Po wygranej Donalda Trumpa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, komentował w programie "Prosto z Parkietu" plany gospodarcze prezydenta-elekta, które ten zapowiadał podczas kampanii. Do głównych tematów należało wzmocnienie gospodarki USA, pilne zakończenie wojny w Ukrainie, Chiny i wojna handlowa oraz (również pilne) zakończenie konfliktu na Bliskim Wschodzie. Trump zapowiedział, że chciałby zakończyć wojnę w Ukrainie nawet jeszcze jako prezydent-elekt, a rozmowy zacznie od... Rosji.
Janusz Jankowiak zauważył, że do zakończenia wojny trzeba najpierw zgody Ukrainy i Rosji na warunki pokojowe, co nie jest pewne. – Natomiast prezydent USA ma w ręku bardzo potężny instrument do wygaszenia konfliktu, bo USA są dostarczycielem największej pomocy militarnej i finansowej dla walczącej Ukrainy. Można sobie wyobrazić scenariusz, że kurek z tą pomocą zostaje zakręcony, ale ten scenariusz nie jest na rozwiązanie konfliktu drogą pokojową, a na klęskę Ukrainy. A z naszego punktu widzenia to by zwiększało ryzyko geopolityczne w całym regionie. Gdyby więc doszło do jednostronnego zatrzymania pomocy przez USA, to byłby bardzo negatywny sygnał dla inwestorów w całym regionie Europy Środkowej, w tym dla Polski. W efekcie, zwiększone ryzyko geopolityczne oznacza większą premię, której inwestorzy żądają za ryzyko, wyższe rentowności, wyższe koszty obsługi długu, mniejsza skłonność do napływu inwestycji zagranicznych, która i tak nie jest najwyższa, i osłabienie wyceny aktywów krajowych, w tym giełdy oraz osłabienie walut w tym regionie – mówił ekspert PRB.
Czytaj więcej
Amerykanie zakończyli głosowanie w wyborach, w których wybierają 47 prezydenta Stanów Zjednoczonych. O urząd walczyli obecna wiceprezydent USA, kandydatka Partii Demokratycznej Kamala Harris oraz były prezydent, kandydat Partii Republikańskiej Donald Trump. Trump ogłosił już swoje zwycięstwo w wyborach. Według AP zdobył 292 głosy elektorskie.
Jak inwestorzy rozumieją populistyczne obietnice Donalda Trumpa? Uważajcie na inflację
Ekonomista zwrócił uwagę na to, jak wyborcy oraz inwestorzy różnie rozumieją ten sam przekaz Donalda Trumpa nt. podniesienia ceł czy obniżenia podatków. Trump przekonywał konsumentów, że to wzmocni gospodarkę, tymczasem ekonomiści spodziewają się wzrostu inflacji, wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami, jak choćby niższa niż oczekiwano obniżka stóp procentowych.
– Ponieważ Donald Trump zapowiadał politykę protekcjonistyczną, wprowadzanie ceł, to łączy się z wyższą inflacją w kraju, choć on twierdzi, że takiego efektu nie będzie. A jednak ekonomiści uważają, że wprowadzanie ceł wpływa na poziom cen krajowych, podnosząc inflację. Zapowiadał też obniżki podatków, czyli uszczuplenie dochodów budżetu federalnego, co przy tak dużym deficycie fiskalnym, który w USA zbliża się do 6 proc. PKB jest również działaniem proinflacyjnym. Rynek reaguje więc na wiadomość wysłaną do inwestorów „uważajcie, inflacja będzie wyższa niż można było oczekiwać" – mówił Janusz Jankowiak w ”Prosto z Parkietu”. W jego ocenie, ponieważ inwestorzy wierzą w niezależność FED, uważają więc, że planowana już kolejna obniżka stóp procentowych będzie mniejsza w przypadku wyższej inflacji. – To pociąga za sobą cały szereg konsekwencji dla wyceny aktywów w krótkim okresie – zarówno wzrost rentowności, która jest wiązana z wyższą inflacją i wyższymi stopami, jak również umocnienie dolara, co jest nieco paradoksalne, ale tak się łączy w oczach inwestorów – mówił ekonomista.