Gospodarka śmieciowa coraz częściej staje się kością niezgody między mieszkańcami a władzami lokalnymi. Mieszkańcy nie chcą płacić za dużo, a gminy muszą wyjść na swoje. Zgodne z prawem uchwalenie przepisów śmieciowych oraz odpowiednia kalkulacja kosztów to jednak rzecz niełatwa. I czasami kończą się unieważnieniem. Potwierdza to przypadek jednego ze śląskich miast, którym zajmował się Naczelny Sąd Administracyjny (NSA).
Spór dotyczył dwóch uchwał z 2020 r. i jednej z 2022 r., którymi radni wybrali metodę i określili stawki opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi na terenie miasta.
Zaniechany obowiązek...
Tym, co uchwaliła rada, zainteresował się prokurator. W skargach do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach zarzucił radnym m.in. to, że w procesie analizy kosztów i wyliczenia stawki za śmieci nie uwzględnili kryterium z art. 6k ust. 2 pkt 4 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Konkretnie, że nie wzięli pod uwagę, w jakich okolicznościach właściciele nieruchomości wytwarzają odpady nieregularnie, w szczególności że na niektórych nieruchomościach powstają sezonowo.
Rada broniła się, że nieruchomości mają charakter miejski i wytwarzanie przez mieszkańców odpadów nie posiada znamion sezonowości.
To nie przekonało gliwickiego WSA. Unieważniając w całości wszystkie zaskarżone uchwały, sąd zauważył, że podczas kalkulacji stawki opłaty rada zobowiązana jest uwzględnić przypadki wskazane w art. 6k ust. 2 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.