Naprawdę trudno było wymyślić, że dzień święta demokracji, jakim jest powołanie przez Sejm nowego rządu, zostanie skalany tak obrzydliwą prowokacją. Długo po exposé Donalda Tuska, w trakcie sesji tzw. pytań do premiera, poseł Konfederacji Grzegorz Braun dopuścił się profanacji żydowskiej menory, zapalonej w gmachu Sejmu dla uczczenia święta Chanuki. Ataku dokonał demonstracyjnie, przy obecności kamer i kilkorga przedstawicieli gminy żydowskiej, w tym małych dzieci. Mimo, że został solidarnie potępiony przez niemal wszystkich posłów, usunięty z Sejmu i ukarany finansowo, spowodował, że przekaz o nowym otwarciu w polskiej polityce na zawsze pozostanie w cieniu reminiscencji najciemniejszych kart polskiego antysemityzmu.
Niestety, temat podchwyciły światowe media. I mimo zapewnień marszałka Hołowni, że świece chanukowe zapłoną w Sejmie raz jeszcze, polska polityka i narodowa racja stanu otrzymały w najmniej oczekiwanym momencie solidny cios z prawej strony. Można tylko mieć nadzieję, że sprawa nie rzuci cienia na misję nowego rządu Donalda Tuska, który ostatecznie, w późnych godzinach wieczornych, otrzymał poparcie parlamentu większością wszystkich 248 głosów, jaką dysponuje koalicja sił demokratycznych.
Czytaj więcej
We wtorek wieczorem Sejm udzielił wotum zaufania rządowi premiera Donalda Tuska. Przeciw głosowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Konfederacji i Kukiz'15.
„Koalicja 15 października”, bo tak została publicznie przedstawiona przez Donalda Tuska, mimo zapewnień premiera o jej niezłomnej jedności, nie będzie łatwym projektem politycznym.
Tusk na czele rządu - „Koalicja 15 października” ma szansę na trwałość
Musi udanie połączyć wiele formacji o różnych, niekiedy kompletnie rozbieżnych, programach i priorytetach. Jeśli doda się jeszcze do tego indywidualne ambicje liderów i falę hejtu, której zapowiedź już zafundowała z ław PiS nowa opozycja, trwałość układu politycznego budowanego przez Donalda Tuska będzie rzeczywiście wystawiona na wiele trudnych prób.