Bogusław Chrabota: Donalda Tuska rząd lepszej zmiany

„Koalicja 15 października”, niezależnie od zapewnień premiera Donalda Tuska o jej niezłomnej jedności, nie będzie łatwym projektem politycznym.

Aktualizacja: 13.12.2023 14:52 Publikacja: 13.12.2023 03:00

Donald Tusk przedstawił we wtorek plan działania swojego rządu, zapowiadając realizację obietnic wyb

Donald Tusk przedstawił we wtorek plan działania swojego rządu, zapowiadając realizację obietnic wyborczych

Foto: PAP/Paweł Supernak

Naprawdę trudno było wymyślić, że dzień święta demokracji, jakim jest powołanie przez Sejm nowego rządu, zostanie skalany tak obrzydliwą prowokacją. Długo po exposé Donalda Tuska, w trakcie sesji tzw. pytań do premiera, poseł Konfederacji Grzegorz Braun dopuścił się profanacji żydowskiej menory, zapalonej w gmachu Sejmu dla uczczenia święta Chanuki. Ataku dokonał demonstracyjnie, przy obecności kamer i kilkorga przedstawicieli gminy żydowskiej, w tym małych dzieci. Mimo, że został solidarnie potępiony przez niemal wszystkich posłów, usunięty z Sejmu i ukarany finansowo, spowodował, że przekaz o nowym otwarciu w polskiej polityce na zawsze pozostanie w cieniu reminiscencji najciemniejszych kart polskiego antysemityzmu.

Niestety, temat podchwyciły światowe media. I mimo zapewnień marszałka Hołowni, że świece chanukowe zapłoną w Sejmie raz jeszcze, polska polityka i narodowa racja stanu otrzymały w najmniej oczekiwanym momencie solidny cios z prawej strony. Można tylko mieć nadzieję, że sprawa nie rzuci cienia na misję nowego rządu Donalda Tuska, który ostatecznie, w późnych godzinach wieczornych, otrzymał poparcie parlamentu większością wszystkich 248 głosów, jaką dysponuje koalicja sił demokratycznych.

Czytaj więcej

201 posłów nie głosowało za rządem Donalda Tuska. Przeciw PiS, Konfederacja i Kukiz'15

„Koalicja 15 października”, bo tak została publicznie przedstawiona przez Donalda Tuska, mimo zapewnień premiera o jej niezłomnej jedności, nie będzie łatwym projektem politycznym.

Tusk na czele rządu - „Koalicja 15 października” ma szansę na trwałość

Musi udanie połączyć wiele formacji o różnych, niekiedy kompletnie rozbieżnych, programach i priorytetach. Jeśli doda się jeszcze do tego indywidualne ambicje liderów i falę hejtu, której zapowiedź już zafundowała z ław PiS nowa opozycja, trwałość układu politycznego budowanego przez Donalda Tuska będzie rzeczywiście wystawiona na wiele trudnych prób.

Nie przekreślałbym jednak z góry jej szans na przetrwanie do kolejnych wyborów. Po pierwsze dlatego, że taka jest właśnie, a nie opierająca się na zasadzie rządów monopartii, tradycja zachodnioeuropejskiego modelu parlamentarno-gabinetowego. A po drugie, wielopartyjna konstrukcja rządu otwiera pole do gry prawdziwie demokratycznej, ograniczając pokusę zamordyzmu i partyjniactwa do minimum. Istotną wartością nowego układu jest sam Donald Tusk i jego niepodważalny autorytet. Dokonał niemożliwego, stając naprzeciw największej w historii polskiej demokracji fali systemowego hejtu. Nie tylko obronił się, ale doprowadził sfederowaną opozycję do sukcesu.

Czytaj więcej

Jacek Czaputowicz: Przed nowym rządem stoi zadanie odblokowania granicy z Ukrainą

Nie sądzę, by ten autorytet miał nagle upaść. Właśnie dzięki niemu i do czasu, kiedy Tusk będzie stał na czele rządu, „Koalicja 15 października” ma szansę na trwałość. Spajać ją będzie również dość niekorzystne otoczenie polityczne, może nie z wrogim, ale niekoniecznie przychylnym prezydentem, zorientowanym politycznie na PiS zarządem NBP czy innymi skutecznie obsadzonymi przez poprzedników instytucjami. Polityczny sukces w takich realiach wymaga determinacji, a determinacja potrafi łączyć nawet politycznych antagonistów. Jest jeszcze jeden warunek trwałości układu misji Donalda Tuska. To wypracowanie przez gabinet kompromisowego minimum programowego na kolejne lata rządzenia. Mimo sporych różnic między koalicjantami będzie to trudne, ale – w moim przekonaniu – możliwe. Trzeba tylko wybrać zespół wspólnych celów, ograniczając do minimum eksponowanie doktrynalnych różnic.

