Inflacja spada na łeb na szyję, a gospodarka jest w stagnacji. Gwałtowna, wręcz paniczna obniżka stóp procentowych we wrześniu była ruchem więcej niż uzasadnionym. Była prorocza. Wszyscy krytycy tej decyzji – czyli większość ekonomistów – powinni posypać głowy popiołem. Prezes NBP Adam Glapiński miał rację, gdy mówił na ostatniej konferencji prasowej, że trzeba być „chorym umysłowo, zaczadzonym politycznie, ogłupiałym”, żeby nie dostrzegać argumentów na rzecz łagodzenia polityki pieniężnej.
Inflacja spada jeszcze szybciej. Ekonomiści zmieniają swoje prognozy
Takie wnioski można wyciągnąć z zebranych przez nas świeżych prognoz ekonomistów. W lipcu uczestnicy tej cokwartalnej ankiety oceniali przeciętnie, że w III kwartale inflacja będzie wynosić średnio 10,2 proc. rocznie. Dziś wiemy, że wyniosła 9,7 proc. Owszem, pomógł wrzesień, gdy inflacja zmalała do 8,2 proc. z 10,1 proc. jeszcze w sierpniu, a to z kolei był w dużej mierze wynik „ręcznego sterowania” cenami paliw, energii i leków przez rząd i spółki Skarbu Państwa oraz kumulacji kilku szczęśliwych zrządzeń losu. Ale to wszystko czynniki przejściowe.
Czytaj więcej
Inflacja we wrześniu spadła do 8,2 proc. rocznie z 10,1 proc. w sierpniu. W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny zmalały najbardziej od niemal ośmiu lat. Mocno przyczyniły się do tego przedwyborcze działania rządu i spółek skarbu państwa, ale w danych widać też wygasanie presji inflacyjnej. Co do trwałości tej tendencji ekonomiści wciąż mają jednak wątpliwości.
Tymczasem w II kwartale 2024 r. ekonomiści spodziewają się inflacji na poziomie 5,5 proc. zamiast 6,5 proc., jak oczekiwali jeszcze w lipcu. Innymi słowy, analitycy naprawdę widzą, ze presja na wzrost cen w polskiej gospodarce wygasa szybciej, niż sądzili. Łatwo to powiązać z tym, że spowolnienie gospodarcze z ostatnich kwartałów było głębsze, niż się obawiano, a ożywienie zdaje się oddalać. Utrzymywanie stóp procentowych na takim samym poziomie co w apogeum inflacyjnego kryzysu byłoby – oddajmy znów głos prezesowi NBP – niepotrzebnym „duszeniem gospodarki”.
Kiedy rząd się wycofa z mrożenia cen energii i obniżonej stawki VAT na żywność
Zostawmy na boku ten niuans, że celem NBP jest sprowadzenie inflacji do poziomu 2,5 proc., a nie 5,5 proc. Ta przekonująca na pierwszy rzut oka narracja zbudowana jest na wybiórczym traktowaniu prognoz. Polityka pieniężna wpływa na gospodarkę najsilniej dopiero po sześciu kwartałach. Taki horyzont powinien interesować Radę Polityki Pieniężnej, a nie kilka najbliższych miesięcy. A wedle dominujących dziś przewidywań w drugiej połowie przyszłego roku inflacja zacznie znów przyspieszać, a w 2025 r. będzie wciąż w okolicy 5 proc. albo i wyżej.