Nie było ich wiele, rozmawialiśmy pewnie kilkanaście razy. Nie mam wcale zamiaru udawać, że się przyjaźniliśmy, i mogę tego jedynie żałować. Bo Emilian, jak o nim mówiono, to był ktoś. Nie mówię tylko o sukcesach artystycznych, których mu przecież nie brakowało. Sam znam sporo kobiet (mniej więcej w moim wieku), które uznały go za ideał męskości po roli Janosika w „Na szkle malowane” i malarza w „Szaleństwach panny Ewy”. To, że był wybitnym aktorem, to jedno, ale jeśli miałbym w środowisku artystycznym wskazać jednego człowieka wiernego ideałom Solidarności, to wskazałbym właśnie jego.
Co charakterystyczne, dowiadywałem się o tym zupełnym przypadkiem. Raz, na marginesie jakiejś rozmowy, wspomniał o pałowaniu w stanie wojennym i swoich pobytach w areszcie. Dopiero później dowiedziałem się, że był jednym z filarów Teatru Domowego, gdzie grano teksty z pominięciem cenzury, i był prześladowany przez władze. A że Emilian nie miał wtedy jeszcze statusu gwiazdy, to za swój sprzeciw wobec komunizmu płacił wysoką cenę. Był nawet taki czas, że zajmował się budowlanką. Przypadkiem dowiadywałem się również o licznych przedsięwzięciach charytatywnych, na które wykładał ciężko zarobione pieniądze w czasach, kiedy już otworzył własny teatr. Kamienica była dziełem jego życia, które zresztą paru nieciekawych ludzi próbowało zniszczyć. Na szczęście bezskutecznie. Dzięki temu Emilian mógł tam organizować zajęcia teatralne dla niepełnosprawnych, wigilie dla bezdomnych i niekomercyjne imprezy, co zresztą sprawiło, że poznaliśmy się bliżej. Bo tak się składa, że obaj ceniliśmy Stanisława Bareję i zorganizowaliśmy mu 90. urodziny. Wciąż wyobrażam sobie, że Emilian byłby świetny w roli Mieczysława Fogga w naszym wspólnym przedstawieniu.
Czytaj więcej
W wieku 70 lat zmarł aktor i reżyser Emilian Kamiński, założyciel Teatru Kamienica.
Na początku napisałem, że nie znam nikogo, kto by Emiliana nie lubił, ale pisząc ten tekst, przypomniałem sobie o jedynej osobie, z którą był, wedle mojej wiedzy, skonfliktowany. I tak się składa, że – poznawszy tegoż samego człowieka bliżej – i ja przekonałem się, że jest kanalią. Po tym również poznaje się klasę człowieka: potrafi rozpoznać drania i odpowiednio go potraktować. Emilian o ludziach mówił wyłącznie z szacunkiem. Dlatego kanalie pomijał milczeniem.