Dwie wizyty w ciągu roku Joe Bidena, jedna Kamali Harris, po trzy sekretarza stanu Antony’ego Blinkena i sekretarza obrony Lloyda Austina: żadne państwo nie jest dziś traktowane z taką atencją przez Amerykanów, jak nasz kraj. Rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre, zapowiadając przyjazd przywódcy USA, jasno wytłumaczyła cel wizyty. Biden chce we wtorek podziękować Polsce za wsparcie Ukrainy i pomoc uchodźcom.
Amerykański prezydent wybrał również polską stolicę na miejsce spotkania z „bukareszteńską dziewiątką”: państwami, które składają się na flankę wschodnią NATO. Ma ich zapewnić o gwarancjach bezpieczeństwa Ameryki, ale także podzielić się planami Stanów odnośnie do wojny, a w szczególności zdradzić, jak daleko może sięgnąć amerykańskie wsparcie dla Ukrainy bez wepchnięcia Putina w taką desperację, że użyłby broni jądrowej.
Czytaj więcej
Dwie trzecie ludności świata mieszka w krajach, które są neutralne lub przychylne Rosji. To porażka Stanów Zjednoczonych i Europy.
Polskie władze wiele zrobiły, aby nasz kraj został w taki sposób wyróżniony. Należymy do wąskiego grona aliantów, którzy przekazują tak znaczącą pomoc wojskową Ukrainie. Niewiele jest też państw, które zdobyły się na równie ambitny plan modernizacji sił zbrojnych.
A jednak pozew Komisji Europejskiej przeciwko Polsce w sprawie Trybunału Konstytucyjnemu na kilka dni przed przyjazdem Bidena do Warszawy przypomniał o ograniczeniach polsko-amerykańskiej współpracy. Z powodu podważenia przez polski rząd zasad demokracji i państwa prawa, które są szczególnie drogie obecnemu prezydentowi USA, stosunki między Warszawą i Waszyngtonem były przed 24 lutego 2022 r. lodowate. Tak dziś fetowany przez prezydenta Joe Biden z pewnością nie zapomniał też, że Andrzej Duda długo zwlekał z uznaniem jego wyboru, co miało fundamentalne znaczenie dla uratowania amerykańskiej demokracji.