Wśród eleganckiej publiczności defiluje młody człowiek przykryty przezroczystym workiem, w dziwacznym czepku na głowie. Widzowie oglądają jego strój tak jak wszystkie inne, aż do momentu, kiedy na wybieg wparowują ochroniarze. I dosłownie wynoszą delikwenta, a zdezorientowana publiczność nie bardzo rozumie powody tej interwencji. Nie rozumie, bo przecież plastikowy worek wygląda tak jak pozostałe „kreacje”. Jeśli państwo tego nie widzieli, naprawdę warto nadrobić!

Nie będę udawał specjalisty od mody, ale przyglądając się zdjęciom z pokazów, od dawna zadawałem sobie pytanie: kto w czymś takim chodzi? Nikt, oczywiście. Bo przecież współcześni projektanci pokazują na wybiegach ubrania nie po to, żeby ktoś je kupował. Tylko po to, żeby było głośno o marce. Ale czy to jeszcze działa? Zdaje się, że są co do tego coraz większe wątpliwości, bo liczba fashion weeków maleje. Nawet specjaliści twierdzą, że nie sposób dziś zorientować się, co jest modne, bo jednocześnie obowiązuje wiele mód, często sprzecznych ze sobą. W związku z czym pokazy stały się rozrywką dla wtajemniczonych, a ludzie ubierają się w sieciówkach, nie zwracając uwagi na działalność projektantów.

Czytaj więcej

Kiedy brzydkie stało się piękne

I tu pojawia się wspomniany na początku Karol Marks. Ojciec założyciel komunizmu wywodził w swoich pismach, że to, co niematerialne, czyli nadbudowa społeczna, jest zależne od bazy. Czyli stosunków produkcji. Od tego, co da się wytworzyć, użyć czy sprzedać. Współczesne stroje z pokazów mody takiego warunku nie spełniają. Ale przecież tak jest też ze znaczną częścią współczesnej sztuki. Czy znają państwo kogoś, kto chciałby mieć w domu instalację artystyczną? Nie inaczej dzieje się w festiwalowym obiegu kinowym i wśród dzieł nagradzanych przez rozmaite gremia literackie. Eksperci, często samozwańczy, stworzyli sobie infrastrukturę, dzięki której nieźle funkcjonują i nie muszą się liczyć z upodobaniami publiczności. To oni ustalają, że coś jest wybitne i nowatorskie. I czasem ludzie dają się na to nawet nabrać.

Nie twierdzę, że w kulturze podstawowym warunkiem powinna być sprzedaż czy użyteczność. Rzeczy niszowe też miewają dużą wartość. Ale kompletne ignorowanie publiczności musi się skończyć facetem w plastikowym worku udającym modela.