Istotnym aspektem pojawiającym się w kontekście procedury udostępniania akt tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek jest możliwość zastrzeżenia danych osobowych oraz innych informacji o charakterze wrażliwym w zgromadzonych dokumentach. Otóż Lech Wałęsa nie będzie mógł zastrzec swoich danych. Zgodnie bowiem z art. 37 ust. 1 i 2 prawo to przysługuje wyłącznie tym osobom, w stosunku do których nie zachowały się dokumenty dotyczące współpracy z organami bezpieczeństwa państwa. Dodatkowym potwierdzeniem tej zasady jest ust. 7 tego artykułu, w myśl którego prawo do zastrzeżenia danych osobowych, jak również danych wrażliwych oraz prawo do wyrażenia zgody na udostępnienie swoich danych osobowych wskazanym organom władzy publicznej, innym instytucjom, organizacjom i osobom nie przysługuje w stosunku do dokumentów, o których mowa w art. 30 ust. 2 pkt 1 ustawy o IPN.
Kontrowersje wywołało również przejęcie, a następnie udostępnienie drugiej partii dokumentów, w tym zapisków osobistych i listów kierowanych do Czesława Kiszczaka w okresie, gdy sprawował urząd ministra spraw wewnętrznych. Część polityków, publicystów, a nawet prawników zwróciła uwagę na to, że skoro nie były to dokumenty komunistycznej bezpieki, to IPN nie miał prawa ich udostępniać. Nic bardziej mylnego.
Przede wszystkim należy podkreślić, że IPN nie przejął żadnych listów ani nawet ich odpisów. Do archiwum trafił maszynopis niewydanej książki, w którym niektóre listy kierowane do Kiszczaka jako ministra spraw wewnętrznych zostały po prostu zacytowane. Co warto podkreślić, Kiszczak jako adresat, a tym samym dysponent listów, sam te listy udostępnił autorowi maszynopisu.
Ponadto zgodnie z art. 27 ust. 4 ustawy o IPN prezes instytutu może zażądać wydania każdej, podkreślam, każdej dokumentacji, o ile jest ona niezbędna do wykonywania ustawowych zadań instytutu, niezależnie od czasu jej wytworzenia lub zgromadzenia. W kolejnym przepisie, art. 28, pojawia się nakaz bezzwłocznego wydania prezesowi IPN dokumentów zawierających informacje z zakresu działania instytutu.
30-letnia karencja nie obowiązuje
Wśród licznych zarzutów kierowanych wobec instytutu wskazywano także, że nadużyciem była „publikacja" dokumentów o charakterze prywatnym z archiwum Kiszczaka. Warto doprecyzować, że IPN niczego nie opublikował, lecz jedynie udostępnił akta zainteresowanym nimi dziennikarzom i badaczom. Udostępnianie dokumentów jest podstawową rolą każdego archiwum, nie ma więc w działaniu instytutu niczego wyjątkowego. IPN, udostępniając akta, nie ponosi odpowiedzialności za sposób wykorzystania udostępnionych treści. Ustawodawca określił bowiem, że zgodnie z art. 36 ust. 5 ustawy o IPN odpowiedzialność ta spoczywa na tych, którym dokumenty zostały udostępnione. Podkreślenia wymaga też fakt, że w przeciwieństwie do innych polskich archiwów w przypadku IPN nie mają zastosowania przepisy o 30-letniej karencji w udostępnianiu, od momentu wytworzenia dokumentów.
Archiwa to urzędy zaufania publicznego. Nie wolno ich mieszać do bieżącej polityki. Rolą każdego archiwum jest udostępnianie dokumentów takimi, jakie one są. Dokumenty z archiwów bezpieki zapewne jeszcze przez wiele lat będą budziły emocje, mam nadzieję, że z roku na rok coraz mniejsze. Archiwa Instytutu Pamięci Narodowej służą społeczeństwu, są zapleczem do poszukiwania prawdy historycznej, odgrywają niezwykle ważną rolę w realizacji idei jawności życia publicznego w Polsce. Pamiętajmy o tym.