Czym była Ukraina kilka lat temu? Posowieckim, zacofanym państwem, wprawdzie wielkim ludnością i obszarem, ale położonym nie wiadomo gdzie i rządzonym byle jak. Ani Wschód, ani Zachód. Więcej związków z Rosją niż z kimkolwiek innym; przecież po ukraińsku mówiło się tylko na galicyjskim zachodzie, a skoligacona z Rosją była prawie każda rodzina. Tak to funkcjonowało za Krawczuka, za Kuczmy, w dużym stopniu za Juszczenki, a na pewno za Janukowycza. Ciche, wygodne, podlane uświęconą w postsowietii korupcją i niedołęstwem. Kiedy osiem lat temu Rosja przebrała swoje oddziały za „zielonych ludzików” i bez wystrzału zagarnęła Krym, ukraińska armia po prostu uciekła albo przeszła na stronę napastnika. Bo czegóż tu bronić, o co się bić?
Wielki przywódca może nagle wyrosnąć na ugorze. Kto wśród nas ma odwagę Zełenskiego?
Wprawdzie były dwa kolejne Majdany, na drugim polała się krew, ale czy to wystarczy dla wytrącenia wielkiego kraju z uświęconych kolein? Bo kimże był wybrany niespodziewanie Zełenski? Chętniej mówił po rosyjsku niż ukraińsku, do tego z pochodzenia Żyd. Młody komik, który zrobił karierę na zabawnych skeczach, a potem na telewizyjnej ramocie o prezydencie „słudze narodu”. Ludzie go wybrali, nikomu nie wadził. Mógł spokojnie rządzić między Rosją a Zachodem; krok do przodu, krok do tyłu, jak poprzednicy. Ale kiedy Putin wybrał wojnę, to komik wyniesiony na prezydencki fotel odpyskował Amerykanom: „Nie potrzebuję podwózki, ale amunicji”. I tak się zaczęło.
Czym jest dziś Polska? Niby w Unii, ale nie całkiem, bo skonfliktowana z nią prawie o wszystko. Główna partia rządząca chce takiej samej luźnej i niewiele znaczącej Europy jak pani Le Pen, tylko brak jej odwagi, by się przyznać. Jej koalicjant w ogóle nie chce Unii jakiejkolwiek. Może się uda jakoś doczłapać do bliskich już wyborów i nie stracić miękkich foteli? Opozycja też boi się huknąć „sprawdzam!”; najwygodniej jest jak było, znów „tłuste koty” oblezą sejmowe fotele i dalej będą udawać, że coś robią. Krok do przodu, krok do tyłu. Po co wygrywać te wybory? Sprzątanie po PiS-ie będzie równie trudne, jak po ukraińskiej wojnie. Ale tam jeden odważny człowiek odmienił kraj, wydobył z ludzi to, co w nich najlepsze; skąd jego charyzma? Wielki przywódca może nagle wyrosnąć na ugorze. Kto wśród nas ma odwagę Zełenskiego?