Coraz częściej pojawiają się niepokojące informacje o braku chętnych do pracy zarówno w przemyśle, handlu, jak i usługach, których ten problem dotyka najbardziej. Ostatnio to właśnie z sektora usług coraz więcej pracowników przechodzi do lepiej płatnego zatrudnienia w przemyśle. Co zrobić, by brakowi kadr zapobiec?
Więcej dzieci to za mało
Brak pracowników to nic innego jak zbyt mała liczba obywateli zdolnych do pracy. Jest nas po prostu za mało. Rząd co prawda z sukcesem wprowadził program 500+, którego celem jest zachęcenie Polek do rodzenia dzieci. Pierwsze efekty są już widoczne: według statystyk w ubiegłym roku urodziło się więcej dzieci niż w latach poprzednich. Nie można więc odmówić racji tym, którzy mówią o skuteczności programu.
Jednak zanim urodzone w roku 2017 dzieci trafią na rynek pracy, minie ok. 20 lat. Gospodarka nie może tak długo czekać, zwłaszcza że ubytek pracowników z roku na rok jest większy niż przypływ nowych. Według danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w 2017 r. prawa emerytalne uzyskało około 380 tys. Polaków i aż 50 proc. z nich zdecydowało się z nich skorzystać. Spośród niezdecydowanych po rozmowie z doradcą emerytalnym 20 proc. postanowiło jeszcze popracować, a 30 proc. jednak poszło na emeryturę.
Gdyby udało się zatrzymać na rynku pracy owe 30 proc. niezdecydowanych, nie rozwiązałoby to co prawda wszystkich problemów, ale wpłynęło na zmniejszenie zapotrzebowania. Byłoby to również wyjście naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców, którzy w ostatnim czasie zatrudniają bardziej doświadczonych pracowników w wieku 50+.
Problemem jest jednak to, że większość stosowanych dziś zachęt do późniejszego przechodzenia na emeryturę jest nieskuteczna. Najczęściej pracownicy nie zastanawiają się, jak długo będą żyć na emeryturze, i dlatego przedkładają korzyści bieżące nad przyszłe. Zachęta w postaci późniejszej emerytury wyższej o 50 czy nawet 100 zł miesięcznie jest dla nich nieatrakcyjna.