Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, przedstawiając podczas obrad sejmowej Komisji Obrony Narodowej wstępne wyniki audytu w resorcie, na czele którego w ostatnich latach stali Antoni Macierewicz i Mariusz Błaszczak, punktował ich zaniedbania niczym doświadczony bokser na ringu. Mówił o tym, o czym wielokrotnie pisaliśmy, a co stało się znakiem firmowym tego ostatniego, czyli wszechobecnych działaniach PR, które tworzyły tylko pozory wzmacniania Sił Zbrojnych.
Czytaj więcej
Spięcie w Sejmie. Były premier Mateusz Morawiecki (PiS) mówił, że rząd Donalda Tuska chce zlikwidować program inwestycji strategicznych. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) odpowiedział mu słowami, że politycy PiS okradali państwo i działają na korzyść wrogów Polski.
Wśród zaniedbań poprzedniej ekipy wskazał na nieaktualizowane od wielu lat dokumenty planistyczne i strategiczne, w tym kluczowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego. Dokumenty te jakby nie zauważały, że od 2022 r. trwa wojna za wschodnią granicą. – Brakuje aktów wykonawczych do ustawy o obronie Ojczyzny – mówił Kosiniak-Kamysz. Wskazał, że nie przyjęto dotychczas aż 16 takich aktów prawnych. Wytykał poprzednikom upolitycznienie wojska, nie tylko w czasie kampanii wyborczej. Bardziej niebezpieczne było to, co wydaje się praprzyczyną kryzysu kadrowego na szczytach dowódczych armii. Przypomnijmy, że w październiku poprzedniego roku po wielu miesiącach konfliktu swoje kadencje postanowili skrócić i zdjąć mundur szef Sztabu Generalnego WP gen. Rajmund Andrzejczak oraz gen. Tomasz Piotrowski, dowódca operacyjny. Kosiniak-Kamysz mówił, że poprzednie kierownictwo resortu przejmowało na siebie rolę dowodzenia wojskiem i ograniczana była rola szefa Sztabu Generalnego WP. Nie miał on wręcz dostatecznych narzędzi do dowodzenia Siłami Zbrojnymi.
Minister Kosiniak-Kamysz pokazuje zdjęcia
Minister zadał cios poprzednikom, gdy wziął do ręki zdjęcia, na których były łąki, pola i lasy, choć miały być tam zlokalizowane konkretne jednostki wojskowe. Błaszczak przed wyborami ogłaszał utworzenie kolejnych batalionów, brygad, a nawet dywizji. Tyle że dzisiaj w wielu przypadkach – na co wskazał Kosiniak-Kamysz – to są tylko punkty na mapie. Dzisiaj 1. Dywizja Piechoty Legionów w rzeczywistości liczy batalion wojska, a 8. Dywizja Piechoty AK ledwie drużynę żołnierzy.
Poważnym ciosem było wskazanie, że tak naprawdę nie wiadomo, co decydowało o konkretnych zakupach. O tym, że je przyspieszono dopiero po agresji Rosji na Ukrainę, też pisaliśmy w „Rz”. Dzisiaj wiemy, że dokonywano ich ad hoc i były spóźnione, ale poważnie brzmi argument, że dokonywano ich bez głębokiej analizy. Zachwiana była bowiem triada: określenie zagrożenia, następnie potrzeb, a w końcu decyzji o zakupie.