. Pamiętają państwo np. Andrzeja Wajdę w sztabie prezydenta Bronisława Komorowskiego? Ale wiem: to nieporównywalne, to nie był Kaczor!
Nikt nie się spodziewał, że prezydentowi Andrzejowi Dudzie za wizytę w Chinach podziękuje Donald Tusk
Kilka dni później prezydent Andrzej Duda odwiedził Chiny, załatwiając polskie interesy. Liberalne elity, np. prof. Wojciech Sadurski, zapłonęły oburzeniem. Okazało się, że kiedy Chiny odwiedzał Olaf Scholz czy Emmanuel Macron, to była wielka polityka i światowe przywództwo, ale polski prezydent wyłącznie się wygłupił, lecąc do państwa gułagu i rozmawiając z sojusznikiem Putina. Nikt nie spodziewał się, że Andrzejowi Dudzie podziękuje za to Donald Tusk, z którego rządem przygotowywał się do wizyty. Zrobiło się głupio? Do następnego razu, przyjaciele. Jeśli więc PiS mówi, że dwa plus dwa to cztery, w dobrym antypisowskim tonie jest powiedzieć pięć. Jest jak u Marka Hłaski albo w dowcipie: wszystko się kojarzy z jednym – w tym przypadku z Jarosławem Kaczyńskim.