Szanowni Panowie!
Z niejakim zdumieniem przyjmuję Wasze niejasne stanowisko w kluczowych sprawach dla sporej części naszego społeczeństwa. Chodzi mi tu o kwestie roli kobiety w podjęciu decyzji o aborcji własnego płodu oraz o zgodę na małżeństwa jednopłciowe.
Uważam, że tworząc koalicję demokratyczną i wspólny front przeciw konserwatywnej polityce PiS, umawialiście się nie tylko na odbicie TVP i podział urzędów, ale i na coś więcej. Na modernizację Polski, w tym zwłaszcza na unowocześnienie polskiej mentalności, na wyrwanie się z pseudo sarmatyzmu, a zarazem z nawyków i sposobów myślenia osadzonych głęboko w – nie zawsze chlubnej – polskiej historii. Na zawrócenie z drogi wiodącej na Wschód i energiczny marsz na Zachód.
Z PiS na radykalne hasła nie wygracie
Widzę dwa powody Waszego pokrętnego stanowiska. Pierwszy ma charakter polityczny. Wydaje się Wam bowiem, że w obliczu perspektywy rozpadu PiS macie szansę na zagospodarowanie jego elektoratu. To rozumowanie ma dwie słabości.
Pierwsza ma charakter taktyczny. Prawo i Sprawiedliwość w czasie długoletniej obecności na polskiej scenie politycznej i w ciągu ośmiu lat rządów ukształtowało masy zwolenników. Część z nich ma charakter koniunkturalny. W administracji rządowej, w spółkach Skarbu Państwa rozsiadło się tysiące zwolenników upadłej władzy, które czas Waszych rządów odbierają i odbierać będą jako zagrożenie dla swojego dorobku życiowego. Polityka „czystek” nowego rządu nie przekona ich do zmiany poglądów, a ci, którzy deklaratywnie Was poprą, uczynią to z niskich pobudek. Zysk polityczny i merytoryczny z tej grupy będzie niewielki.