Pokój ludziom dobrej woli" – to pozdrowienie, które płynie do nas w noc Bożego Narodzenia. To prośba, żebyśmy pokój czynili, szukali dobrej woli, w innych i w sobie. Dziś odpowiedź na tę prośbę jest nam szczególnie potrzebna. Żebyśmy wychylili się z dwóch gett, na które podzieliła się Polska, nie z zaciśniętą pięścią, nie ze złą wolą, ale z dobrą właśnie.
Dzielenie dzieli, budowanie buduje. Czy możemy coś zbudować razem? Mam pewną propozycję. Kto ma inną, lepszą, niech ją przedstawi.
Przypomnę jednak najpierw ostatnie słowa, jakie skierował do nas Jan Paweł II. Zawarte zostały w liście do rodaków datowanym na 1 kwietnia 2005 roku, adresowanym na ręce generała zakonu paulinów na Jasnej Górze z okazji zbliżającej się wówczas 350. rocznicy cudownej obrony klasztoru jasnogórskiego w czasie szwedzkiego potopu. Papież pisał: „Widmo całkowitej utraty suwerenności państwa niosło ze sobą groźbę zniewolenia polskiego ducha. Wielu utraciło wówczas nadzieję, porzucając wiarę ojców i poddając się panowaniu wroga, który jako jeden z celów stawiał sobie wykorzenienie katolicyzmu. (...) Jasna Góra zadziwiła cały naród. Ona jedna potrafiła się obronić przed »potopem«, ostatnia wyspa niepodległego bytu i niepodległego ducha. (...) Niech ten fakt mówi również do naszego pokolenia. Niech się stanie wezwaniem do jedności w budowaniu dobra, dla pomyślnej przyszłości Polski i wszystkich Polaków. Niech przywołuje do strzeżenia skarbca ponadczasowych wartości, aby korzystanie z wolności było ku zbudowaniu, a nie ku upadkowi".
Symbol polskości
Następnego dnia, 2 kwietnia 2005 roku, Jan Paweł II już nie żył. A wiele, bardzo wiele milionów Polaków doświadczało tamtego wieczora po raz ostatni, jak dziś to wiemy, poczucia wspólnoty. Osieroconej, ale wspólnoty. Wiem, byli tacy, którzy nosili wtedy koszulki z napisem: „Nie płakałem po papieżu". Wiem, że nie spotkamy się wszyscy, bez wyjątku – ludzkimi środkami takiej absolutnie powszechnej zgody nie da się osiągnąć. Ale byliśmy wtedy bliżej niż kiedykolwiek później tego poczucia, że możemy być razem, że coś dobrego nas łączy.
Ośmielę się dzisiaj powiedzieć: spróbujmy wrócić do tego poczucia, niech jego odnowienie będzie potwierdzeniem naszej dobrej woli. Zacznijmy budować razem znak naszej pamięci i naszej wspólnoty. Nie jako chrześcijanie, bo nie wszyscy Polacy nimi są. Ale jako Polacy, którzy szukają tego, co najlepsze, z czego najbardziej mogą być dumni, co najmniej ich podzieli. Jan Paweł II nie chciał nas dzielić. Rozmawiać próbował ze wszystkimi. Przez niektórych był odrzucony, to prawda. Jest jednak na pewno najlepszym, najbardziej cenionym, najbardziej rozpoznawalnym na świecie symbolem polskości. Czy jeszcze możemy razem do tego znaku nawiązać?