Korzyści z naszej obecności w Unii Europejskiej są bezdyskusyjne, choć niestety rośnie grupa eurosceptycznych Polaków ulegających opiniom coraz bardziej cynicznych polityków. Dawniej straszyli, że Unia zmusi nas do prostowania bananów, potem było o rynku zbytu dla Niemców i montowniach, a ostatnio słychać o jedzeniu robaków czy po prostu dyktacie Brukseli.
Czytaj więcej
Dzięki przystąpieniu 20 lat temu do Wspólnoty Polska uzyskała dostęp do rynku liczącego 450 mln mieszkańców i strefy gospodarczej wytwarzającej ponad 14 proc. światowego PKB.
Wysoce dodatni bilans obecności w Unii Europejskiej
Każdy, kto choćby rozejrzy się wokół, dostrzeże, jak zmieniła się Polska. W dwie dekady radykalnie wzrósł polski PKB, staliśmy się eksportowym potentatem, wzrosła jakość i długość życia, za ogromne unijne pieniądze wybudowaliśmy autostrady czy lotniska, a rolnicy – co było widać na ostatnich protestach – mogli wymienić swoje ursusy na wypasione new hollandy, fergusony czy johny deere’y. Korzyści można by długo wymieniać. Oczywiście były też minusy, jak przyspieszona emigracja, którą nie do końca udało się zrekompensować napływem pracowników z Ukrainy (zlikwidowano jednak koszmarne bezrobocie przekraczające 20 proc.).
Przy ocenie tych 20 lat skupiamy się na pieniądzach z Unii, ale równie ważne było wprowadzenie standardów unijnych dotyczących działania państwa i biznesu, co zapobiegło oligarchizacji państwa, jak w Ukrainie, i pomogło ekspansji gospodarczej. Często zapominamy też o zwiększeniu bezpieczeństwa, co zyskało nowy wymiar, kiedy prezydent USA Donald Trump zaczął kwestionować transatlantyckie zobowiązania.
Czytaj więcej
Więcej niż co piąte miejsce pracy w Polsce zależy od eksportu do krajów unijnych. Wbrew wierze części elektoratu PiS i Konfederacji nie mielibyśmy wcale lepiej, będąc poza Unią Europejską. Co wyjście z UE oznaczałoby dla polskiego rolnictwa i przemysłu?