„Narodzenia Pana dziś dzień wesoły…” – powiada kolęda. To widać wszędzie, a najbardziej w galeriach handlowych. Wystrojone choinki, światełka, prezenty, jarzeniowe anioły i oczywiście „jingle bells” – od Ameryki po najdalszą Azję. Nic nie nabija kasy lepiej niż taka celebracja; obojętnie czy z wiary w Narodzenie, czy w moc pieniądza. No i bogato zdobione kartki, wszystko jedno – pocztą czy mailem. Przypominamy sobie wtedy o najbardziej oddalonych i najbardziej zapomnianych przyjaciołach, przynajmniej na ten jeden, jedyny dzień w roku: „Wesołych Świąt” albo jeszcze lepiej „Season Greetings”.
Bo nikomu nie przejdzie przez usta lub przez klawiaturę komputera, co to za święta? Z czego wynika ten sezon? Bo w przeciwnym wypadku trzeba byłoby pomyśleć o przekraczającym nasze pojęcie kosmicznym dramacie: narodziny w przypadkowej stajence, w towarzystwie zwierząt i pogardzanych pastuchów, tylko po to, aby to dziecko, gdy dorośnie, oddało życie w męce na krzyżu, żeby potem zmartwychwstać, znów nie w publicznym triumfie, ale jedynie wobec wybranych.
Czytaj więcej
Choć to oburzy legalistów i pięknoduchów, trzeba „jechać po bandzie”, a nawet szukać kompromisów z ludźmi starego reżimu.
Radość choinki i prezentów niesie perspektywę niepojętej tragedii Wielkiego Piątku. Ale po co? Dlaczego? Jaki w tym sens i co dla nas z tego wynika? Tylko dla zadośćuczynienia srogiemu Ojcu za nasze grzechy? Tylko boleściwe opłakiwanie czy jednak coś o wiele więcej? Od takich pytań powinna zaczynać się każda filozofia i każde wołanie o sens. Także wtedy, gdy odpowiedź jest negatywna, bo ateizm także powinien być odważny. Niestety, dzisiaj dominuje, jak nazwał to czeski ks. Tomaš Halik, jedna z mądrzejszych postaci w dzisiejszym Kościele – „ateizm pełnego brzucha”. Obojętność, samozadowolenie, unikanie wielkich pytań. Po co metafizyka, wystarczy metabolizm. Więc tylko: „Wesołych Świąt”!
Czytaj więcej
Jakiego narodu członkami są Ukraińcy mieszkający w Polsce, tutaj pracujący i płacący podatki?