Patrick Drahi, ambitny prezes Altice

Patrick Drahi - właściciel spółki Altice dorobił się gigantycznego majątku wycenianego na ponad 25 mld dol. Teraz szykuje się do dwóch dużych przejęć na amerykańskim rynku sieci kablowych.

Publikacja: 20.05.2015 22:00

Patrick Drahi, ambitny prezes Altice

Foto: AFP

Francja dorobiła się łatki gospodarki skostniałej, z ogromnym udziałem Skarbu Państwa i potężnymi związkami zawodowymi. Dlatego z pewnym zaskoczeniem przyjęto aż tak zmasowaną ekspansję na amerykańskim rynku francuskiej spółki telekomunikacyjnej Altice. Nie dość, że stara się o zakup sieci kablowej Suddenlink, co będzie kosztować ok. 9,1 mld dol., to jeszcze ma apetyt na znacznie większy kąsek.

Cel na Time Warner

Jak podała Agencja Reutera, powołując się na nieoficjalne źródła, Altice chce też kupić operatora telewizji kablowej od potentata Time Warner. Żadna ze stron nie chciała komentować sprawy. Niedawno ofertę odkupienia tego samego biznesu proponował Time Warner konkurencyjny Comcast za niemal 45 mld dol. Z transakcji się jednak wycofał z powodu obaw o uzyskanie pozytywnej decyzji urzędu antymonopolowego.

Za ogromnym sukcesem Altice, zarejestrowanej w Luksemburgu i wycenianej przez rynek na 28,7 mld euro, stoi Patrick Drahi. Choć ma dopiero 52 lata, to już dorobił się ogromnych pieniędzy – magazyn „Forbes" wycenia jego majątek na 25,1 mld dol., co daje mu status 57. najbogatszego człowieka świata. Urodził się w żydowskiej rodzinie w marokańskiej Casablance, z kraju wyemigrował z rodzicami jako nastolatek, naturalnie do Francji.

W Paryżu zdobył dyplom inżyniera na prestiżowej École Polytechnique. Ma wciąż obywatelstwo tego kraju, choć na stałe mieszka z żoną i czwórką dzieci w Genewie. Drugi dom ma w Izraelu, którego również jest obywatelem.

Jego wielopaństwowość nie podoba się nad Sekwaną. W ubiegłym roku wybuchła nawet z tego powodu we Francji medialna awantura. Nieodmiennie budzi ogromne zainteresowanie mediów, nie tylko z powodu majątku – w końcu rzadko się zdarza, by obywatel Izraela był żonaty z Syryjką, mieszkał w Szwajcarii i równocześnie był francuskim miliarderem.

Kilkukrotnie pojawiały się też zarzuty, że Drahi unika płacenia podatków we Francji. Jego działalność biznesowa wzbudzała tak duże kontrowersje, że pojawiały się apele o konfiskatę jego posiadłości. Fiskus wszczął nawet oficjalne śledztwo w sprawie jego sytuacji finansowej i potencjalnych zobowiązań wobec Skarbu Państwa. Patrick Drahi lekceważy wszelkie tego typu zarzuty, w razie jakichkolwiek pytań o sferę majątkową zawsze zasłania się statusem szwajcarskiego rezydenta.

Mimo to jest raczej lubiany nad Sekwaną, bo w przeciwieństwie do wielu innych miliarderów z listy najbogatszych nie stoją za nim rodzinne majątki i dziedziczone fortuny. Nie pojawia się w prasie kolorowej, przynajmniej nie z własnej woli, preferuje spokojne życie rodzinne, choć lubi też podróżować.

Imperium zbudował samodzielnie, niemal od podstaw. Jako syn nauczycieli matematyki nie mógł liczyć na wsparcie finansowe, które umożliwiłoby mu start w biznesie. Jego motto jest stare jak świat: kupuj tanio, sprzedawaj drogo, ale – jak widać – wciąż daje szansę na ogromny sukces.

Kablówki priorytetem

Nie od razu zdecydował się na własny biznes. Po uzyskaniu dyplomu kilka lat pracował w koncernie Philips. Ma też na koncie epizod z prowadzeniem firmy doradczej, kilka lat pracował także jako doradca ds. komunikacji cyfrowej spółki Intercomm.

Na przełomie wieków poszedł na swoje, załapał się jeszcze na krach określany jako internetowa bańka, na czym także stracił trochę pieniędzy. Szybko zaczął wdrażać swoje oklepane motto – przejmował najczęściej firmy stojące na skraju bankructwa lub będące w toku postępowania upadłościowego. Od początku koncentrował się na rynku telekomunikacyjnym i sieciach kablowych.

Przy okazji zyskał opinię niesłychanie bezwzględnego, zwłaszcza na punkcie cięcia kosztów w przejmowanych firmach. Gdy Altice kupiło od Vivendi operatora SFR, francuski „Le Parisien" donosił, że wkrótce po transakcji w firmowych toaletach zaczęło brakować nawet papieru. Oczywiście szybko cięcia poszły dalej, jeśli chodzi o wielkość zatrudnienia czy wynagrodzeń.

Patrick Drahi ma już na koncie ponad 20 przejęć – zarówno operatorów telekomunikacyjnych, jak i sieci kablowych w Europie, a także Izraelu czy na Dominikanie. O wspomniane SFR stoczył prawdziwą bitwę ze słynną rodziną Bouygues, Polakom znaną z rynku nieruchomości. W ciągu kilkunastu miesięcy kupił jeszcze dużego operatora w Portugalii.

Czas na media

Podobnie jak masa innych miliarderów, jak choćby Jeff Bezos („Washington Post") czy Aleksander Lebiediew („Independent"), także Patrick Drahi postanowił zainwestować we własną gazetę. Zdecydował się na zakup dziennika „Liberation", kojarzonego jednoznacznie lewicowo. Dołożył też szybko tygodnik „L'Express" oraz kilka spółek internetowych z branży informacyjnej.

Aby dopełnić wartość grupy, kupił również nadający na Bliskim Wschodzie kanał telewizyjny i24news, co jednak analitycy tłumaczyli głównie jego sympatiami, a niekoniecznie tradycyjnym pędem do zarabiania kolejnych pieniędzy.

Wszystkie tytuły prasowe oraz media z innych sektorów zostały zintegrowane w jedną grupę informacyjną i wtedy również padły ofiarą cięcia kosztów. Związki zawodowe alarmowały o fatalnych nastrojach i warunkach pracy, media zaroiły się od oświadczeń i apeli pracowników. Drahi nie reagował i dalej robił swoje – to nie pierwsze jego podejście do amerykańskiego rynku. Zobaczymy, czy tym razem na przejęcie pozwolą władze antymonopolowe. >B10

Francja dorobiła się łatki gospodarki skostniałej, z ogromnym udziałem Skarbu Państwa i potężnymi związkami zawodowymi. Dlatego z pewnym zaskoczeniem przyjęto aż tak zmasowaną ekspansję na amerykańskim rynku francuskiej spółki telekomunikacyjnej Altice. Nie dość, że stara się o zakup sieci kablowej Suddenlink, co będzie kosztować ok. 9,1 mld dol., to jeszcze ma apetyt na znacznie większy kąsek.

Cel na Time Warner

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację