Opublikowany niedawno przez pana na Facebooku wpis wzbudził ogromne zainteresowanie, miał ponad 900 udostępnień. Pisze pan w nim, że Prawo i Sprawiedliwość dokonuje w Polsce swoistej inżynierii społecznej, niszczy świadomie klasę średnią, awansuje klasę niższą i w ten sposób utrwala na dłużej swoją władzę. Przepowiada pan również, że PiS prawdopodobnie wygra najbliższe wybory parlamentarne. Skąd u pana, opozycjonisty z czasów PRL, byłego kandydata do stanu kapłańskiego, a dziś działacza KOD, taka skłonność do dokonywania socjologicznych analiz?
Andrzej Miszk: Jestem z wykształcenia filozofem i teologiem, ale pasjonuję się też naukami społecznymi i ekonomią. Ten wpis jest dla mnie pewnym eksperymentem myślowym, zainspirowanym w dużym stopniu tekstem Sławomira Sierakowskiego w „Polityce” [„Rachunki krzywd” – przyp. red.], który postawił tezę, że za rządów PiS nastąpiło przesunięcie klas społecznych w Polsce, dowartościowano klasy niższe, które poparły PiS w wyborach i wciąż go popierają (chociaż PiS ma też zwolenników w innych klasach). I że ten klasowy charakter poparcia dla PiS stwarza nieomal gwarancję długotrwałości rządów tej partii.
To socjologiczno-ekonomiczne ujęcie wydało mi się interesujące, bo dotąd krytyka rządów PiS skupiała się na kwestiach praworządności, mniej mówiło się o uwarunkowaniach ekonomicznych, a one są bardzo ważne. Nie pokazywano tego, że mogą mieć obecnie, inaczej niż w przeszłości, większy i trwalszy wpływ na poparcie dla rządu czy opozycji niż stosunek do praworządności i demokracji.
Wydawało mi się raczej, że myśli pań w kategoriach uniwersalnych wartości. W jednym z postów pisał pan: „Żyję w państwie, którego nie nazywam już moim. Mieszkam w kraju, którego coraz częściej się wstydzę. Żyję w społeczeństwie, którego większości poglądów nie podzielam. W państwie, które z obywateli czyni służalców i donosicieli. Należę do kościoła, do którego coraz trudniej mi chodzić. Prowadzę firmę, którą w każdej chwili mogą mi zniszczyć urzędy. […] Nie sądziłem nigdy, że przyjdzie mi dożyć takiego czasu i takiego kraju. Że będę się lękał własnych myśli. Stosował na zimno autocenzurę. Zazdrościł umarłym, że już nie muszą wybierać”. Przywołałem dwie pana wypowiedzi, które odzwierciedlają bardzo różne perspektywy, rzadko spotykane u jednej i tej samej osoby.
To wynika także z moich różnych doświadczeń. Jestem przedsiębiorcą. Od siedmiu lat prowadzę firmę i teraz muszę walczyć o jej przetrwanie i rozwój. Moja walka z opresją państwa PiS-owskiego jest codziennym zmaganiem się z narastającą koniecznością płacenia nowych podatków, ubezpieczeń, z nowymi regulacjami, z niepewnością co do perspektyw działalności gospodarczej i bezpieczeństwa prawnego.