Wśród użytkowników kart płatniczych, obok pozytywnych ocen o wygodzie i bezpieczeństwie, usłyszeć można czasami krytyczne uwagi, że ten rodzaj płacenia zachęca do większych wydatków, przez co kontrola nad płynnością jest słabsza, niż przy preferowaniu gotówki. Logika tu jest następująca – jeśli w portfelu mamy konkretną sumę, powiedzmy 300 zł, to idąc na zakupy, planujemy wydatki do tej właśnie kwoty. Czasami z czegoś rezygnujemy, kupujemy coś tańszego, aby wystarczyło pieniędzy na jeszcze inny zakup, a gdy wydaliśmy za dużo na początku zakupów, to gdy portfel jest pusty, musimy z czegoś zrezygnować. Czyli gotówka w portfelu jest twardym ograniczeniem naszych wydatków i nie możemy wydać więcej, niż mamy. Według tej logiki karty nie stanowią takiej bariery i będąc w szale zakupów, wydamy więcej, niż chcieliśmy, a potem tego żałujemy.
Można polemizować z tym rozumowaniem, dając argumenty, że przedłużeniem portfela jest bankomat. Prawie każdy ma jakąś kartę w portfelu, a bankomat jest często w zasięgu kilkuset metrów. Czyli brak gotówki w portfelu nie jest aż tak twardym ograniczeniem. Można też bronić kart, argumentując, że plan wydatków można mieć tak samo racjonalny, gdy płacimy gotówką czy kartą, a każda karta, szczególnie debetowa, a tych jest przewaga, ma swój sztywny limit. Ale gdy mowa o ludzkich zachowaniach i przyzwyczajeniach, wchodzimy w sferę customer expirience, czyli psychologii, i skoro część ludzi mówi, że tak robi albo czuje, to pewnie tak jest.
Sprawa radykalnie zmienia się, gdy od krótkiego horyzontu jednego dnia czy incydentalnych zakupów, do których powyższy opis może mieć zastosowanie, przejdziemy do dłuższego okresu – 2 tygodni albo lepiej miesiąca, który stanowi klasyczny okres analizy finansów osobistych. Raz na miesiąc dostajemy wynagrodzenie, wiele płatności ma cykl miesięczny, raz na miesiąc robimy podsumowanie, stawiając sobie sakramentalne pytanie: Na co wydaliśmy tyle pieniędzy? I wtedy nie ma lepszego materiału analitycznego niż wyciąg z konta karty płatniczej. Tam są nie tylko kwoty, ale też informacje, kiedy i gdzie zapłaciliśmy konkretną sumę. Tam są też wypłaty gotówkowe z bankomatów, ale na co konkretnie wydaliśmy tę akurat część domowych finansów, nie ma łatwej odpowiedzi. Gimnastykujemy naszą pamięć, szukamy nerwowo paragonów, podpytujemy żonę/męża, ale do pełnej wiedzy zwykle nie dochodzimy.
Zatem może przy bieżących zakupach płacenie gotówką trochę nas dyscyplinuje, jednak w dłuższej perspektywie, przy analizie finansów osobistych, płacenie kartą jest znacznie lepsze, bo to prowadzi do racjonalnych wyborów i sensownego zarządzania płynnością.