Rozliczenie PiS to kwestia wiarygodności Donalda Tuska

Przedsmak tej operacji przedstawił już w swoim exposé Donald Tusk, oszczędnie zapowiadając program szczegółowych reform. Na co możemy liczyć w krótkim czasie? Sprawy najpilniejsze według nowego premiera to nowe otwarcie w polityce europejskiej. Wyciszenie sporów z Brukselą i Berlinem oraz aktywna rola Warszawy w debacie o przyszłości Unii Europejskiej. Co prawda Tusk zapewnił, że jego rząd nie zgodzi się na żadne niekorzystne dla Polski zmiany traktatowe, ale deklarację woli bycia liderem zmian należy rozumieć szerzej; Warszawa ma ambicje włączyć się w mainstream debaty o ścieżkach procesu integracji. A to gra z największymi i o najwyższe stawki. W istocie nie ma lepszej drogi obrony polskich interesów w Unii niż próba rozdawania kart po swojemu. W polityce zagranicznej niezmiernie ważne jest również zapewnienie, że Polska wciąż będzie adwokatem spraw niepodległej Ukrainy. To oczywiste z perspektywy polskiej racji stanu, ale coraz trudniejsze na „zmęczonym” przeciągającą się wojną Zachodzie.

Co oznacza wymienione w exposé „czyszczenie stajni Augiasza”? Myślę, że to zapowiedź szybkich i radykalnych zmian w mediach publicznych i spółkach Skarbu Państwa. To pierwsze wynika z potrzeby odcięcia PiS od komunikacji ze swoim elektoratem, drugie – pozbawienia źródeł finansowania rzesz partyjnej nomenklatury. Z równie ważnym dla państwa powrotem do praworządności nie pójdzie tak łatwo, ale mam wrażenie, że Donald Tusk ma tego świadomość, więc na żadną „żelazną miotłę” nie liczę. Bardziej spodziewam się działań z poszanowaniem zasady legalizmu; szybkie i nieprzemyślane ruchy są domeną politycznych debiutantów. Donald Tusk do nich nie należy. Wbrew sugestii przedstawionej przez odnoszącego się do exposé premiera Mariusza Błaszczaka, że nowy rząd to „koalicja zemsty i chaosu”, niewiele było w exposé premiera o odpłacie politykom PiS. Ale tu uwaga: Donald Tusk ten wątek tylko przemilczał.

Rozliczenie polityków PiS to kwestia jego osobistej wiarygodności. Z tego z kolei rozliczy go własny elektorat. I sprawa najważniejsza na koniec. „Koalicja 15 października” wygra, jeśli rzeczywiście zadba o wspólne sprawy Polaków i będzie się trzymać reguł demokracji. Jeśli zaś w istocie wejdzie w rolę „koalicji zemsty i chaosu”, przegra z kretesem. Oby nie.

Naprawdę trudno było wymyślić, że dzień święta demokracji, jakim jest powołanie przez Sejm nowego rządu, zostanie skalany tak obrzydliwą prowokacją. Długo po exposé Donalda Tuska, w trakcie sesji tzw. pytań do premiera, poseł Konfederacji Grzegorz Braun dopuścił się profanacji żydowskiej menory, zapalonej w gmachu Sejmu dla uczczenia święta Chanuki. Ataku dokonał demonstracyjnie, przy obecności kamer i kilkorga przedstawicieli gminy żydowskiej, w tym małych dzieci. Mimo, że został solidarnie potępiony przez niemal wszystkich posłów, usunięty z Sejmu i ukarany finansowo, spowodował, że przekaz o nowym otwarciu w polskiej polityce na zawsze pozostanie w cieniu reminiscencji najciemniejszych kart polskiego antysemityzmu.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Miłosz: Czy powódź przekona polityków, by oddali komunikację w ręce specjalistów
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Państwo to strażak i urzędnik. W powodzi nie zawiedli
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Powódź 2024. Raport NIK jak lekcja
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom