Pandemia Covid-19, wielka rywalizacja USA z Chinami, zmiany klimatu i uchodźcy, napaść Rosji na Ukrainę, kolejna wojna na Bliskim Wschodzie – wydawałoby się, że te wydarzenia powinny odcisnąć piętno na polityce dużego europejskiego kraju z aspiracjami do ambitnej roli na arenie międzynarodowej, jakim jest Polska. Gdy na ustach polityków pojawia się odmieniane przez wszystkie przypadki „bezpieczeństwo”, a wszyscy prześcigają się w retorycznych popisach na temat sytuacji za naszą wschodnią granicą, to moglibyśmy przypuszczać, że twarde kwestie wojskowe i z dziedziny polityki zagranicznej wrócą na należne im miejsce.
Nic bardziej mylnego – doświadczenie trwającej od kilku miesięcy nieustannej kampanii wyborczej pozostawia człowieka mocno poturbowanym, a pobieżna lektura programów ogólnopolskich komitetów wyborczych szybko odziera nas z wszelkich złudzeń. „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna” – dzisiejsza klasa polityczna z konsekwencją trzyma się znanej kwestii wypowiedzianej przez Dziennikarza z „Wesela” Wyspiańskiego. Większość komitetów nawet nie próbuje udawać, że ma jakikolwiek pomysł na politykę zagraniczną.
Czytaj więcej
Jeśli po wyborach partia rządząca utrzyma władzę, doprowadzi do sytuacji, w której sami Polacy dojdą do wniosku, że członkostwo kraju w Unii Europejskiej przestaje być opłacalne.
Zacznijmy od partii rządzącej. Program PiS jest niesamowicie obszerny, ale na ponad 300 stronach nie znalazł się ani jeden rozdział poświęcony w całości polityce zagranicznej. Znajdziemy za to trochę kwestii związanych z reformą instytucjonalną Unii Europejskiej i wojskowości, głównie dotyczących naszych sporów z organami UE w sprawie praworządności. Mimo ochoczych odwołań do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego (którego nie można posądzić o bierność na arenie międzynarodowej) nie znajdziemy ani pomysłów na sytuację za naszą wschodnią granicą, ani na przyszłość UE czy NATO. Analizując program, można odnieść wrażenie, że poza Polską i Unią Europejską nie istnieje właściwie nic.
Nie lepiej sytuacja wygląda po drugiej stronie barykady w Koalicji Obywatelskiej. W ramach stu konkretów znajdziemy jedynie zapowiedzi dotyczące odblokowania funduszy unijnych, przyjęcia orzeczeń TSUE i ETPC oraz zapowiedź zlikwidowania szlaku przemytu z Bliskiego Wschodu biegnącego przez Białoruś do Polski. Jak to wszystko zrobić? Nie wiadomo. Na tym w zasadzie kończą się sprawy zagraniczne w programie KO i zdaje się, że nic poza Europą, Białorusią i Bliskim Wschodem na świecie nie istnieje.