Petr Pavel był do tej pory sceptyczny wobec współpracy wyszehradzkiej. W tym tygodniu na spotkaniu z czeskimi ambasadorami prezydent kraju, który sprawuje przez rok przewodnictwo w grupie V4 zapowiedział jednak, że zwoła w listopadzie szczyt przywódców Polski, Czech, Węgier i Słowacji na Zamku Praskim. Ale zastrzegł, że chodzi mu o powrót do idei, która w 1991 roku przyświecała założycielom Wyszehradu: umacnianie demokracji i integracji europejskiej.
Permanentny spór PiS z Brukselą o rządy prawa
Z taką wizją kończącemu urzędowanie polskiemu rządowi nie jest po drodze. PiS nie tylko od lat prowadzi permanentny spór z Brukselą o rządy prawa, ale miał nadzieję, że Grupa Wyszehradzka będzie fundamentalnym elementem budowy sieci sojuszy regionalnych wokół Polski. Miało to przekształcić nasz kraj w niemal równego gracza, co Niemcy.
Szybko okazało się jednak, że Czesi nie chcą na to iść. Rzecz bezprecedensowa między krajami Unii, w lutym 2021 roku czeskie władze pozwały Warszawę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Formalnie chodziło o zatrucie środowiska, jakie powoduje kopalnia w Turowie. Faktycznie Praga chciała jednak dać ujście swojej frustracji z powodu pogardliwego traktowania przez polskie władze południowego sąsiada. Zwycięstwo wyborcze w Pradze w ubiegłym roku demokratycznej koalicji i odsunięcie od władzy populisty Andreja Babisa dodało do tego sporu jeszcze jeden wymiar: niemiecki. Pavel nie tylko nie zamierza przyłączać się do polskiej krucjaty wymierzonej w Berlin, ale wręcz wezwał Niemców do większej aktywności w Unii. Dla Czechów Republika Federalna jest zbyt ważnym partnerem, aby poświęcić go na ołtarzu relacji z Polską.
Czytaj więcej
Już prawie graliśmy z wielkimi. Jeszcze trzy–pięć lat szybkiego wzrostu i gospodarczo osiągnęlibyśmy poziom życia jednego z czterech dużych krajów Unii – Hiszpanii. Nie uda się. A o dogonieniu Niemiec, co obiecuje Jarosław Kaczyński, już absolutnie nie ma mowy.
Ostateczny cios Wyszehradowi zadała rosyjska inwazja na Ukrainę. Viktor Orbán okazał się wtedy najbliższym sojusznikiem Putina w Unii. To zmusiło Polskę do zerwania bliskiej współpracy z Budapesztem. Po spektakularnym zwycięstwie wyborczym Fideszu w kwietniu zeszłego, zamiast jak do tej pory do polskiej stolicy, węgierski premier udał się z pierwszą wizytą do Belgradu. To był jawny znak zmieniającego się układu politycznego w Europie Środkowej.