Czy można kartą zapłacić za armatę

Publikacja: 31.05.2018 21:00

Czy można kartą zapłacić za armatę

Foto: Bloomberg

Co jakiś czas przez media przechodzi hiobowa wiadomość , że w jakiejś instytucji, państwowej firmie lub – o zgrozo – w ministerstwie urzędnicy wydali przy użyciu kart płatniczych bajońskie sumy. Często emocje podgrzewają dodatkowe „pikantne" informacje, że np. kart w inkryminowanej firmie było kilkadziesiąt, a czasami kilkaset, a posiadała je nawet – o zgrozo – sekretarka.

Ogólny przekaz jest mniej więcej taki, że gdyby nie karty, to instytucja, firma czy ministerstwo byłyby wzorem gospodarności i oszczędnego gospodarowania budżetem, a wskutek możliwości płacenia kartami dochodzi do szastania publicznym groszem. Stąd bardzo już prosty wniosek, że gdyby zlikwidować ten instrument bezgotówkowego płacenia, to wszystkie wydatki byłyby racjonalne i uzasadnione, zasady budżetowe przestrzegane, a sam budżet idealnie realizowany.

W kontekście tej nagonki na płatności kartami już słowo „bezgotówkowy" dodaje wieściom specyficznego smaczku: jak nie widać banknotu, to serce nie boli przy płaceniu. Dla kogoś obserwującego proces płatniczy z boku i powierzchownie karta płatnicza to synonim nieograniczonych możliwości konsumpcyjnych. Wystarczy mieć kartę, a strumień pieniędzy płynie w dowolnym natężeniu na dowolny cel.

Przedstawiona wyżej „diagnoza" jest bardzo uproszczona i nieprawdziwa. Karty płatnicze są instrumentem wygodnym w użyciu, szybkim i bezpiecznym, zarówno dla przedsiębiorstw, instytucji sektora publicznego, jak i posiadaczy prywatnych.

Dokonywanie płatności kartą nie generuje samo z siebie żadnych ryzyk w zakresie gospodarki finansowej. Ewentualne nieprawidłowości mogą wynikać z braku precyzyjnych zasad wydatkowania pieniędzy w konkretnej instytucji na poszczególne cele budżetowe. Takie nieprawidłowości mogą wystąpić niezależnie od technicznej formy płatności. Równie dobrze mogą być związane z płatnościami kartą, gotówką, jak i przelewami.

Aby uniknąć nadmiernych wydatków kartami płatniczymi, zarówno służbowymi, jak prywatnymi, warto stosować kilka prostych zasad.

1. Precyzyjnie określić kwotowo wysokość limitu kredytowego dla karty oraz kosztów przekroczenia tego limitu.

2. Szczegółowo określić sposób wydatkowania tych środków przez ustalenie limitów jednorazowych lub miesięcznych.

3. Określić typ dozwolonych wydatków powiązanych z limitami i zakresami akceptacji w strukturze instytucji lub firmy.

4. Dokonywać okresowych analiz wydatków na podstawie wyciągów i ich zgodności z przyjętymi zasadami, obojętnie czy ściśle sformalizowanymi, co ma miejsce w przypadku kart służbowych, bądź przyjętymi w ramach zarządzania finansami osobistymi.

Przestrzeganie tych zasad pozwoli w pełni docenić zalety stosowania kart płatniczych: wygodę, bezpieczeństwo i racjonalność.

A jaka jest odpowiedź na pytanie postawione w tytule? Oczywiście, że można zapłacić kartą za armatę, o ile ten zakup został przewidziany w budżecie, odpowiednie umowy i dokumenty przygotowane zgodnie z procedurami i zaakceptowane, a limit na karcie jest dostatecznie wysoki. ©?

Co jakiś czas przez media przechodzi hiobowa wiadomość , że w jakiejś instytucji, państwowej firmie lub – o zgrozo – w ministerstwie urzędnicy wydali przy użyciu kart płatniczych bajońskie sumy. Często emocje podgrzewają dodatkowe „pikantne" informacje, że np. kart w inkryminowanej firmie było kilkadziesiąt, a czasami kilkaset, a posiadała je nawet – o zgrozo – sekretarka.

Ogólny przekaz jest mniej więcej taki, że gdyby nie karty, to instytucja, firma czy ministerstwo byłyby wzorem gospodarności i oszczędnego gospodarowania budżetem, a wskutek możliwości płacenia kartami dochodzi do szastania publicznym groszem. Stąd bardzo już prosty wniosek, że gdyby zlikwidować ten instrument bezgotówkowego płacenia, to wszystkie wydatki byłyby racjonalne i uzasadnione, zasady budżetowe przestrzegane, a sam budżet idealnie realizowany.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację