Gadanie, że ktoś wygrał, jest sprowadzaniem ich do roli słupków w partyjnych sondażach, a tu chodzi o coś zupełnie odmiennego, inne umiejętności i przygotowanie. Europarlament to jedyne miejsce w Unii, gdzie prowadzi się kuluarowe rozmowy i wstępne pertraktacje, w którym wykluwają się przyszłe regulacje i obsada stanowisk. Spójrzmy, jak do tego przygotowani są nowo wybrani europosłowie.
Czytaj więcej
PKW podała pełne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Listy kandydatów z największym poparciem zdominowali politycy KO i PiS. Wśród najlepszych jest też troje kandydatów Konfederacji, nie ma żadnych przedstawicieli Trzeciej Drogi, Lewicy ani innych komitetów.
Prawica w Parlamencie Europejskim. W PiS uciekinierzy i spece od gender. A na świeczniku też Grzegorz Braun
Najpierw prawica. PiS właśnie pozbył się czterech ważnych postaci, które spędziły tam już wiele kadencji. Z profesorami Ryszardem Legutką i Zdzisławem Krasnodębskim rzadko można się zgadzać, ale trudno im odmówić znajomości Unii, obycia na jej salonach i szacunku w kręgach konserwatywnych. Prawie to samo dotyczy niezbyt udanej ministry spraw zagranicznych Anny Fotygi. Ale wszak nikt nie zna Unii lepiej niż Jacek Saryusz-Wolski, który niegdyś porzucił Platformę dla PiS, a teraz Nowogrodzka zgotowała mu los, jaki zwykle czeka apostatę – po zużyciu wypluła i porzuciła na niebiorącym miejscu.
Na pewno nie zastąpią ich panowie Mariusz Kamiński, Daniel Obajtek i Maciej Wąsik, a pewnie też Jacek Ozdoba, którzy uciekli przed prokuratorem, ani Patryk Jaki i Dominik Tarczyński, którzy zasłynęli głównie z buńczucznych oświadczeń przeciw lewicy, zachodniemu zepsuciu i ideologii gender, składanych jednak w języku ojczystym, ani tkwiąca tam od niepamiętnych czasów była premier Beata Szydło, od której nikt nie usłyszał sensownego zdania skleconego po angielsku.
Czytaj więcej
Osobiście skreślam Grzegorza Brauna z listy ludzi godnych uwagi. I namawiam innych, by się do mnie przyłączyli. Protestuję przeciwko wybieraniu Brauna do Parlamentu Europejskiego, a Konfederację pytam po raz ostatni: chcecie być realnym głosem w polskiej polityce czy hodowlą niebezpiecznych dziwolągów?