Trzy hipotezy są szczególnie popularne. PiS przekupiło wyborców. Ta teza nie jest specjalnie przekonująca. Każda z partii obiecuje gruszki na wierzbie i nie można zakładać, że wyborca jest naiwny. W polityce liczy się nie tyle skala obietnic, ile wiarygodność. Jeśli partia niskich podatków obiecuje wysoki socjal, mało kto w to wierzy. Naiwny jest ten, kto postawił na program wyborczy, na który nie ma społecznego zapotrzebowania.
PiS kontroluje media. Ta teza jest prawdziwa tylko odnośnie do mediów publicznych, które w erze internetu nie mają monopolu nawet na prowincji.
PO miała za sobą większość mediów do roku 2015, lecz przegrała w 2005 i dziesięć lat później. Można nawet postawić tezę, że telewizja Kurskiego zniechęca wielu wyborców PiS.
Opozycja jest podzielona. To prawda, lecz zjednoczona nie wygrała wyborów europejskich. W drugiej turze niedawnych wyborów prezydenckich kandydat popierany przez większość opozycji przegrał, choć za przeciwnika nie miał orła. Nie należy zakładać, że lewicowy wyborca będzie głosował na wspólnego kandydata opozycji o konserwatywnych poglądach.
Postawię zatem trzy bardziej śmiałe tezy, dlaczego PiS ma więcej wyborców niż konkurencja. Przekonało mianowicie wielu ludzi, że jest najlepszym gwarantem polityki socjalnej. Słabe notowania Lewicy sugerują, że elektorat oczekujący od państwa wsparcia socjalnego jest w dużej mierze zawłaszczony przez PiS. Zapowiedziana reforma podatków, zniesienie umów śmieciowych i inwestycje w służbę zdrowia mogą przysporzyć władzy nawet więcej głosów niż 500+.