W czasach późnego PRL-u i we wczesnych latach 90. na sylwestrowych stołach większości Polaków dominowało musujące wino Sowietskoje Igristoje, dostępne wówczas w każdym sklepie spożywczym. Zamożniejsi, zwłaszcza mieszkający niedaleko zachodniej granicy, raczyli podniebienie NRD-owskim winem Rotkäppchen (Czerwony Kapturek). Potem, w epoce w miarę rozwiniętego kapitalizmu, nastał czas snobowania się francuskimi Dom Pérignon czy Brut Millésimé. Drogo, ale „raz w roku można”. Ten czas najwyraźniej dobiega końca.
Czytaj więcej
Kluczowe kategorie są mocno pod kreską. Kupujemy coraz mniej telewizorów czy tabletów. I oszczędzamy. Aż 13,5 mln gospodarstw kupuje towary pod markami własnymi.
Polacy zaczynają oszczędzać. Co do tego nie ma wątpliwości. Wynika to z różnych badań i raportów sieci handlowych. Okres przed świętami Bożego Narodzenia, dla sprzedawców wszelkich dóbr najlepszy w roku, jest tym razem gorszy od poprzednich. Co prawda pod względem wartości sprzedaży nie wygląda to źle, ale to pozory, bo do zwyżek przyczyniła się inflacja. Pod względem ilościowym i jakościowym kupujemy już gorzej. Dotyczy to wszystkiego: żywności, chemii gospodarczej, elektroniki, odzieży.
Ponad 13,5 mln gospodarstw domowych nad Wisłą wybiera marki własne sieci handlowych. To rekord wszech czasów. Sklepy z odzieżą oddają towar niemal za bezcen. „Kup szal, a drugi dostaniesz za darmo” – kusi kartka na witrynie w centrum handlowym. Wabik? Nie. Naprawdę szal, już przeceniony z 99 zł na 49, teraz oddają za darmo. No, prawie, bo za darmo nie pozwalają przepisy, więc trzeba zapłacić złotówkę. – Wzięliśmy po pandemii dużo towaru, a potem przyszła inflacja i ludzie zaczynają oszczędzać. Musimy się jakoś tego pozbyć – tłumaczą w sklepie.
A to dopiero początek. Bo nikt nie ma wątpliwości, że święta są ostatnim momentem tradycyjnego dostatku na stołach i obok nich. Z badania IBRiS, o którym pisaliśmy już w „Rzeczpospolitej”, wynika, że tegoroczne wydatki świąteczne Polaków są niższe o 3,3 proc. w stosunku do ubiegłorocznych (przy inflacji na poziomie 17,5 proc.!). Prawdziwe oszczędzanie zacznie się zaraz po Bożym Narodzeniu. Są tego pewni analitycy, badacze i przedstawiciele branży handlowej. Praktycznie wszyscy bez wyjątków o tym mówią i się na to przygotowują.